Artykuły

Samotność Łomnickiego

Tadeusz Łomnicki jest sam, sam ze swoim opowiadaniem, z przedstawieniem, które zreali­zował, sam z nieprawdopodobnym wprost wy­siłkiem jakiego wymaga od niego rola w sztuce "Ja, Feuerbach" na scenie Teatru Dramatycznego. Tę samotność aktora, samotność opisywanego przez niego człowieka podkreśla obecność w sztuce dwu innych postaci - Asystenta reżysera (Krzysztof Stelmaszyk) i Kobiety z psem (wiel­ka, pozornie tylko epizodyczna rola Ryszardy Hanin).

Tadeusz Łomnicki jest sam nie tylko w tym przedstawieniu. Kiedy opuszczamy teatr zdaje­my sobie sprawę z tego, że jest również samot­ny w świecie polskiego teatru. Po prostu nie ma nikogo takiego jak on. Nikt tak już nie gra. Wielki sukces jaki ostatnio odniósł na scenie Teatru Dramatycznego podkreśla jeszcze bar­dziej tę samotność. I dlatego przedstawienie "Ja Feuerbach" jest tak przejmujące.

Pamiętam... Przedstawienie nazywało się "Te­mat z wariacjami". Był rok 1961. Jako nowo upieczony student Wydziału Reżyserii PWST zo­stałem skierowany na praktykę do Teatru Współczesnego. Właśnie odbywały się próby ge­neralne przedstawienia, na które składały się trzy jednoaktówki. Ostatnią z nicb było "Opo­wiadanie w ZOO" Edwarda Albee'go, wtedy ma­ło jeszcze znanego młodego dramaturga amery­kańskiego. Grali w niej Tadeusz Łomnicki i Tadeusz Fijewski. Ten ostatni ubrany w biały gar­nitur siedział na ławce i czytał książę. Łomnicki ubrany w jeansy i zniszczony sweter wchodził na scenę z lewej strony. Przez chwilę stał bez ruchu patrząc na człowieka na ławce. Dwie zu­pełnie rożne osobowości, to widać było dokładnie właśnie wtedy, kiedy Łomnicki zatrzymał się, jakby przystanął w biegu na chwilę - co­raz dłuższą chwilę... bez ruchu... jak gdyby za­trzymał czas. Pozwalał nam ocenić sytuację w jakiej rozegra się dramat..

Podczas premiery sztuki "Ja, Feuerbach" często wracałem myślą do tamtego wieczoru kiedy podczas próby generalnej Łomnicki i Fijewski po raz pierwszy zagrali na "cały gaz" sztukę Albeego. Od tej chwili śledziłem z uwagą drogę wielkiego aktora z bliska i na co dzień. Zasta­nawiam się co chce nam i sobie udowodnić Ta­deusz Łomnicki. Ku czemu zmierza, poprzez ten wielki trud, na który składają się poszczególne etapy drogi... Arturo Ui, Solony w "Trzech sios­trach", Łatka w "Dożywociu", Głumow w "Pamięt­niku szaleńca", Goya w "Goyi" czy Salieri w "Ama­deuszu", wreszcie Papkin w "Zemście", czy wspa­niałe role w cyklu sztuk Becketta w Teatrze Studio. To wszystko wydawało się zmaganiem aktora z jakimś wielkim problemem, jakimś przeciwnikiem, stale obecnym, stale przeciwsta­wiającym się.

Łomnicki wchodzi na scenę w kompletnej ciemności. Powoli otwierają się drzwi w głębi sceny. Na tle jasnego okna, przez które widać oświetlone słońcem drzewa na placu wokół Pa­łacu Kultury widać jego ciężką, kanciatą syl­wetkę. Ubrany w kapelusz i niezgrabne, typowe ubranie. Nie wiemy jeszcze co się stanie kiedy aktor woła: "Światło, proszę zapalić światło".

Widzimy jego sylwetkę, cień, kiedy błądzi po scenie, kiedy stoi naprzeciw drzwi. Kiedy je mi­ja, słyszymy tylko jego głos... światło zapali się dopiero po długiej, nienormalnie jak dla teatru zawodowego, długiej chwili kompletnej cie­mności. Na oświetlonej scenie widzimy teraz samotnego człowieka, śmiesznego swoją niezgrabnością, swoją przeciętnością... Śmiesznego człowieczka z płaszczem na ręku. Musimy się do niego przyzwyczaić, bowiem przez niemal dwie godziny oglądać go będziemy w jego śmiesznościach, tragizmach, kabotynizmach, małości, wielkości, głupocie... Będziemy widzie­li jak się płaszczy niegodnie przed nic nie zna­czącym asystentem reżysera, jak nadrabia miną swoją niepewność, jak wymachuje rękoma, bie­ga, tańczy. Odgrywa fragment swoich (Łomnic­kiego, nie Feuerbacha) ról. Ktoś kto obserwował role Łomnickiego przez ostatnie dwadzieścia lat znajdzie w tej roli wie­le elementów znanych, znanych jednak tylko Łomnickiemu. Wszystko jest bowiem jego włas­ne... I te gwałtowne przyspieszenia rytmu mowy i te poszukiwania własnej melodii dla słów, i ten nieoczekiwany gwałtowny gest rąk jakby młynek szablą Wołodyjowskiego, i wreszcie te niezwykłe amplitudy muzyczne jakimi bawi się aktor.

Ale jest w tej roli nieoczekiwany fragment... W pewnej chwili aktor zaczyna mówić (w starowłoskim) monolog o ptakach (z "Kwiatków Świętego Franciszka"). Oświetlony nieoczekiwa­nym, zaskakującym, światłem Łomnicki prezen­tuje nam przedziwną mozaikę dźwięków i słów, naśladując ptaki i ... w pewnej chwili - tak właśnie - unosi się w powietrze. Niekształt­na sylwetka człowieka wznosi się jakby i zasty­ga w powietrzu. Tak jak w tym słynnym opi­sie tancerza, który skakał niezwykle wysoko a potem powoli opadał. Takie wrażenie właśnie robi ten fragment roli Łomnickiego. W tym mo­mencie zdarza się cud. Oto zupełnie nieważne staje się to, o czym mówi aktor, jaka jest treść sztuki, którą oglądamy. To unoszenie się wzwyż daje nam szansę przeniesienia w sferę sztuki czystej, gdzie tylko sama gra staje się treścią wszystkiego.

Teraz już wiem, z czym tak wiele lat zmagał się artysta. Oto zmagał się z siłą przyciągania - siłą ciążenia ku ziemi. Wznieść się ponad owe nieprzekraczalne siły ograniczające nas, przekroczyć granice nieprzekraczalne dla więk­szości śmiertelnych. Pokonać największe ogra­niczenie twórczości...

Adam Kilian opowiadał mi kiedyś jak pod­czas festiwalu muzycznego w Kazimierzu stary prymista, po zakończeniu swego oficjalnego konkursowego występu, usiadł na rynku miej­skim i dalej wygrywał swoje niezwykłe kombi­nacje muzyczne. Zebrała się wokół niego grupa słuchaczy namawiających muzyka do dalszej gry. Stary uradowany powodzeniem grał, grał coraz bardziej zapamiętale... W pewnej chwili przerwał, potoczył nieprzytomnym okiem po twarzach słuchaczy i wykrzyknął: "Ludzie, lu­dzie, trzymajcie mnie, bo polecę!"

Jeśli Tadeusz Łomnicki zrobi mi ten zaszczyt i przeczyta to co napisałem - zrozumie dlaczego właśnie jemu ofiarowuję opowiadanie Ada­ma Kiliana dziękując za wieczór w Teatrze Dra­matycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji