Artykuły

Prześwietlanie Różewicza

Książka Grzegorza Niziołka napisana jest w konwencji wysokiej. Być może zbyt wysokiej, jak na dramaty poety, którym - przede wszystkim - jest poświęcona. Ta wysoka tonacja odpowiada tytułowi książki, a autor jest jej kapłanem i zarazem wyznawcą - o "Ciele i słowie" pisze Ewa Bułhak.

Książka Grzegorza Niziołka napisana jest w konwencji wysokiej. Być może zbyt wysokiej, jak na dramaty poety, którym - przede wszystkim - jest poświęcona. Ta wysoka tonacja odpowiada tytułowi książki, a autor jest jej kapłanem i zarazem wyznawcą - "Ciele i słowie" pisze Ewa Bułhak.

Kiedy pisze o degrengoladzie jeżyka w Na czworakach (osuwaniu się w głupstwo, absurd lub trywialność), używa słowa "poniżenie". Nieprzypadkowo. Rejestr postaci Różewiczowskich to, w jego rozumieniu, w dużej mierze katalog "skrzywdzonych i poniżonych", nad którymi autor się "pochyla". W centrum owego katalogu znajduje się oczy wiście postać Walka z Do piachu.

W przeciwieństwie do Zbigniewa Majchrowskiego (Poezja jak otwarta rana, 1993), który dramaty - i poezję - Różewicza odczytuje w kontekście literatury polskiej, jej etosu, obrazowania, jej arcydzieł i jej stereotypów, Niziołek dokonuje przede wszystkim analizy immanentnej tej twórczości, w której następuje stały przepływ motywów, obrazów i idei - od poezji i prozy do dramatów - a także opisuje ich mutacje, charakterystyczne formy i sprzeczności.

W jego ujęciu krwiobieg twórczości Różewicza jest krwiobiegiem zamkniętym i otwartym zarazem; otwartym w wewnętrznym przepływie między gatunkami, zamkniętym w doświadczeniu traumy, która blokuje rozwój i ekspresję i domaga się - często pozaliterackich, a teatralnych właśnie - aktów odsłonięcia.

Konteksty zewnętrzne przywołuje autor książki rzadko, i są to konteksty wysokie. Motywy szekspirowskie (szalenie ciekawy rozdział) i motyw faustyczny, a przede wszystkim kategorie komizmu i tragizmu oraz związane z nimi kategorie komedii i tragedii jako gatunków. Pomiędzy tymi pojęciami rozpina Niziołek "krwawiące ciało" twórczości scenicznej Różewicza, po to na ogół zresztą, by wykazać jej swoistość i - w pewnych zakresach - nieprzystawalność do klasycznych zasad i żywiołów. Dokonuje też przy tym, charakterystycznych dla krytyka, który tak głęboko wchodzi w świat przedstawiony autora, nadinterpretacji.

Jestem reżyserem teatralnym i moja lektura książki Niziołka, jak też lektura dramatów Różewicza, jest w pewnej mierze lekturą polemiczną. Chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie podważam analiz i obserwacji Grzegorza Niziołka, uważam je za głębokie, a często niezwykle trafne, wręcz rewelacyjne. Nie dezawuuję także dramatów Różewicza, które interesują mnie, i znacznie poważniejszych ode mnie twórców, swoim autentycznym, organicznie związanym z całą jego twórczością, jądrem, dramatyczną, pełną napięcia sytuacją zapisaną często w tytule: wyszedł z domu, nasza mała stabilizacja, pułapka, do piachu. Są one rozpisane jednak w sposób niejednorodny i fragmentaryczny i stwarzają dla współczesnego teatru wyzwanie, które nie wiem, czy będzie on nadal chciał podejmować. Trudno nie dostrzec, że wiele inscenizacji "drugiej fali" recepcji Różewicza w teatrze to utwory trywialne i niewiarygodnie anachroniczne (wyjątkiem był, złożony z wątków kilku sztuk Różewicza Rajski ogródek Piotra Miśkiewicza); że teatralnym próbom Różewicza bliższa wydaje się akcja "Teren Warszawa" i polska wersja "Korka" (1) niż dzisiejsze inscenizacje jego sztuk na renomowanych scenach. Że sam autor, zachęcając reżyserów do rozbudowywania akcji, wyobraża to sobie na kształt ostentacyjnie i banalnie "Schaefferowski", i że głównym partnerem jego dyskursu z teatrem wydają się inscenizacje Kazimierza Brauna.

Te teatralne dygresje przerywam, by wyznać, że informacja o tym, że Różewicz

uznał Pułapkę - dramat najwyżej oceniany - za swoje niepowodzenie i usiłował "otworzyć go", czy też "podważyć", dodając doń poemat Przerwana rozmowa, wzruszyła mnie. Oto poeta, pomyślałam.

Do najcelniejszych analiz zawartych w monografii Niziołka, obok wspomnianego już szkicu o Na czworakach - o degrengoladzie języka i odrzuceniu faustowskich wątków w tym dramacie - należy doskonały rozdział poświęcony Aktowi przerywanemu. Przekonanie o newralgicznym u Różewicza splocie motywu "człowieka-zwierzęcia" z motywem "mowy/milczenia" (2), który staje się zarzewiem konfliktu dramatycznego - zyskuje w obu tych omówieniach wyrazistą egzemplifikację (właśnie te sztuki zresztą, według autora książki, stanowią swoistą zapowiedź wątków i postaci następnych utworów dramatycznych Różewicza).

Przeprowadzając swoją tezę przez kolejne dramaty z zabójczą skrupulatnością monografisty, krytyk, jak się wydaje, zarówno przecenia pewne koncepty pisarza, jak nie dostrzega ich różnorodnych zewnętrznych, artystycznych i życiowych, implikacji. Niektóre z nich mają pewną stronę atrakcyjną dla reżysera - z perspektywy widać wyraźnie, jak te sztuki związane są z atmosferą epoki; dotyczy to nie tylko Naszej małej stabilizacji). Związki Różewicza z teatrem nie wydają mi się wcale tak organiczne ani tak pozbawione kokieterii, jak sądzi Niziołek. Ale mniejsza o teatr. Podstawą interpretacji dramaturgicznych konstrukcji Różewicza (paraliżu akcji w jego sztukach) jest, według krytyka, sprzeczność między nihilistycznym i pierwotnie tragicznym przeżywaniem świata przez autora a animistyczną pochwałą wi-talności. To doświadczenie tragiczne, jak pisze Niziołek, "przypomina traumę" i stanowi blokadę ekspresji. Interpretacja ta wydaje mi się trafna i bardzo przenikliwa, niepokoi mnie jednak sakralizacja pojęcia "traumy" i wynikająca zeń mitologizacja ocen.

Daleka jestem od lekceważenia wagi traumatycznych doświadczeń i w sztuce, i w życiu, stan szoku jednak, zwłaszcza jeśli dotyka dziecko lub osobę młodą i nieprzygotowaną, stanowi czynnik chorobotwórczy i prowadzi do rozmaitych, często paradoksalnych, projekcji. Takim przypadkiem projekcji, i to podwojonej, jest według mnie sztuka Do piachu. Historia w niej opowiedziana mieściłaby się doskonale w konwencji pozytywistycznej noweli, z jej galerią zmarnowanych i zdradzonych dzieci (lub chłopów co "są jak dzieci"), gdyby nie charakterystyczna odmienność perspektywy: od zobiektywizowanego dystansu do emocjonalnego utożsamienia z "oskarżonym".

Walek to wyidealizowana kreacja pokoju dziecinnego; mówi też językiem utworów dla dzieci Hanny Januszewskiej. Dziecko z natury rzeczy jest niewinne; jeśli coś przeskrobało i zostało nadmiernie ukarane lub sekowane przez rodzinę, zapieka się w poczuciu krzywdy. Projekcję takiej sytuacji na realia wojny 1939-45 w Polsce, na społeczność znajdującą się w stanie skrajnej opresji i zagrożenia, której surowe normy adresowane są do ludzi dorosłych, uważam za pomieszanie kontekstów i manipulację, z której, mam wrażenie, autor nie do końca zdaje sobie sprawę. To, o czym piszę, stanowi wyjście poza świat przedstawiony utworu. Jest on jednak ukształtowany w sposób właśnie skrajnie projekcyjny. Jedna z charakterystycznych cech ludzi dręczonych poczuciem winy to instynktowne utożsamienie się, często wbrew elementarnym zasadom i zdrowemu rozsądkowi (a czasem wbrew, wydawałoby się, wszelkiej logice, jak u rodziców urządzających wiece poparcia dla pedofilów), z każdą osobą oskarżoną o przestępstwo. Obsesyjność tego motywu w Do piachu uderza. Historia okrutnego poniżenia i "rozwałki" Walka zdublowana zostaje przez historię wykorzystanej i okrutnie oszukanej "dziwki" utrzymującej stosunki z Niemcami, podczas gdy opresyjność sytuacji innych postaci sprowadza się do konieczności wysłuchiwania antykomunistycznych pogadanek i do trudów codziennego bytowania w lesie. Kombinacja poczucia "krzywdy" i odrzucenia, wyniesiona jakby z dziecinnego pokoju (ten motyw powróci wyraźnie w Pułapce) z projekcją poczucia "winy" i "unaocznionym" na scenie szokiem egzekucji, potwierdza w gruncie rzeczy diagnozy Niziołka. Co nie znaczy, bym miała za nim uznać Do piachu za arcydzieło polskiej literatury.

1 Francuski projekt teatralny, którego akcja rozbita jest na mikroscenki dziejące się w stojących w korku samochodach. Konkurs na polską wersje projektu rozpisał Grzegorz Jarzyna. 2 Wcześniej o słowie i ciele w dramatach Różewicza pisał też Jacek Łukasiewicz

Grzegorz Niziołek Ciało i Słowo: szkice o teatrze Tadeusza Różewicza. - Kraków : Wydaw. Literackie, 2004. - 283 s

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji