Artykuły

"Cud mniemany" w Teatrze Narodowym

Od premiery "Cudu mniemanego czyli Krakowiaków i Górali" w Teatrze Narodowym z librettem Wojciecha Bogusławskiego, w pamiętnej reżyserii Leona Schillera minęło już 33 lata. Ściśle owa premiera odbyła się na deskach warszawskiej narodowej sceny 30 kwietnia 1950 r., a grano ową rodzimą operę 121 razy. I aby już zabawić się w daty, przypomnijmy, że prapremiera "Krakowiaków i Górali" przypadła na dzień 1 marca 1794 r., w atmosferze politycznie napiętej; w okresie, gdy gen. Igelstrom był ambasadorem rosyjskim w Warszawie. Ów utwór o problematyce narodowej, z muzyką Jana Stefaniego, w dekoracjach Antoniego Smuglewicza, był grany jedynie 1, 2 i 3 marca owego roku, po czym przedstawienia opery zostały zawieszone, jako że "w alegoryczny sposób przedstawiały cały system jakobinów". Sam Bogusławski w swoich "Dziejach Teatru Narodowego tak o tym wielkim kulturalnym wydarzeniu wspomina: "Brakowało jeszcze polskiej operze tego, co jest każdemu narodowi najdroższym... narodowości. Przyszła mi myśl wystawienia na scenę tych wesołych i rubasznych Krakowiaków, którzy śpiewając uprawiają ziemię, śpiewając biją się z nią (...) Drogie chwile, które na tej ziemi przeżyłem, nauki, które w niej brałem, związki krwi, które mnie tam łączyły, wszystko to przed moimi stanęło oczyma. Wezwałem całej mojej pamięci, całej zdolności do odmalowania ich zwyczajów, zdań, uczuć, mowy i zabaw; a w krótkim czasie napisawszy znajomą aż nadto operę. "Cud, czyli Krakowiaki i Górale" z ułożoną przez JPana Stefani muzyką, dnia 1 marca, wystawiłem na scenę (...) Krakowiaki pozyskały wszystkich serca, zapaliły wszystkich umysły. Stosowność, jakiej z ówczasowymi okolicznościami domyślano się w tej operze sprawiła, że po trzech ciągłych onej wystawieniach zakazaną została". A 24 marca 1794 r. Kościuszko ogłosił w Krakowie akt powstania.

Inne nowe sztuki na scenie Teatru Narodowego były nadal grane i sam Bogusławski "gospodarzył" tutaj nadal. Ów prapremierowy spektakl 1 marca - a było to w niedzielę -o sporze Krakowiaków i Górali, ukazywał w sposób nader autentyczny, a rzecz wówczas nie była to zwyczajna, nasz polski lud z jego obyczajem, ubiorem, sposobem mówienia. "Ach, Stasieńku miły! Tyś moja dusa, życie". Sam Bogusławski, prezentując swe śpiewki, ukazał się w "Cudzie mniemanym" w łapciach, z butami niesionymi na kiju, lecz zamiast zwyczajowych kupletów swoich, ogólnikowo skarżących się na podły świat, wyśpiewywał:

Lecz rozum górę bierze,

Tym sobie życie słodzę;

I ja porosnę w pierze,

Choć dzisiaj boso chodzę.

(...)

Im sroższy los nas nęka,

Tym mocniej stać mu trzeba,

Kto podło przed kim klęka,

Ten próżno wzywa nieba.

"Krakowiacy i Górale" mieli w swych dziejach wiele inscenizacji. Tę operę narodową w IV aktach (opracowanie tekstów: Leon Schiller) oglądamy dziś w reżyserii Jerzego Krasowskiego. Warto tu przypomnieć, że przed kilku laty, ten sam reżyser inscenizował "Krakowiaków i Górali" w Kijowie w Teatrze im. Iwana Franki. Tamtejsi widzowie z wielkim entuzjazmem oklaskiwali artystów, śpiewających w języku ukraińskim kwestie polskich Krakowiaków i Górali. Scenografia i choreografia była dziełem polskich artystów: Wojciecha Krakowskiego i Barbary Fijewskiej.

Obecne wystawienie tej arcypolskiej pozycji na deskach warszawskiej narodowej sceny nawiązuje do tradycji, do Schillerowskiej inscenizacji w tym samym teatrze i w tej samej choreografii Jadwigi Hryniewieckiej. Schiller w swej nowej, po Bogusławskim, wersji dawał akcenty uwspółcześniające ją; a i my dziś możemy znaleźć w inscenizacji Krasowskiego spory ładunek do przemyśleń. Na zbyt szarym może tle (scenografia Grażyny Żubrowskiej), lecz za to w barwnych kostiumach nawiązujących do ludowego autentyku, czołowi aktorzy, Teatru Narodowego musieli wykazać się nie lada wszechstronnością: walorami sztuki dramatycznej, tanecznej i śpiewaczej. Sprostali temu z wielkim powodzeniem, choćby wymienić tylko Krystynę Królównę jako Dorotę, Adama Marjańskiego jako Bryndasa, Jacka Czyża w roli Stacha, Tomasza Budytę - Bardosa oraz Basię, którą wdzięcznie kreowała Hanna Orsztynowicz. Szkoda, że nie można wyliczyć innych świetnie grających aktorów (także tych z drugiej, a nawet i trzeciej obsady), którzy wspólnie stworzyli barwne, sprawne warsztatowo widowisko.

Z okazji wystawienia tej narodowej opery zwróciliśmy się do twórcy widowiska "Krakowiaków i Górali" A.D. 1983, prosząc o kilka słów wypowiedzi. A oto zanotowane przez nas na gorąco myśli dyr. Krasowskiego:

"Ja sądzę, że ta ładna przypowiastka, XVIII-wieczna przypowiastka oświeceniowa, z hasłem: "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje" jest okazją do zastanowienia się i wysnucia pewnych wniosków na "dzisiaj". Jest to arcypolska sprawa, arcypolska pozycja, co ma swą cenę w dzisiejszej sytuacji. W pewnych okolicznościach nie można nie liczyć się z realnością. A mądrość ludowa zawarta w "Krakowiakach i Góralach" - wiele jest z tej mądrości w dziele Bogusławskiego - jest wiecznotrwała. Wobec częstego u nas zaśmiecania kosmopolityczną literaturą (naturalnie nie chodzi tu o wartościową obcą literaturę), literaturą bez wyrazu, bełkotliwą, zlepioną z wielu kultur i snobistycznych ciągot, taki powrót do narodowych tradycji, do źródeł ludowej mądrości jest niezbędny".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji