Artykuły

Witkacy i portret pewnej damy

Brytyjski dyrygent Jan Latham-Koenig po latach wyznaje rodzinną tajemnicę - jego babka i Witkacy mieli romans. Sopot, 20 lipca 2009 r. Jan Latham-Koenig w Operze Leśnej dyryguje koncertowym wykonaniem "Złota Renu" Ryszarda Wagnera. Latham-Koenig jest wnukiem Krystyny. W jego londyńskim domu pamięć o Witkacym jest żywa - bo babka przyjaźniła się z geniuszem, bo malował on jej portrety, bo pisywali między sobą listy, odwiedzali się wzajemnie. Dlaczego autor "Pożegnania jesieni" nie chciał lub nie umiał budować stabilnych relacji z kobietami? - pyta Roman Daszczyński w Gazecie Wyborczej.

Fotografia z wakacji 1936 r. Stanisław Ignacy Witkiewicz jest w świetnym humorze. Stoi między dwiema paniami, za nimi widać gmach Domu Zdrojowego w Sopocie. Cała trójka patrzy w stronę mola i Zatoki Gdańskiej.

Pani po lewej, bardzo elegancka, dotyka dłonią ronda szerokiego kapelusza. Nazywa się Krystyna Ejböl.

Druga z pań to Jadwiga (Nina) z domu Unrug, żona Witkacego.

Krystyna ma 40 lat, Jadwiga jest o trzy lata starsza. Witkiewicz jest już 51-latkiem, ma zasłużoną opinię kobieciarza. Zawraca im w głowach wręcz maniakalnie, z największym upodobaniem romansuje z mężatkami.

Prof. Janusz Degler, witkacolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, uważa, że kolokwialne nazywanie Witkiewicza "babiarzem" nie oddaje charakteru zjawiska.

- Miał w sobie jakiś szczególny urok. Gdy tego chciał, nie umiała się oprzeć żadna pani - opisuje Degler. - Dosłownie żadna.

Między Witkacym a Wagnerem

Sopot, 20 lipca 2009 r. Brytyjczyk Jan Latham-Koenig w Operze Leśnej dyryguje koncertowym wykonaniem "Złota Renu" Ryszarda Wagnera.

Latham-Koenig jest wnukiem Krystyny. W jego londyńskim domu pamięć o Witkacym jest żywa - bo babka przyjaźniła się z geniuszem, bo malował on jej portrety, bo pisywali między sobą listy, odwiedzali się wzajemnie.

I co tu dużo mówić - matka dyrygenta, Rena, dobrze pamięta Witkacego z dzieciństwa. Urodziła się w 1927 r., dzieciństwo spędziła z rodzicami w Gdańsku i Sopocie. Gdy latem 1939 r. w Wolnym Mieście Gdańsku zaczęły się mnożyć antypolskie incydenty, Witkacy przysłał kartkę z Zakopanego: "Kochana Krysiu: Co się z tobą dzieje? Umieramy wszyscy z niepokoju. Mam potworne wyrzuty sumienia za portret mniej piękny niż tamtej damy. Proszę o parę słów. Serdeczne pozdrowienia dla Obojga i Córki od Wujcia Witkacjusza". Miał do dziewczynki wyjątkowo życzliwy stosunek, ze względu na wspólną datę urodzin - 24 lutego.

82-letnia Rena zasiada na widowni Opery Leśnej. Drży ze wzruszenia. Jako dziecko podziwiała przedstawienia wagnerowskie końca lat 30.

Sopot miał wówczas sławę Bayreuthu Północy (w tym bawarskim mieście Wagner wybudował Teatr Operowy, w którym od 1876 r. do dziś organizuje się festiwal jego dzieł). Świetni muzycy, tłumy statystów, żywe zwierzęta na scenie. Spuściznę po Wagnerze pośmiertnie zaprzęgnięto do rydwanu nazistowskiej propagandy, więc inscenizacje miały wyjątkowy rozmach - zapierały publiczności dech w piersiach. Wokół amfiteatru - hitlerowskie flagi. Dla dziecka liczyły się jednak tylko widowiska - piękne, oszałamiające.

Wybuch wojny zastał rodzinę Ejbölów w Kopenhadze. Pomagali polskim jeńcom, wysyłali przez Szwedzki Czerwony Krzyż duże ilości paczek do stalagów i oflagów.

Dla Reny syn dyrygujący Wagnera w Operze Leśnej w Sopocie jest spełnieniem marzeń.

Atmosfera pawłowskiego pułku

Nie wiadomo, w jakich okolicznościach babka Jana poznała Stanisława Ignacego Witkiewicza. Wiadomo gdzie.

Jako Krystyna Manowicz urodziła się i wychowała w Świętokrzyskiem. Na początku I wojny światowej ojciec wysłał ją do Petersburga - zamieszkała u znajomych, uczestniczyła w życiu tamtejszej Polonii. Młodzi czuli, że rozpada się znany im porządek świata. Pierwsze miłości i duch dekadentyzmu. W 1916 r. Krystyna poślubiła rodaka z ziemi witebskiej Wacława Fedorowicza. Wkrótce zaginął na froncie.

Witkacy był w Petersburgu od jesieni 1914 r. Trafił do domu swoich krewnych - Ady i Władysława Żukowskich. Inny członek dalekiej rodziny artysty -Leon Reynel - wciągnął go w świat petersburskiego teatru. Witkiewicz zwiedzał wystawy malarstwa, sam dużo rysował i malował. Miał pierwsze doświadczenia z narkotykami. Przede wszystkim jednak chciał bić się z Niemcami, wstąpił do carskiego elitarnego Pawłowskiego Pułku Gwardii.

Pobyt Witkacego w rosyjskiej stolicy literaturoznawca Konstanty Puzyna podsumowuje tak: "Zobaczył przypadkiem twarz XX wieku (...). Na inspiracje literackie Micińskiego, Przybyszewskiego, Wedekinda, na niewinne pijaństwa młodopolskiej bohemy krakowskiej i zakopiańskiej - nałożyło się katastroficzne i spotworniałe nowe doświadczenie (...). Atmosfera życia pawłowskiego pułku, rozwydrzenie pijackie, orgie seksualne, całe apres nous le déluge [fr. po nas choćby potop], wielki rosyjski dekadentyzm (...) odcisnęły niezatarte piętno na wszystkich jego utworach".

Witkiewicz na froncie był świadkiem rzezi. Do kraju wrócił w połowie 1918 r.

Krystyna opuściła Rosję z Jensem Ejbölem, duńskim armatorem. W 1918 r. wzięła z nim ślub cywilny. Działali w Komitecie Pomocy dla Rosjan. Potem okazało się, że jej pierwszy mąż - Wacław Fedorowicz - przeżył wojnę. Stanęła przed dramatycznym wyborem. Została przy Ejbölu.

Oddana do końca

W liście do Reynela Witkiewicz pisał: "Kłamstwo w sprawach erotycznych jest przekleństwem mego życia i chciałbym za wszelką cenę się od niego uwolnić, ale nie ma żadnej nadziei, żeby to się udało".

W towarzystwie najczęściej bywał zachwycający, błyskotliwy.

Jednak być żoną Witkacego to koszmar. Możliwe, że tylko Jadwiga Unrugówna była w stanie temu podołać. Ciągły brak pieniędzy i huśtawka nastrojów. Brała poprawkę na jego ciężkie przejścia - wojenną traumę, toksyczne relacje z ojcem, śmierć pierwszej narzeczonej, która była w ciąży i po kłótni popełniła samobójstwo. Witkacy często mierzył się z samobójczymi myślami.

W czasie narzeczeństwa odebrał od Jadwigi przysięgę, że nie będą mieć dzieci. Gdy zaszła w ciążę, wymusił na niej aborcję, która poskutkowała bezpłodnością. Jadwiga zorientowała się, że jest permanentnie zdradzana. Chciała się rozwieść, ale ze łzami w oczach wybłagał, by tego nie robiła. Zaczęli życie na odległość, on w Zakopanem, ona - w Warszawie. Odwiedzali się, ale nie za często. On regularnie pisał do żony listy, które są litanią pretensji, przeprosin, nierealnych obietnic, świadectw siły nałogów. Duży zbiór korespondencji zachował się dzięki Jadwidze i dziś jest podstawowym źródłem wiedzy o życiu Witkacego.

Zdarzały się okresy, gdy gorąco prosił, by Jadwiga do niego przyjechała. Gdy nie chciała, ciskał z Zakopanego listowne gromy: "Ty zdaje się myślisz, że jak dasz mi swobodę, to ja będę rżnął kurwy w Twoim łóżku. Mylisz się bardzo. Chodzi mi o moralną atmosferę swobody".

Była mu oddana do końca, choć po kilku latach związku można już mówić jedynie o przyjaźni. Gdy Witkiewicz był w depresji, Jadwiga potrafiła zatelefonować do jego kochanki z prośbą, by go nie porzucała.

Stały związek z inną kobietą Witkacy miał od 1929 r. Czesława Oknińska-Korzeniowska przyszła do niego zamówić portret. Artysta bawił się sytuacją. Proponował Jadwidze adoptowanie Czesławy, nie ukrywał przed żoną relacji, jakie ich łączą.

Jednocześnie wciąż zadawał się z innymi kobietami. W jednym z listów do zaprzyjaźnionego niemieckiego filozofa Hansa Corneliusa stwierdził: "Zdradziłem ją [Czesławę] już z około 10 babami - przeważnie z powodu jej zachowania."

Wielkie Ejbölalia letnie

Korespondencja Witkacego do Krystyny to dość świeże odkrycie, po raz pierwszy została opublikowana dwa lata temu w miesięczniku "Twórczość".

W archiwum rodziny Latham-Koenig zachowała się kartka napisana przez Witkacego do Krystyny Ejböl w czerwcu 1925 r. w Zakopanem: "Szanowna Pani, nie przyjechała Pani według obietnicy do Warszawy czy też nie dała mi Pani znać. Czy wybierają się Państwo do Zakopanego. B.[ardzo] bym tego pragnął. Zostaję tu całe lato. Żona wyjeżdża na lipiec i sierpień. Proszę b.[ardzo] o parę słów choćby. Łączę wyrazy sympatii i szacunku dla Obojga Państwa od siebie i żony".

Witkacy obdarował Krystynę swoją książką z dedykacją. Ona sprezentowała mu egzemplarz do jego słynnej kolekcji lasek od "wybitnych endeków, poetek i kobiet o dżywnych nazwiskach".

Krystyna była kilkakrotnie portretowana przez Witkiewicza latem 1931 r., mieszkała w pensjonacie Marilor w Zakopanem.

Jeden z obrazów jest podwójny, obok niej widnieje Nena Stachurska - inna kochanka artysty. Istnieje też portret Krystyny z "potworkiem adoratorem".

Witkacy pisał do żony o niespodziewanym spotkaniu: "Była to Krystyna Ejböl (rozstała się z mężem, b. miła, ale brzydka i wypryszczała). Wypiłem dla niej piwo (ost[atni] raz) i narysowałem ją 4 czy 7 razy (bo potem poszliśmy do Filipowskich i do Totwena, gdzie rysowałem i dużo piwa). Wielkie Ejbölalia letnie. Ach, Nineczko, gdybyś wiedziała, jak Ciebie kocham".

Po co Witkiewicz pisał o mankamentach urody znajomej kobiety? Chciał odsunąć ewentualne podejrzenia? I zaraz potem - teatralne wyznanie miłości do żony. Rodzaj zasłony dymnej?

- Raczej nie - uważa prof. Degler. - Był już wtedy z Jadwigą po otwartej rozmowie, informował ją o swoich sprawach intymnych.

Nie ma jednak pewności, czy ta zasada dotyczyła również wspólnych znajomych.

Witkacy i Krystyna chodzili na wspólne wycieczki w góry. Z listów wynika, że potem coś się popsuło. "Była u mnie Katarzyna Kobro i Krystyna Ejböl. Co do tej ostatniej okropnie się rozczarowałem. Snobka głupia i chamka. Katarzyna jej powiedziała, że jest podobna do gorszej rasy foksteriera". "Cóż, pokłóciłem się definitywnie z Krystyną Ejböl i Julcią Sokołowską". W październiku 1931 r. już jednak pytał żonę w liście: "Czy byłaś u Krystyny?".

Szanowna i Kochana Pani

Ejbölowie w Wolnym Mieście Gdańsku radzili sobie świetnie. Wynajmowali pałacyk na Stawowiu, na granicy Oliwy i Sopotu. W latach 30. przenieśli się do Sopotu, zamieszkali w domu przy dzisiejszej Al. Niepodległości 763 (dziś mieści się tam Młodzieżowy Dom Kultury). Jens dał się poznać jako człowiek-instytucja: prowadził w Gdańsku towarzystwa żeglugowe "Bergenske" i "Bergtrans" (z większościowym kapitałem polskim), reprezentował skandynawskie linie pasażerskie i firmę ubezpieczeniową Lloyd's.

W lipcu 1936 r. Witkiewiczowie przez dwa tygodnie wypoczywali w Jastarni, odwiedzili Ejbölów. List dziękczynny z archiwum Letham-Koenigów datowany na 23 lipca w Zakopanem: "Szanowna i Kochana Pani: Ciągle wspominaliśmy pobyt u Sz.[anownych] Państwa z moją żoną jako smile of fortune and lucky strike [ang. uśmiech fortuny i szczęśliwy traf] - tak nam z Panią było dobrze. Z początku peszył mnie trochę mąż Pani, ale potem się do niego przyzwyczaiłem. Niezwykle sympatyczny człowiek. Żałuję, że go nie narysowałem. Będziemy podejmować Państwa możliwie godnie w zimie. Proponuję, aby utrzymywać kontakt piśmienny od czasu do czasu. Ja teraz zostaję w Z.[akopanem] - biedna Nina musi siedzieć w W.[arszawie]. Dostarczyłem jej 10 lat beztroski, ale z tego nie musiała skorzystać".

Dopisek: "Przykro mi b.[ardzo], że tylko jeden Pani portret, i to psychicznie spotworniony zrobiłem. Poprawię się w Warszawie. I am a plain man, Mrs. Ejböl - You must remember that always [ang. jestem prostolinijnym człowiekiem, proszę o tym zawsze pamiętać]".

5 kwietnia 1937 r. pisał z Zakopanego: "Szanowna i Kochana Pani: Proszę o parę słów odp.[owiedzi], bo jestem zaniepokojony. Czy znowu Panią Szejtan opętał? Czy otrzymała Pani moją kartkę z podz.[iękowaniami] za ks.[iążkę]. Czemu bez adresu? Blankę przykleiłem do laski. Łączę wyrazy przyjaźni".

Na początku czerwca Witkacy - w towarzystwie Czesławy Korzeniowskiej - przyjechał na letnisko do Kuźnicy na Helu. Wysłał do Krystyny dłuższy tekst niż zwykle: "Wielce szanowna Pani (Ten tytuł, oschły, nadała mi Pani w Jej wielce oschłej kartce.) (Nie lubię zmian portu bez powodu i bez wyjaśnień - może to dobre dla księcia Hastings, ale nie dla mnie). Mimo, że na tak oschły list nie powinienem pisać odpowiedzi, donoszę Pani, że jestem obecnie i może zostanę do 15. bm. ( ) w Kuźnicy na Helu i mieszkam u Leonarda Budzisza, naprzeciw sklepu Pelagii Budziszówny, b.[ardzo] prymitywnie. ( ) Wizyta w W.[arszawie] krótka i nieistotna, książka przesłana bez adresu, niewątpliwie w drodze powrotnej, brak odpowiedzi, oschły liścik z Hastings, oto bilans ostatnich miesięcy. Myślę, że coś się psuje w państwie duńskim Ejbölów".

Zrozumiesz kiedyś, koteczko

Małżeństwo Krystyny i Jensa przetrwało. Po wojnie mieszkali w Gdyni, Hamburgu, Berlinie, Kopenhadze. W Polsce byli do 1947 r. Oboje organizowali pomoc humanitarną, m.in. przez towarzystwo dobroczynne Svenska Europahjälpen i Caritas. Ejböl założył spółkę Agencja Morska, jednak szybko zrozumiał, że jako Duńczyk jest niemile widziany przez komunistów - więc wyjechali.

Gdy Jens przeszedł na emeryturę w 1952 r., przeprowadzili się na stałe do Londynu. Umarł pięć lat później.

Krystyna w Londynie od razu zapisała się do Studium Malarstwa Społeczności Akademickiej Uniwersytetu Stefana Batorego. Była bardzo lubiana. Podobno malowała z dużym talentem, ale jej prace nie są znane poza kręgiem rodziny i przyjaciół. Zmarła po ciężkiej i długiej chorobie w 1963 r.

Jadwiga z Unrugów Witkiewiczowa po wojnie mieszkała w Warszawie, praktycznie bez środków do życia - jedyne co miała, to spuścizna po mężu. Umarła pod koniec 1968 r.

Witkacy popełnił samobójstwo we wrześniu 1939 r. na wieść o wejściu radzieckich wojsk na Kresy. Zostawił po sobie setki znakomitych rysunków i obrazów, kilkadziesiąt dramatów, powieści, rozprawy z zakresu filozofii oraz estetyki. Uznawany jest za prekursora teatru absurdu. Znane są też jego drobne wiersze, które z reguły wywołują u czytelników rozbawienie. Choćby taki:

Zrozumiesz kiedyś, ach, koteczko ma,

Że wszystko nie jest takim, jakim się wydaje,

Że bezpowrotnie mija pocałunków szał

I to, co kiedyś stało, już nie staje -

I poznasz potem rozpacz, nudę, żal.

A potem? Potem innych samców czar -

Lecz takim to nie będzie nigdy już,

W uroku dawnych lat nie wstaje nigdy z mar

... zawył Marceli poranną piosenkę Izydora a la Hemar z muzyką Petersburskiego...`

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji