Artykuły

Marginalizacja

Czy teatr jest marginalizowany w życiu publicznym? - zastanawia się w felietonie dla e-teatru Marta Cabianka

Wśród podsumowań, rozliczeń i bilansów minionego dwudziestolecia w polskim teatrze pojawił się głos zwracający uwagę na zjawisko marginalizacji teatru w życiu publicznym. A w każdym razie w życiu sfer rządowych. Jacek Sieradzki na łamach ostatniego "Dialogu" pisał, jak to nieszczęśni władcy komunistyczni straszliwie przejmowali się sceną i tym, co się na niej gra. Wyjątkowo efektowny przykład po temu można znaleźć w "Dziennikach" Jerzego Zawieyskiego (Warszawa 1983). Zawieyski, który był nie tylko dramatopisarzem, ale i członkiem Rady Państwa oraz katolickim posłem na Sejm, zaproponował Teatrowi Narodowemu swoją nową sztukę, zatytułowaną "Gdy płoną lasy". Zdaniem Kazimierza Dejmka, który miał co do niej obawy natury politycznej, decyzję w sprawie jej wystawienia mógł podjąć tylko Zenon Kliszko, ówczesny sekretarz KC i druga po Gomułce osoba w państwie. Ustalił jednak z Zawieyskim, że dramat przeczytają najpierw minister Motyka i Kazimierz Rusinek, Zawieyski wręczy egzemplarz Wincentemu Kraśce, a Kliszkę zostawią na koniec, gdyby pojawiły się jakieś poważne opory i obawy. Według mocno tu skróconej relacji Zawieyskiego, przebieg dalszych wydarzeń był następujący:

Osoby:

Lucjan Motyka - minister kultury i sztuki

Kazimierz Rusinek - wiceminister w tym resorcie

Wincenty Kraśko - kierownik Wydziału Kultury KC

Stanisław Witold Balicki - dyrektor generalny w Ministerstwie Kultury i Sztuki

Zenon Kliszko - sekretarz KC

Józef Cyrankiewicz - premier

14 II 1967. W czasie dzisiejszego posiedzenia Sejmu wręczyłem Kraśce egzemplarz dramatu. Odniósł się sympatycznie, obiecał przeczytać prędko.

17 II 1967. Telefon od Balickiego, że Motyka czyta sztukę, ale jeszcze jej nie przeczytał. Zdążył jednak powiedzieć, że temat drażliwy.

25 II 1967. Dziś odważyłem się na telefon do W. Kraśki. Powiedział, że sztukę od razu przeczytał. Mamy się spotkać na rozmowę we wtorek 28-go. Ton rozmowy telefonicznej miły, bardzo uprzejmy. Ale nic to nie oznacza. Boję się o sztukę. Na pewno jej nie puszczą.

28 II 1967. Około 11-ej rozmowa z Kraśką. Powiedział mi wiele rzeczy dobrych, w zasadzie sztuka bardzo mu się podoba, tylko oczywiście temat jest kłopotliwy. I tutaj jest bezradny. Starałem mu się wytłumaczyć, że dramat nie jest dramatem politycznym, że jest to dramat poetycki, dramat narodu itd. Przyznał mi rację, ma jeszcze porozmawiać z Motyką i Rusinkiem.

Napisałem list do Motyki i Rusinka. Ogarnęła mnie nagła panika, chciałem uratować dramat, przekonać dygnitarzy. Byłem cały czas w dużym napięciu.

9 III 1967. Balicki powiedział mi, że Motyka po raz drugi egzemplarz przeczytał i ma go wręczyć Cyrankiewiczowi w sobotę.

17 IV 1967. Wieczorem telefon od Balickiego. Zdaje się, że sztukę władze odłożą do jesieni.

7 X 1967. Przyszło mi na myśl po przebudzeniu się, aby przesłać egzemplarz nowej wersji dramatu Kraśce. Zatelefonowałem do niego z aparatu rządowego. Zgodził się chętnie, więc natychmiast sekretarka zaniosła egzemplarz do KC.

9 X 1967. Przyłapałem na chwilę Motykę i powiedziałem mu o nowej wersji dramatu.

12 X 1967. Z rana telefoniczna rozmowa z Kraśką, który sztukę przeczytał, uważa tę wersję za znakomitą i nie budzącą kontrowersji. Obiecał skontaktować się z Motyką i Balickim, aby porozmawiać o sztuce.

16 X 1967. Rozmowa z Balickim. Sam podniósł to, że sztuka powinna być grana zaraz po "Dziadach" i że Dejmek powinien przystąpić do pracy. Oczywiście konieczna jest decyzja polityczna na szczeblu KC. Podziękowałem mu za opinię i powiadomiłem go, że Kraśko z KC sztukę czytał i wyrażał się z uznaniem i że miał się porozumieć z Motyką i z nim, Balickim właśnie. Był tym faktem zdumiony i zaskoczony. Obiecał porozumieć się z Kraśką.

19 X 1967. Balicki rozmawiał z Kraśką. Bez opinii i decyzji Kliszki sztuka iść nie może.

Decyzyjnej farsie ostatecznie położyła kres premiera "Dziadów", która odbyła się 25 listopada i miała przesądzić i o losach sztuki Zawieyskiego, i o dyrekcji Dejmka.

Kiedy czyta się desperackie zapiski Zawieyskiego, nie sposób się martwić dzisiejszą marginalizacją teatru. Ale czy na pewno?

Istnieją uzasadnione obawy, że plan Hausnera otworzy zupełnie nowy etap tej marginalizacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji