Płatonow
Czechow m.in. pisze: "Mówimy, mówimy, mówimy, mówimy i prawdopodobnie dojdzie do tego, że umrzemy na zapalenie języka i strun głosowych". W całej scenicznej twórczości Czechowa - np. "Trzy siostry", "Wujaszek Wania", "Mewa", "Wiśniowy sad" - pojawia się ciągle ta sama galeria postaci, typów ze świata rosyjskiej prowincji: rezydenci, damy tracące majątek, urzędnicy, studenci bez przyszłości. Autor misternie wplata w swoje sztuki ironię ze smutkiem, śmiech z bólem. Nie są to bohaterowie z marginesu społecznego, lecz ludzie z tzw. wyższych sfer. Ludzie bez charakteru, "wraki życiowe", które za swoją przegraną winią wszystkich tylko nie siebie.
Adam Hanuszkiewicz wystawił w Teatrze Narodowym po raz drugi "Płatonowa''. Jego stosunek do Czechowa jest nieco skrajny, interpretuje jego utwory sceniczne jako komedie o wodewilowym charakterze, wbrew tradycji teatralnej, czyniącej ze sztuk Czechowa psychologiczne dramaty.
"Płatonow" - Hanuszkiewicza to sielankowa atmosfera. Coś w rodzaju arlekinady, bez logiki, ciągłości wydarzeń, gdzie pod płaszczykiem miłosnych gierek ukrywa się autentyczny dramat bohatera.
Wszyscy się w kimś kochają i kogoś tam uwodzą. Ogarnia ich erotyczna namiętność, eksplozja emocji. Tak jak gdyby działali wbrew sobie, na przekór rozpadającego się świata rosyjskiej rzeczywistości końca ubiegłego stulecia.
Czechow - ten znawca ludzkich ułomności - nie oszczędza nikogo. W sztuce tej zalewają nas potoki słów, informacji. Nie ma tutaj aforystyki, jest tylko jeden wielki szum ludzkich namiętności, zawiści i odwetów. W tym bełkocie coraz trudniej odgadnąć, o co chodzi bohaterom widowiska. Przerażające jest to gadulstwo, ,Płatonowa", jego salonowa sztuka uwodzenia kobiet na ładne i efektowne słówka. "Płatonow" to taki rosyjski "Don Juan" uwodzący nie czynem, lecz swoją słabością, bezradnością, męskim infantylizmem, na który nabierają się, niestety, wszystkie kobiety. "Płatonow" swoją kokieterią i bezradnością trafia skutecznie w instynkt macierzyński kobiet i żeruje na nich.
I tak w "Płatonowie" groteska przeplata się z tragikomedią. Silniejszy partner znęca się nad słabszym. Generałowa nad Płatonowem i Głagoliewem, Płatonow nad Marią i Sonią, Mikołaj nad Saszą, Maria nad Mikołajem, a Sonia nad Sergiuszem. A na samym dole społecznej drabiny oprych Osip maltretuje służących. Tak więc silna kobieta panuje nad słabym mężczyzną, ten z kolei nad słabymi dziewczynami, te nad swoimi chłopcami-mężami. A ci najsłabsi chłopcy znęcają się nad kupcami, lichwiarzami, którzy pożyczają im pieniądze i w ten sposób zaciskają im finansowy stryczek na szyi. I tak koło dramatu ludzkiego się zamyka. Trwa bezwzględna walka o byt, kto kogo?
Trudno znaleźć w tej sztuce Czechowa, oprócz Soni, pozytywnego bohatera. Wszyscy jęczą i biadolą. Nie widzą żadnego celu, skarżą się na monotonię życia i udają intelektualne, wewnętrzne rozdarcie, pozują na wrażliwość i romantyczność. A w rzeczywistości to bezmyślne, odarte z ludzkich uczuć i emocji manekiny. Ich sposobem bycia są maski zmieniane w zależności od okoliczności. To pozerzy z kiepskiej literatury. Ludzkie falsyfikaty zadufane w sobie.
Sztuka Czechowa "Platonow" - to tragedia jednostki zmuszonej przez okoliczności życiowe do bezmyślnego, teatralnego sposobu bycia, wbrew sobie, bo tak wypada lub jest to w modzie. "Platonow" to zgoda na absurdalne istnienie, wegetację, śmierć duchową jako jedyny ratunek przed śmiercią fizyczną. Pustka, która miała ocalić Płatanowa, stała się w rezultacie jego klęską. Bo jak pisze Czechow, nie ma i nie będzie recepty na życie.