Artykuły

Warszawa. Filmowe zabawy Mirona Białoszewskiego

Nowy telewizyjny dokument Piotra Morawskiego "W pobliżu Mirona" po raz pierwszy ujawnia prywatne filmy, których bohaterem i współtwórcą był Miron Białoszewski [na zdjęciu].

W latach 70. autor "Obrotów rzeczy" wraz z grupą przyjaciół bawił się w kino. Pisał o tym w opowiadaniach, ale dotąd jego "filmiki" owiewała mgła tajemnicy. Nikt ich nie oglądał poza wąskim gronem twórców i wykonawców.

Przygoda z kinem nie miała nic wspólnego z wcześniejszymi działaniami Białoszewskiego w Teatrze na Tarczyńskiej i w Teatrze Osobnym. To całkiem inny rozdział. Filmiki wymyślił i kręcił Roman Klewin, niedawno zmarły tłumacz Blake'a i autor sztuk teatralnych. Postać równie barwna jak Miron w undergroundowym świecie PRL. Jednak jego filmowe obrazy nie miałyby swej niezwykłej aury bez Białoszewskiego, który w improwizowanych scenariuszach wcielał się w szamana, dziada w poczekalni, Rasputina czy króla.

Wszystko powstawało w warszawskim mieszkaniu na Żoliborzu Romana i jego żony Ady - malarki i rzeźbiarki. Miron czuł się tam domownikiem. A Roman Klewin pod wpływem Białoszewskiego i jego "Pamiętnika z Powstania Warszawskiego" spisał własne wspomnienia wojenne z robót w Zagłębiu Ruhry w Niemczech i przeżycia podczas alianckich bombardowań. Magiczne mieszkanie na Żoliborzu przyciągało warszawskich artystów outsiderów i młodych ludzi, szukających ucieczki od szarzyzny peerelowskiej codzienności. Plastyczne happeningi i filmikowanie u Klewinów były pomysłami na twórcze życie. Otwierały świat fantazji.

- To była zabawa kompletnie ekskluzywna - wspomina jej uczestnik Tadeusz Sobolewski, krytyk filmowy i główny narrator dokumentu. - Zupełnie bezinteresowna, nie obliczona na nic. Ani na pieniądze, ani na sławę, ani nawet na to, że te filmy w ogóle powstaną. Rano szliśmy do swoich redakcji i biur, a nocami graliśmy świtę dworu Rasputina albo bywalców salonu kosmetycznego pani Żeni, opisywanego w "Szumach, zlepach, ciągach". Ada robiła fantastyczne kostiumy ze starych ubrań, kapsli, butelek po mleku. Roman brał kamerę i filmował z ręki, obraz więc rzadko trzymał pion i poziom.

Piotr Morawski - reżyser dokumentu "W pobliżu Mirona" - rozpoczął pracę nad nim przed 6 laty. Najpierw myślał o filmie typowo biograficznym. Szukał ludzi, którzy znali Białoszewskiego i nagrywał wywiady. Zebrał też archiwalne taśmy z nagraniami utworów czytanych przez samego Mirona. Obawiał się jednak, że to materiał bardziej na audycję radiową. Kiedy trafił do mieszkania Klewinów, pełnego obrazów, rzeźb, kolaży i usłyszał o "filmikach", odnalazł klucz do swego pomysłu.

- Mój dokument - opowiada Morawski - fizycznie przywołuje Mirona. I zderza jego hedonistyczną chęć zabawy z refleksją nad czasem i prawami przemijania.

Wartość "filmików" jest tym większa, że poeta oficjalnie nie był filmowany. Niektóre z nich zostały wywołane po raz pierwszy po 30 latach. Zdjęcia na kolorowej taśmie Orwo są nieco zatarte i wyblakłe, co podkreśla klimat z pogranicza rzeczywistości i snu. W zamierzeniach ich twórców wszystko miało się łączyć w całość jako sny pięciu osób. W dokumencie dopełniają je zdjęcia z warszawskich mieszkań i szlaków wędrówek Białoszewskiego. A także komentarze - Czesława Miłosza i wiernych mironologów, m.in. Małgorzaty Baranowskiej, Anny Sobolewskiej, Hanny Kirchner - autorki książki o Białoszewskim, Wandy Chotomskiej, z którą poeta, gdy biedował, pisywał wierszyki dla dzieci, Ireny Prudil - przyjaciółki od lat wojny, poety Mikołaja Bieszczadowskiego.

Taśm zachowało się jeszcze więcej, niż te pokazane w dokumencie. Czekają na wykorzystanie. Telewizyjna emisja dokumentu planowana jest na początek przyszłego roku w TVP 2.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji