Artykuły

Zbiorowy obłęd

Premiera w Teatrze Jaracza

Dramat napisany na najwyższych tonach emocji. Studium zbiorowego obłędu przeprowadzone w wielkim, antycznym stylu.

"Czarownice z Salem" Arthura Millera są koncertem na 19 aktorskich kreacji. Inscenizacja, którą z zapartym tchem oglądała premierowa widownia, to nade wszystko wyśmienicie, klarownie przedstawiony przebieg zdarzeń. To świadomość użycia każdego gestu, rekwizytu, światła i dźwięku. Młody reżyser Remigiusz Brzyk doskonale zapisał się już realizacją "Króla Edypa". Teraz z właściwą sobie precyzją oraz imponującą umiejętnością budowania obrazów słowa uzasadnił scenicznie i myślowo.

Artysta nie próbuje niczego uwspółcześniać, nie robi oka do widowni, nie stara się zaznaczyć, że to, o czym mowa ze sceny ma i dziś swój ponury sens. Tu wszystko wypływa z dzieła Millera. Ten dramat ma niesłychaną wręcz konstrukcję. Od pierwszej chwili nastrój robi się mroczny. I nie tylko dlatego, że oto pastor Parris przeżywa chorobę swej córki, której nie wiadomo co się dokładnie stało, gdy tańczyła ze starszymi dziewczętami nocą w lesie. Siostrzenica pastora Abigail zapewnia, że nie robiły nic złego. Ale zaraz sytuacja zacznie się wymykać spod kontroli. Wystarczy interpretacja tego, o czym wszyscy mówią. Wystarczy włączyć do akcji ciemne moce i opanować umysły. Akcja rozgrywa się w XVII wieku - wtedy we wszystko można było wmieszać diabła...

I tak zaczyna się wielka tragiczna gra interpretacji oraz dopowiedzeń. A wszystko dlatego, że 18-letnia Abigail nie mogła znieść uczuciowej klęski. Była służącą w domu powszechnie szanowanego Proctora. Mieli romans, ale mężczyzna wybrał dom i rodzinę. Teraz Abigail poczuła, że przyznając się do kontaktów z diabłem, może się zemścić. Posyłając na szubienicę żonę Proctora ma nadzieję odzyskać kochanka, ale nie wie, że to na niego szykuje wyrok.

Byłby to tylko obyczajowy obrazek, gdyby sprawa nie zatoczyła ogromnych kręgów. Oskarżenia się piętrzą, budzą się wszystkie demony jakie kryje ludzka natura, a prawda i sprawiedliwość przydają się jako słuszny szyld. Ale czy coś znaczą? W Salem wszystko odbywa się zgodnie z decyzją sądu i na skutek siły oskarżeń, do jakich ma prawo grupa "nawiedzonych" panienek... Manipulowany tłum poddaje się presji i... pada jej ofiarą.

Tę sztukę można analizować w nieskończoność. Przerażenie budzi słuszność jej każdego zdania. Dlatego właśnie ten klarowny, przejrzysty nieudziwniony sposób przekazania treści dodaje jej siły wyrazu. Przejmująco słowo i obraz dopełnia muzyka Jacka Grudnia. Napisał coś na kształt melodii tego dramatu. Są to przede wszystkim akcenty sprawiające, że zdarzenia stają się jeszcze wyraźniejsze i wymowniejsze. Oszczędna scenografia (R. Brzyk i Ryszard Warcholiński), mrok sceny, obrazy jak malowane przez holenderskich mistrzów to wszystko składa się na widowisko, o którym nie da się zapomnieć po wyjściu z teatru.

Najwyższe słowa uznania kieruję do aktorów. Tu nie ma chybionych ról. Karkołomne zadanie ma Proctor - Dariusz Siatkowski. To on jest rodzajem lustra, odbijającego wszystko, co dokonuje się w Salem, co dzieje się z ludźmi. To za jego sprawą najdobitniej przekonujemy się jak nakręca się spirala zła i jakie wywołuje reakcje Wyjątkowo skomplikowana postać, którą tylko znakomity aktor może udźwignąć. Słowa uznania dla zmieniającego się z biegiem zdarzeń pastora Hale - Roberta Latuska, dla opanowanej przez miłość i chęć zemsty Abigail - Moniki Badowskiej, dla stonowanej, ujmującej szczerością żony Proctora - Doroty Kiełkowicz, dla słabego człowieka, pastora Pirrsa - Piotra Krukowskiego. Znacząca dla akcji jest porażająca dobroć Rebeki - Barbary Wałkówny i postawa posądzanej o wszelkie zło Tituby - Zofii Uzelac. Zagubiona i ujmująco szczera, czasem zabawna była Mary Matyldy Paszczenko - to dziewczyna, która próbuje przełamać popisy małych "czarownic". W tej inscenizacji nie ma słabych ról.

"Czarownice z Salem" to widowisko przerażające. Niektórzy chcą w nim widzieć nadzieję na zwycięskie dobro. Nade wszystko jest to jednak opowieść, o tym, że polowanie na czarownice wiecznie trwa...

Teatr im S. Jaracza (Duża Scena). "Czarownice z Salem" Arthura Millera. Reż. Remigiusz Brzyk. Oprócz wymienionych w recenzji wystąpili: Dagna Kidoń, Anna Sarna, Ewa Wichrowska, Maciej Małek, Urszula Gryczewska, Paweł Kruk, Jan Hencz, Bogusław Suszka, Bohdan Wróblewski, Andrzej Wichrowski, Mariusz Witkowski. (Premiera 26 lutego br.)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji