Artykuły

Radosny powrót kołtuna

Przyznam się na samym wstępie, że nie lubią sztuki Gabrieli Zapolskiej - "Moralność Pani Dulskiej". Tragifarsa ta, tak silnie zaciążyła nad naszym teatrem, i sztuką aktorską, że w zupełnie innych przedstawieniach często można odszukać elementy gierek z "Dulskiej" rodem. Nawet chwalony ponad miarę swych rzeczywistych zasług i przedstawień Teatr Stary z Krakowa nadal się nie może ustrzec od tych nieświadomych gierek aktorskich, rodem z owej nieśmiertelnej lektury szkolnej.

Warszawski Teatr Narodowy na swej scenie na Woli podjął się więc niełatwej roli przybliżenia młodemu - pokoleniu przymusowych czytelników Zapolskiej jej najsłynniejszej sztuki. Myślę, że była to próba niezmiernie udana, ponieważ muzyką i scenografią - bardzo zresztą udaną autorstwa Małgorzaty Treutler wprowadziła nas doskonale w tamtą epokę tryumfującego drobnomieszczaństwa, a równocześnie pokazała, jak nieśmiertelny jest ów kołtun także i dziś, choć tak bardzo lubimy się chwalić naszą postępowością. Szczególnie w modzie i frazesach.

Krzysztof Chamiec - reżyser tego przedstawienia gra w nim równocześnie rolę milczącego męża-safanduły. To jedna z najsłynniejszych niemych ról męskich w naszej literaturze dramatycznej. Dulski w kreacji Chamca nie zasługuje wcale na współczucie, to przecież on milcząco przyzwalał na rozpanoszenie się kołtuńskiego tyrana domowego, a kolejne wcielanie maman rośnie w osobie Helci - znakomity portrecik panienki o bujnym temperamencie przedstawia Ewa Serwa. Pokazuje, jaką znakomitą Dulską będzie w przyszłości, nawet wówczas, gdy wcześniej nieco zboczy ze ścieżki obowiązującej moralności. Ma przecież pociągający przykład w osobie kuzynki we wspaniałych choć wyzywających toaletach.

Juliasiewiczową kreuje Jadwiga Polanowską, pokazując kołtuna bardziej wypolerowanego towarzysko, który tylko niekiedy się zapomina i pokazuje całą wulgarność zamężnej kokotki. Juliasiewiczowa szybciej i sprawniej reaguje od maman Dulskiej na wypadki, bo też i ma prawo spodziewać się odpowiedniej zapłaty za swe starania, niekoniecznie wyłącznie w brzęczącej monecie. A nie zapominajmy, iż jest to świat - skąd my to znamy? - gdzie wszystko można zapłacić pieniędzmi. Nawet uwiedziona Hanka lepiej od swej matki chrzestnej rozgrywa batalię na gruncie finansowym. Czy się taka już urodziła, czy bystrzej od swej ciotki obserwowała realizację pomysłów swej chlebodawczyni, że z wszystkiego da się wyciągnąć pieniądze, a zwłaszcza, gdy czyni się to pod pretekstem wyższej moralności.

Nauka nie poszła w las i świeżo upieczona mieszczka potrafi zrobić odpowiedni użytek z pieniędzy wyciągniętych spod serca zacnej i bogobojnej kamieniczniczki. Wszystko przecież odbywa się "po bożemu", ksiądz spowiednik wie o kłopotach biednej sługi, choć i tak wiadomo, że Hanka nie zapisze się do Stowarzyszenia Sług im. św. Zyty. Hanka Barbary Zielińskiej nie przekonuje nas do obudzenia się w cichej dziewczynie groźnej konkurentki do nieformalnego zgromadzenia Dulskich ze starych dobrych rodzin mieszczańskich. Ta nowa korporacja, która zacznie dopiero powstawać wcale nie będzie bardziej sympatyczna, czy ludzka od seniorek Dulskich, być może okaże się jeszcze bardziej pazerna, jako że start miała trudniejszy

I wreszcie Dulska Bohdany Majdy. Tą rolą wpisze się ona do rejestru znakomitości aktorskich, występujących w sztukach Zapolskiej. Aktorka wydobyła z tekstu wszystko to, co pokazuje niezrównaną obłudę i powoływanie się co, tak dobrze znamy: na wyższe - bo religijne - racje moralne, które pozwalają krzywdzić słabych, nie dotrzymywać żadnych zobowiązań, a także z cichym zadowoleniem patronować seksualnym igraszkom własnego syna pod uczciwym mieszczańskim dachem rodzinnej kamienicy. Wszystko po bożemu, dopóki ona - Dulska panuje nad wszystkim. Gdy raptem sytuacja zaczyna przerastać jej ptasi móżdżek szuka ratunku u powabnego diabła czyli kuzynki.

Marek Wysocki w roli Zbyszka pokazuje sympatycznego, bez charakteru szaławiłę. Miewa on szlachetne odruchy, słusznie oburza się też na pomysły mamusi, ale siły oporu nie starcza mu na długo, przecież w nim płynie krew Dulskich: taty-słabeusza i strasznej mieszczki-kapłanki domowego ogniska. Taki nie ma miejsca na żadne wzloty czy choćby protesty. Uporu starczy na parę godzin, poczem znowu wszystko będzie zgodnie z wolą mamci, po bożemu. W takim domu nikt nie będzie Farysem. Dlaczego Dulska jest nieśmiertelna?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji