Artykuły

Problem widza

Do czego w teatrze potrzebny jest widz? - pyta w felietonie dla e-teatru Paweł Sztarbowski

Árpád Schilling odbierając we Wrocławiu nagrodę Nowe Rzeczywistości Teatralne powiedział, że po wielu latach zajmowania się zagadką aktora, postanowił rozwiązać swój zespół Krétakör Színház, a tym, co go nurtuje obecnie jest problem widza. Problem widza? To ma być temat dla artysty? Przecież tym zajmują się BOW-y i panie w kasach, a co najwyżej problem widza pojawia się w teatrze raz na jakiś czas, gdy trzeba wymienić fotele na widowni. No ale żeby wybitny reżyser rezygnował z tworzenia spektakli teatralnych i zamiast tego w centrum swoich zainteresowań stawiał widza, to już doprawdy niebywałe. Przypomniało mi to, że Kazimierz Braun w książce "Druga reforma teatru?" również zwracał uwagę, że kolejna reforma teatru jego zdaniem będzie dotyczyła głównie widowni, która stanie się coraz bardziej aktywna. Tylko czy da się myśleć o widzu jako partnerze?

Widz to w teatrze ten, kto kupuje bilet i, jak to się przewrotnie mawia, głosuje nogami. Bywało, że widza zwano koczkodanem lub małpoludem. I pewnie znalazłoby się wielu, którzy chętnie przyznają, że wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten nieszczęsny widz, dla którego nie może być za ambitnie, bo się wystraszy, nie może być zbyt rozrywkowo, bo rozrywkę to ma na lodowisku lub w telewizji. Wyciemnić światło na widowni, to widz przysypia. Atakować go ze sceny - to się obrazi i więcej do teatru nie przyjdzie. No doprawdy nie wiadomo, jak takiemu dogodzić. Koszmar! A na papierze wszystkie dyrektorskie i reżyserskie projekty wyglądają tak pięknie. Jakie jest zatem najlepsze rozwiązanie? To oczywiste: nie przejmować się widzem, udawać, że nie istnieje, że nie ma potrzeb. Nawet człowiek, do którego w sprawach teatru mam ogromne zaufanie, rzucił ostatnio w rozmowie: "Myślenie o widzu jest bez sensu, bo jak spektakl jest dobry, to sam się obroni". Pewnie się obroni. Może nawet stanie się spektaklem modnym, wręcz kultowym i zostanie zagrany wiele razy. A niech tam! Nawet sam na siebie zarobi. Ale czy to już znaczy, że problem widza będzie rozwiązany? Czy to, że widz w ogóle zajmie miejsce na widowni już wystarczy do pełni szczęścia?

Problem widza staje się w polskim teatrze coraz istotniejszy. Z wielu powodów. Po pierwsze chodzenie do teatru jest znowu trendy. Po drugie, widz jest coraz bardziej świadomy swoich potrzeb, nie daje się już tak łatwo oszukać. A po trzecie i najważniejsze, jesteśmy wolnymi obywatelami, również w teatrze i dlatego chodzimy tam już raczej nie po to, by szukać uniesień i duchowych wzruszeń, ale po to, by wspólnie myśleć. Pięknie nazwał to Paweł Łysak, wystawiając swoją "Sprawę Dantona" pod hasłem: "Weźmy sprawy w swoje ręce". I rzeczywiście w jego spektaklu widz sam decyduje, po jakiej staje stronie. Teatr staje się modelową sytuacją odzwierciedlającą powinności obywatelskie, a widz przestaje być równy jedynie cenie swojego biletu. Staje się niezbędny.

W tym wszystkim najbardziej niepokoi mnie postawa większości młodych reżyserów, czyli moich rówieśników. Mam wrażenie, że prześcigają się, kto okaże się bardziej elitarny, kto zrobi bardziej niezrozumiały spektakl, kto zaspokoi gusta wtajemniczonych, którzy do poduszki czytują Derridę lub w najgorszym przypadku Barthesa. Ich horyzont nie ma przez to nawet szans przekroczyć czubka własnego nosa. Czyżby ktoś starszy i mądrzejszy wmówił im, że myślenie o widzu "jest bez sensu"? Takie traktowanie teatru jako elitarnej wyspy, gdzie schodzi się garstka ludzi i mówi sobie tylko znanymi szyframi, przerzuca się nazwiskami, onanizuje elokwencją, może czasem prowadzić do rzeczy pięknych. Ale pamiętajmy, że takie myślenie, by wreszcie odciąć teatr od rzeczywistości i zająć się czystą sztuką i uniwersalnymi problemami jaźni, na początku lat 90. zaprocentowało tym, że widownia od teatru się odwróciła, teatr przestał inicjować jakiekolwiek znaczące dyskusje. A bez nich nawet najbardziej szlachetne zamierzenia artystyczne prowadzą do uwiądu. Aby wzniecić te dyskusje, konieczna jest obecność świadomego widza, który potrafi wziąć sprawy w swoje ręce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji