Artykuły

Od otwartości "Persony" do nijakości ceremonii

Na "Personę" warto czekać - o pokazach "Persona. Trytyk/Marylin" w reż. Krystiana Lupy podczas wręczenia Europejskiej Nagrody Teatralnej pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

Na zakończenie obchodów wręczenia Europejskiej Nagrody Teatralnej został najbardziej oczekiwany i najbardziej intrygujący punkt programu. Ten pierwszy to ceremonia wręczenia nagród, która - choć chwilami sympatyczna - wypadła niezbyt okazale i raczej rozczarowała większość publiczności. Drugi to "Persona" Krystiana Lupy, która po tym pokazie będzie intrygować jeszcze bardziej, aż do samej premiery, a może i dłużej.

Ceremonię wręczenia Europejskiej Nagrody Teatralnej z dużą swobodą poprowadzili Kinga Preis i Krzysztof Globisz. Jednak jak na uroczystość porównywaną do wręczenia filmowych Oskarów zabrakło dopracowania szczegółów i nieco więcej rozmachu. Choreografie poprzedzające wywołanie na scenę kolejnego laureata (poza Europejską Nagrodą Teatralną dla Krystiana Lupy przyznano też narody "Nowe Rzeczywistości Teatralne. Otrzymali je Guy Cassiers, Pippo Delbono, Rodrigo García, Árpád Schelling, Francois Tangu i Théâtre du Rademu) były mało efektowne i banalne. Do tego wszystkiego w nieuzasadnionych momentach wyświetlono kiepskiej jakości projekcje przywołujące pamięć o dwóch wielkich osobowościach polskiego teatru - Jerzym Grotowskim i Tadeuszu Kantorze. Oczywiście przywołanie tych wielkich reżyserów mogłoby się wpisać bez trudu w obchody Europejskiej Nagrody Teatralnej, jednak tym razem w to wspomnienie wkradła się bylejakość i chaos, jak gdyby organizatorom zabrakło pomysłu na kolejne rewiowe pokazy skaczących arlekinów i innych przebierańców. Pokazy poprzedzające te projekcie raczej uwłaczały pamięci największych polskich teatralnych reformatorów, niż ją uczciły. Do tego pojawiło się jeszcze kilka "wpadek" technicznych takich jak chwilowe braki tłumaczenia (na szczęście zazwyczaj działo uniwersalne tłumaczenie na język angielski), czy nieudolnie wręczane kwiaty. Ogólnie zabrakło po prostu klasy. Trochę szkoda, bo to miało być wielkie teatralne święto dla Polski i Wrocławia. Mimo tego to właśnie akcent polski, czyli odbiór Europejskiej Nagrody Teatralnej przez Krystiana Lupę, stał się najlepszym momentem ceremonii. Laureat odebrał nagrodę ze spokojem i swobodą. Szczerze, ale bez egzaltacji i patosu podziękował za to wyróżnienie i opowiedział o początkach swojej pracy we Wrocławiu. Wszystko zaczęło się na tej samej scenie (Teatru Polskiego we Wrocławiu), na której teraz odebrał z rąk prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza tę ważną statuetkę. W tym przypadku - jak można było się spodziewać - nie zabrakło klasy.

Przed mało porywającą ceremonią widzowie mieli okazję wziąć udział w czymś zupełnie niecodziennym. Światowa prapremiera nowego przedstawienia Lupy "Persona. Tryptyk" zamieniła się właściwie w otwartą próbę jednej z części spektaklu. Nie powinno się jeszcze ani recenzować tego fragmentu, ani też poprzez jego pryzmat oceniać inscenizacji. Byliśmy świadkami mocno zaakcentowanego "work in progress". Podpatrywaliśmy i podglądaliśmy, odbieraliśmy komfort próby i poczucie bezpieczeństwa aktorom, których zastaliśmy w momencie bardzo intymnym. W środku pracy nad rolą, na etapie "rozgrzebywania" postaci, eksperymentowania z improwizacją, bez opanowanego tekstu, z pewnością daleko od końcowego efektu. Lupa pokazał pracę nad środkową częścią tryptyku. Tę, która opowiada o Marilyn Monroe (dwie pozostałe będą dotyczyły Gurdżijewa i Simone Weil). Najtrudniejsze zadanie miała Sandra Korzeniak grająca legendarną aktorkę. Prawie nie schodziła ze sceny. Powoli, często boleśnie, drążyła w środku roli, w sobie, w micie. Chwilami wyczuwało się w tym jeszcze sporą trudność, szczere zmaganie z sytuacją, w jakiej się znalazła. Korzeniak została usytuowana pomiędzy ikoną stworzoną przez popkulturę, między postacią mityczną, aktorką grającą Marilyn, aktorką w ogóle, aktorką "przyłapaną" w czasie pracy nad kreacją, ale także między aktorką, a sobą samą, swoją osobistą przestrzenią. We wszystkim tym musi znaleźć prawdę, pokazać wspólny mianownik, czy powód, dla którego oglądamy ją zawieszoną tak naprawdę między kilkoma personami i kilkoma życiami. Marylin snuje się po dawnej wytwórni filmów Charliego Chaplina, opuszczonej, brzydkiej hali (przestrzeń w pewnym sensie przypomina fabrykę z "Factory 2", tyle, że nie jest wymalowana na srebrno). Funkcjonuje w półsennej, półdepresyjnej i półalkoholowej rzeczywistości. Szuka tam i prawdziwej Marilyn i siebie samej. Jak się to uda? Jeszcze nie można przesądzać. Trzeba czekać. Znając proces pracy twórczej Lupy prawdopodobnie długo.

Cały fragment, który pokazał Lupa rozgrywa się niespiesznie i wydaje się rozciągnięty w nieskończoność. Klimat jest senny, chwilami niemal wizyjny. To, co najważniejsze zdarza się w ledwie zauważalnych gestach. Wszystko stopniowo narasta i pęcznieje, aż w końcu osiąga apogeum i wybucha płomieniem (projekcja) trawiącym ciało Monroe-Korzeniak.

Najbardziej intrygujące było wejście w nieopanowany, nieogarnięty i nieukończony świat Lupy. I to, że w nowym przedstawieniu artysta nadal pogłębia temat osobowości, mitu i granic aktorstwa. Wiele powiedział już o tym przy okazji "Factory 2", ale widać, że ma apetyt na więcej i chce dotknąć dna tych problemów.

Reżyser nie mając gotowego spektaklu postanowił grać z widzem w otwarte karty i pozostawił całą asekurację zaczerpniętą z przestrzeni próby. Jawna była obecność suflera, Lupowe ingerencje przez mikrofon, przerywanie próby i problemy techniczne. To, czego nie możemy na co dzień w teatrze zobaczyć wypadło naprawdę interesująco, a obrazy ze szkicu spektaklu z każdym dniem coraz bardziej powracają i nie dają spokoju. Może to przynieść ciekawy efekt w późniejszym etapie, kiedy obecne wrażenia zweryfikujemy z premierowym efektem finalnym. Wierzę, że na "Personę" warto czekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji