Artykuły

Kurier Warszawski (fragment)

Minęło 47 lat i "Cyrano" znowu pojawił się, w tym samym zresztą Teatrze Polskim i samym starym przekładzie Marli Konopnickiej i Włodzimierza Zagórskiego. Ale - te niespełna pół wieku - chyba korzystnie oddziałało na "Cyrana". Ucukrzył się, okrzepł i dzisiaj - chociaż trudno w nim witać wybitne dzieło, to jednak nie razi już tak, nie nudzi, a może i wzrusza nie tylko przysłowiowe "kucharki". Tytułową rolę przejął Krzysztof Chamiec i przede wszystkim jego to zasługa, iż "Cyrano" znowu nas interesuje, wiadomo, że cała sztuka stoi właśnie tą rolą. Chamiec - z ogromnym dolepionym nochalem - wnosi na scenę sporo życia, prawdziwie gaskońskiej werwy i sporo szczerej poezji, z jaką zwierza - w cudzym imieniu swe uczucia, swą miłość do pięknej Roksany! A że Roksana (Laura Łączówna) w rzeczywistości jest śliczna i autentycznie młoda, więc ma wszystko sens.

Ponadto dali się dostrzec: Leszek Teleszyński - na szczęście nie jako kolega Maj, lecz jako baron de Neuvillette, Stanisław Niwiński - Le Bret, Igor Śmiałowski - hrabia de Guiche i... Tadeusz Kondrat w drobnej rólce kucharza. Reżyseria: August Kowalczyk, scenografia: Marian Kołodziej, muzyka: Tomasz Ochalski... W sumie te "otrzepane z kurzu rymy wierszoklety" mogą liczyć na powodzenie, a - przy okazji: może ktoś przypomni na scenie "Romantycznych" Rostanda? To bardzo urocza komedia!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji