Artykuły

Don Juan prowokuje Niebo

Don Juan jest dandysem, złotym młodzieńcem, który zadaje metafizyczne pytania. To racjonalista, który zastanawia się nad problemem wiary - mówi Jarosław Kilian, który w Teatrze Polskim reżyseruje "Don Juana" Moliera.

Premiera odbędzie się dziś w Teatrze Polskim. Tytułową rolę zagra Piotr Adamczyk. Towarzyszy mu Sganarel - Krzysztof Kołbasiuk.

DOROTA WYŻYŃSKA: Czy na warszawskich ulicach można dziś zobaczyć współczesnego Don Juana? Czym się zajmuje? Pracuje w agencji reklamowej, w banku? Może uprawia modny ostatnio clubbing?

JAROSŁAW KILIAN: - Myślę, że zajmuje się na poważnie nauką. Może studiuje genetykę albo jest programistą komputerowym i fascynuje go wirtualna rzeczywistość. Nie jest bywalcem prowincjonalnych warszawskich klubików, które pewnie postrzegałby jako marną namiastkę światowego życia. Jeśli już oddaje się rozrywkom, to tym naprawdę szalonym. Uprawia np. ekstremalne sporty...

A jego kobiety?

- Dlaczego Don Juan uwodzi i porzuca kobiety? On to robi z "nieznośnej lekkości bytu". Uwodzenie kobiet przychodzi mu z łatwością. W doznaniach erotycznych poszukuje metafizyki. Pewnie najchętniej zamknąłby się w jednej miłości, ale nie wierzy, że ona istnieje, że może się zdarzyć. Jest wciąż nienasycony. To głód metafizyczny... Kobiety, które porzuca, to tylko jeden z eksperymentów, który przeprowadza, żeby dotrzeć do tajemnicy istnienia.

Don Juan jest dandysem, złotym młodzieńcem, który zadaje sobie metafizyczne pytania. To racjonalista, który zastanawia się nad problemem wiary. Czy potrafimy naprawdę wierzyć, czy wykonujemy tylko pewne gesty? Czy zwracamy się do Boga tylko wtedy, gdy ogarnia nas strach?

Don Juan prowokuje Niebo, żeby wreszcie odezwało się. Bo "jeśli nie ma Boga to wszystko mi wolno".

Finał sztuki niczego nie rozjaśni... Don Juan przekracza granicę i staje oko w oko z Niepojętym. Racjonalista staje twarzą w twarz z Tajemnicą. Co jest po tej drugiej stronie, za drzwiami śmierci, w grobowcu Komandora?

Przenosi Pan akcję Molierowskiego "Don Juana" w XVIII wiek...

- Bo to wiek triumfu rozumu i jednocześnie zmierzchu rozumu. Czasy, kiedy człowiek zaufał własnym możliwościom poznania, a jednocześnie odkrywał, że nie potrafi zrozumieć otaczającego go świata. Wiek Goi, który odkrywa ciemną stronę ludzkiej natury, wiek markiza de Sade, wiek Woltera...

Dla mnie Don Juan jest człowiekiem schyłku XVIII wieku. Czasu przełomu w tradycji europejskiej. Momentu w historii naszej cywilizacji, kiedy bezpowrotnie skończyła się doba nowożytna i rozpoczęła nowoczesność...

Zależało mi, żeby scenografia oddawała ducha neoklasycyzmu. Będzie rozświetlona bielą, bielą oślepiającą i bielą, która ma w sobie niepokojący chłód. Kształt grobowca Komandora zainspirowany jest twórczością Antonia Canovy, wielkiego rzeźbiarza neoklasycystycznego. Do komory grobowej prowadzą drzwi śmierci - drzwi, które są znakiem przejścia między światem rzeczywistym a zaświatami.

Obok Don Juana mamy Sganarela. "Sganarel uznaje wszystkie autorytety i we wszystko wierzy: w Boga, w diabła i w wilkołaki, w pieniądze i siłę, uznaje Opatrzność i baty. Jest konformistą absolutnym. Sganarel korzy się przed społeczeństwem, jest głupi i tchórzliwy, ale nie przestaje być ludzki..." - pisał Jan Kott. A jak Pan go postrzega?

- To arcykonformista. W jednej chwili potwierdza, po chwili zaprzecza, w jednej chwili gorliwie mówi "tak", za chwilę się z tego wycofuje... Sganarel jest bardziej ludzki niż Don Juan, bo podobny do nas w słabościach, w swoim tchórzostwie. Po co Don Juanowi Sganarel? Dlaczego trzyma go przy sobie? W pewnym sensie to rewers tej samej monety, alter ego swego pana. Sganarel posiadł dziwną mądrość. Swoim małym rozumem, swoimi zdrowym rozsądkiem pojmuje pewne rzeczy lepiej niż mędrcy. Wykształcony racjonalista Don Juan atakuje i oskarża Boga. Molier obronę Boga powierza błaznowi. Wspaniały paradoks! Bo "Don Juan" jest komedią w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Łączy rozprawę filozoficzną ze zmysłowym odczuwaniem świata, moralitet z farsą. Sceny tragiczne sąsiadują tu z burleską, subtelność z grubiaństwem, metafizyka z szyderstwem. To kolejny dowód, że Molier, pisząc swą tragikomedię, wykraczał poza swój czas.

Ostatnio w roli Don Juana mogliśmy oglądać Jerzego Radziwiłowicza w spektaklu Jerzego Grzegorzewskiego w teatrze Studio, w spektaklu telewizyjnym (w reż. Leszka Wosiewicza) - Andrzeja Seweryna. Pan powierzył tę rolę dużo młodszemu aktorowi - Piotrowi Adamczykowi.

- Bo Don Juan jest młody. U Moliera padają wzmianki o jego młodym wieku. W tradycji Commedie Francaise Don Juana grał zresztą przeważnie młody aktor.

Pomyślmy, jeśli dzieła zgorszenia świata dokonuje człowiek młody, który już nie ma złudzeń, a przed którym jest jeszcze długie życie, to wszystko staje się bardziej tragiczne i przerażające. Louis Jouvet (wielki inscenizator francuski) mówił, że Don Juan musi mieć trzy młodości: młodość urody, młodość serca i młodość rozumu. Piotr Adamczyk to aktor, z którym mogą identyfikować się dziś młodzi ludzie. A przy swej młodzieńczości potrafi racjonalnie konstruować rolę. Jest obdarzony aparycją, energią i talentem.

Adam Kilian - scenograf

Na Ta początku - jak mówi Biblia - było Słowo, a to znaczy, że na początku wszelkich działań w teatrze jest myśl, a dopiero potem forma. Według założeń inscenizatora, mego syna pierworodnego Jarosława, akcja "Don Juana" została przesunięta o wiek. Mamy schyłek XVIII wieku.

Projektując scenografię w Teatrze Polskim, zaczęliśmy od finału, czyli od grobowca Komandora... Zainspirował nas słynny grobowiec Marii Krystyny, który wystawił na przełomie XVIII i XIX wieku w Wiedniu ostatni włoski klasyk Antonio Canova.

Rok temu byliśmy w Wenecji. Był to czas. kiedy Wenecję zalała woda i miasto było piękniejsze niż zwykle, bo podwójne. Pałace, kościoły odbijały się w wodzie. Tam zobaczyliśmy wspaniały grobowiec Antonia Canovy wzniesiony mistrzowi na wzór słynnego pomnika z Wiednia. Urzekł nas swą prostotą. To jest piramida - idealny, racjonalistyczny kształt. Postacie w bieli zbliżają się do granicy między życiem a śmiercią. Za drzwiami zieje ciemność.

Nie mogłem nie skorzystać z pięknego neoklasycystycznego wnętrza Teatru Polskiego. Próbujemy do scenografii zbudowanej na scenie włączyć architekturę sali. Nie odcinamy się od teatru, ale rozszerzamy przestrzeń. Kostiumy - z pomocą przyszła nam moda paryska. Miałem źródła niemalże z pierwszej ręki, bo w Paryżu pod koniec XVIII wieku już reprodukowano sztychy mody. Jaki był elegant, dandys tamtych lat? Trochę ekstrawagancki, pozornie niedbały. Mężczyźni byli wtedy "L'incroyables", czyli niewiarygodni, a damy "Les Merveilleuses", czyli cudownisie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji