Artykuły

Słupsk. Repertuar Nowego Teatru za trudny?

Sądząc po liczbie widzów dwóch pierwszych spektakli, kolejna premiera Nowego Teatru nie porwała słupskiej publiczności. Podobnie jak w przypadku premierowej witkacowskiej "Szalonej lokomotywy", "Ślub" Witolda Gombrowicza może okazać się zbyt trudną propozycją.

A już było tak dobrze - publiczność tłumnie stawiała się w Nowym Teatrze na "Moralności pani Dulskiej", mała scena wypełniona była po brzegi podczas "Audiencji III, czyli raju Eskimosów" i "Niebezpiecznych zabaw" z Janem Machulskim w roli głównej. Wydawało się, że po kilku przedstawieniach "Szalonej lokomotywy" Witkacego, która nie cieszyła się powodzeniem wśród widzów, Nowy Teatr ma wszelkie szanse, by stać się mekką spragnionych teatralnych wrażeń słupszczan. Niestety, "Ślub" Witolda Gombrowicza w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza może okazać się kolejną zbyt ciężką próbą dla publiczności. Podczas pierwszych dwóch spektakli widzowie nie dopisali, część wyszła wraz z dzwonkiem na przerwę. Mimo że aktorzy zaprezentowali cały swój kunszt, przesłanie Gombrowicza okazało się zbyt trudne, by skusić szerszą publiczność. Nie znaczy to oczywiście, że spektakl nikomu się nie podobał.

- Świetne przedstawienie utrzymane w klimacie gombrowiczowskim, świetne aktorstwo - ocenia Marek Sosnowski, rzecznik prezydenta Słupska. - A że mało widzów? W mieście było kilka imprez, na które można było pójść. Może też przed świętami ludzie są zajęci innymi sprawami. Jeśli zaś chodzi o właśnie taką propozycję, to jest to sprawa dyrektora Nowego Teatru, miasto nie chce się w to wtrącać.

- Zaproponowałem "Ślub", bo jest to przedstawienie godne prezentacji - mówi Bogusław Semotiuk, dyrektor Nowego Teatru [na zdjęciu w roli Pijaka w "Ślubie"]. - Chcę przedstawić słupskiej publiczności cały wachlarz spektakli, również takich, które trafią do wyrafinowanego widza. Ktoś kiedyś zrobił temu miastu wielką krzywdę likwidując scenę dramatyczną. Dzisiaj naszym zadaniem jest odbudowanie publiczności. Na razie więc sonduję i sprawdzam. Rzeczywiście dużym powodzeniem jak do tej pory cieszą się lżejsze propozycje. Ja jednak wierzę, że jest mądry widz w Słupsku, który przyjdzie na trudniejsze sztuki. Na zbudowanie widowni dajemy sobie trzy lata. Nieporozumieniem jest ocenianie naszych działań po trzech miesiącach. Jestem przekonany, że kolejna premiera, którą pokażemy w sylwestra, przypadnie do gustu publiczności. Będzie to komedia Leszka Malinowskiego, lidera kabaretu Koń Polski.

Komentarz

Można zrozumieć argument, że Nowy Teatr powinien proponować różnego rodzaju spektakle, że nie może grać tylko lekko, łatwo i przyjemnie. Ale może na początek tak właśnie trzeba, by przyzwyczaił publiczność do swej obecności, by powoli ale skutecznie wyrabiał widzów i w końcu by zarabiał na siebie? Oby "Ślub" nie okazał się repertuarowym nieporozumieniem i finansową porażką. Szkoda byłoby trudu znakomitych aktorów. Oby nie stało się z nim podobnie, jak z "Szaloną lokomotywą", która nie przyciągnęła szerszej publiczności nawet nazwiskiem Jana Peszka w roli reżysera i stosunkowo szybko spadła z afisza. Wypada tylko mieć nadzieję, że podczas kolejnych spektakli sala teatru nie będzie świeciła pustkami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji