W telewizji pokazali: "Kartoteka"
Dzień, w którym w Teatrze TV pojawia się polska sztuka współczesna, powinien być obchodzony jako święto państwowe, wolne od pracy. Taki dzień mieliśmy wczoraj. "Kartoteka" Tadeusza Różewicza to być może jedyny polski dramat, który tak chłonie zmieniającą się wokół rzeczywistość. Każda dekada polskiej historii zostawia w nim swój ślad. W 1960 roku bohater Różewicza czytał gazety i wspominał okupację w łóżku ustawionym pod uliczną latarnią. W pokazanym wczoraj telewizyjnym spektaklu z 1979 roku bohater leży w M-2 na nowym warszawskim blokowisku. W kącie gra radziecki telewizor, w którym lecą filmy przyrodnicze i fragmenty innej "Kartoteki" - w reżyserii Swinarskiego. Ta "Kartoteka" z postarzałym bohaterem, którego nadzwyczajnie gra Gustaw Holoubek, jest podwójnie ważna, reżyserował ją bowiem Krzysztof Kieślowski. Mistrz dokumentu zapisał w swoim spektaklu atmosferę końca lat 70., schyłku epoki gierkowskiej: tę martwą ciszę po oklaskach, które trwały dziesięć lat. Spektakl, chociaż technicznie niedoskonały, mógłby być wzorem, jak pokazać w telewizji współczesny teatr, nie zanudzając widza na śmierć. Kto następny otworzy tę polską kartotekę?