Jaśnie Pan Nikt
"PŁATONOW" ANTONIEGO CZECHOWA - to sztuka o nikim. A właściwie o tym, jak parę osób, skądinąd nie najgłupszych i może nawet interesujących, zogniskowuje swoje nadzieje, oczekiwania, wyobrażenia w człowieku, który w istocie jest nikim, a kimś staje się przez to tylko, że stwarzają go czyjeś dobre chęci.
JEST to sytuacja z pewnością realistyczna, zarazem jednak i tragikomiczna. Obnaża się niewielka, żałosna skala oczekiwań tych ludzi, którzy muszą stworzyć sobie idola z kogokolwiek, aby czymkolwiek rozproszyć nudę wegetacji, obnaża się też pycha antybohatera, który - otoczony dowodami uwielbienia - zaczyna sobie na koniec wyobrażać, że widać naprawdę jest kimś, skoro tak go wszyscy zacni ludzie kochają. Interpretacje historyczno-literackie, wywodzące postać Płatonowa z generacji i typu, reprezentowanego przez "bezbrzeżną nudę" Obłomowa (tytułowa postać powieści Gonczarowa, 1853), są z pewnością uzasadnione ale o tyle może niewystarczające, że zamykają zjawisko w obrębie dawnej Rosji i literatury rosyjskiej. Tymczasem "Płatonow" Czechowa jest czymś więcej. Być może nawet jest genialną wizją przyszłości? Jest w każdym razie coś w naturze ludzkiej, co skłania człowieka do stwarzania idoli. Widać to bardzo wyraźnie w epoce współczesnej, kiedy analizujemy pewne uboczne, ale z pewnością ważne oddziaływania kultury masowej. Ileż jest np. Płatonowów wśród darzonych uwielbieniem gwiazd ekranu czy TV? A charakterystyczne dla socjologii współczesnego Płatonowa jest właśnie to, iż skupia on tym gorętsze uczucia, im głębszą wypełnia nudę, tzn. im niższy jest podiom oczekiwań jego klienteli.
Z pewnością - jest to sytuacja realistyczna, ale i tragikomiczna zarazem. I bodaj ADAM HANUSZKIEWICZ pierwszy w naszym teatrze tak konsekwentnie (wspomnijmy jego "Trzy siostry") lansuje ten sposób czytania Czechowa, który wyzwala nie łzy współczucia, lecz właśnie wyzwalający śmiech. Pierwsza jego inscenizacja "Płatonowa" (przed kilkunastu laty, w Teatrze Dramatycznym) nie była tak konsekwentna. Obecną - jest potwierdzeniem nadziei samego Czechowa, który uparcie wierzył, że jednak pisze komedie.
Wokół Płatonowa kręcą się w sztuce mężczyźni i kobiety, ale Hanuszkiewicz akcentuje przede wszystkim sprawę kobiet. Kobiety są bardziej wyraziste i bardziej uparte w kreowaniu zera na Hamleta, a zderzenia ich nadziei i wyobrażeń z realną figurą prowincjonalnego bóstwa - bardziej są teatralne. W niektórych scenach reżyser stopniuje efekt do granic wybornej zresztą farsy, zwłaszcza, gdy każe Płatonowowi toczyć jednoczesne dialogi uwodzicielskie z kilkoma na raz partnerkami. Jest tu np. znakomita, symultaniczna scena miłosna w II części przedstawienia z udziałem dwu rywalek Zofii Kucówny i Ewy Żukowskiej, zakończona brawurowym efektem z wodewilu, który przekształca wielkie miłosne serio w szczyt zabawnej, teatralnej umowności. Efektem komediowym staje się w rezultacie także końcowy, desperacki strzał jednej z pań: jest to finał tak konsekwentnie, tak całą dramaturgią przedstawienia precyzyjnie przygotowany, iż nie ma wątpliwości, że oto przestrzelony został nadmuchany balon, nie człowiek.
RZECZ cała toczy się oczywiście w sielankowej scenerii (ładna, malarska scenografia Xymeny Zaniewskiej i Mariusza Chwedczuka), i - jak wspomniałem - pod dyktando kobiet. Zwłaszcza Zofia Kucówna prezentuje się od strony mniej dotąd znanej; nie kreuje postaci Wojnicewej, nie wyposaża jej duchowo i socjalnie, bo na to starczy ledwo kilka kresek, ważny natomiast jest styl figury komediowej, jej wdzięk: rodzaj gry ironicznie zdystansowanej, wodewilowej. Na wysoką pochwałę zasługują także Ewa Żukowska (Sonia) i Ewa Ziętek (Aleksandra), ładne momenty ma również Halina Rowicka (Maria Grechow). Płatonow Zdzisława Wardejna - nieco męczący. Aktorstwo manieryczne, a i ważny błąd interpretacji: Wardejn usilnie zbrzydza tę postać, nadając jej przez to rysy indywidualne, a tych przecież Płatonow mieć powinien jak najmniej. Wśród mężczyzn wysuwają się na czoło Kazimierz Wichniarz w roli Tryleckiego i Janusz Kłosiński (Wengierowicz); w wyrazistym, ładnym epizodzie woźnego sądowego Jan Ciecierski. Z młodszej części zespołu - interesująca, konsekwentna kreacja Krzysztofa Wakulińskiego w roli młodszego Wengierowicza.