Artykuły

Z Casablanką w tle

"Dżuma" w reż. Marka Fiedora w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Krzysztof Karbowiak w Trybunie.

Rozczaruje się ten, kto będzie się spodziewał, że w "Dżumie" wystawianej w łódzkim Teatrze Jaracza, zobaczy powtórkę ze szkolnej lektury. Marek Fiedor, reżyser spektaklu, podsuwa widzowi fragmenty książki, jak puzzle i zachęca, aby sam złożył układankę.

"Dżuma" to dramat o człowieku -jednostce i jego zmaganiu ze złem. Mamy więc próbującego wydostać się z miasta zamkniętego w związku z zarazą dziennikarza Ramberta (Robert Latusek), który gotów jest popełnić przestępstwo byle tylko połączyć się z ukochaną. Jest oferujący pomoc dziennikarzowi przemytnik Gonzales (jak zwykle świetny Mariusz Jakus), który szuka ratunku dla siebie w "magicznym" medalionie. Kolejne postacie to min. pozujący na nie przejmującego się niczym handlarz Cottard (Michał Janicki), policjant Marcel obiecujący pomoc dziennikarzowi (dobry Mariusz Ostrowski, student PWSFTViT w Łodzi) oraz jezuita Paneloux (Bronisław Wrocławski), którego kazania są wyjątkami w całym przedstawieniu wprowadzającymi je przez chwilę na powrót w egzystencjalne koleiny. W tle jest też romans pary bileterów z kina. W końcu najważniejsza para przedstawienia i powieści, czyli Tarrou (znakomity Dariusz Siatkowski) oraz dr Rieux (Andrzej Wichrowski). Akcja podzielona jest na kilka epizodów, a wszystkich bohaterów łączą właściwie jedynie dwa miejsca - bar i kino, w których wydają się szukać zapomnienia od zagrażającego im zła Reżyser stara się pokazać w jaki sposób poczucie zagrożenia odbija się na psychice poszczególnych osób i jakie wyzwala w nich zachowanie. Kluczem jest końcowa scena rozmawiających na plaży doktora i Tarrou. To wówczas padają słowa "każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem na świecie nie jest od niej wolny i trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i go nie zarazić". Kończąca przedstawienie kąpiel tej pary prowadzi do oczyszczenia. Przedstawienie ma świetną scenografię. Na scenie są jednocześnie bar, ambona oraz kino. Na tle murów imitujących srebrny kinowy ekran, w trakcie spektaklu pojawiają się fragmenty "Casablanki", jedynego filmu, jakiego kopia znajduje się w zamkniętym Oranie. Mieszkańcy wciąż go oglądają, jakby liczyli, że dzięki temu walka, którą toczą miała się szczęśliwie skończyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji