Artykuły

Łódź. Spotkanie z Zanussim

W sobotni wieczór stara krańcówka tramwajowa przy ul. Północnej zmieniła się w kameralną salę kinową. Gościem wieczoru był Krzysztof Zanussi, który nie tylko zaprezentował swoje pierwsze etiudy filmowe, ale również opowiedział o Łodzi, jaką pamięta z czasów studenckich.

"Kino w Starym Tramwaju" już drugi rok z rzędu organizuje wakacyjne wieczory filmowe. W każdą sobotę w zabytkowym tramwaju 5N z 1957 r. wyświetlane są filmy absolwentów łódzkiej filmówki, filmy animowane, fabularne i archiwalne - związane z Łodzią.

Pętla tramwajowa, zniszczony budynek - niegdyś kasa biletowa, barek i dyspozytornia, a w oddali park Staromiejski, tworzą niepowtarzalny nastrój. Sala kinowa jest nietuzinkowa; wnętrze tramwaju ze starymi fotelami przyciąga kinomanów z całej Łodzi. Na spotkanie z jednym z najwybitniejszych reżyserów polskiego kina przybyło tak wiele osób, że nie dane im było obejrzeć twórczości Zanussiego w małym wagonie 5N. Ekran z krzesłami przeniesiono w plener.

Wieczór rozpoczął się spotkaniem z artystą. Łodzianie mieli okazję poznać Krzysztofa Zanussiego nie tylko jako sławnego reżysera filmowego i teatralnego, również jako gawędziarza i erudytę. Bawił publiczność błyskotliwymi anegdotami, osobistymi przeżyciami i przemyśleniami. - Łódź z mojej młodości była miastem ciężkiej pracy, dramatyczna, biedna - opowiadał - A jednak żywię do niej przekorną sympatię. Jest pełna paradoksów, nielogiczna, z lukami w zabudowie po nieistniejących budynkach.

Reżyser mówił o młodości, która przypadła na lata stalinowskie, ale z całych sił starał się "nie przyjąć mentalności człowieka wdeptanego w ziemię". Podczas spotkania Zanussi dostał od władz miasta list z prośbą, aby ambasadorował Łodzi starającej się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

Wieczór zakończyły dwie etiudy Krzysztofa Zanussiego i 30-minutowa praca dyplomowa artysty. Jako pierwszą wyświetlono etiudę "Studenci" z 1963 r. przez którą młody reżyser został wyrzucony ze szkoły filmowej. Jak wyjaśnił publiczności, zainspirowany wyjazdem do Francji stworzył film zupełnie inny - oparty na prowokacji i improwizacji. Przez profesorów zinterpretowany został jako "amatorszczyzna". "Holden" - etiuda z 1961 r. - przedstawia studencki konflikt o dziewczynę. Zupełnie inny w odbiorze jest film krótkometrażowy "Śmierć prowincjała". To praca dyplomowa z 1965 r. - Po usunięciu mnie ze szkoły kolejny film tworzyłem w desperacji - mówi Krzysztof Zanussi. - Ponieważ w tamtych czasach nie było jeszcze synchronicznego dźwięku i każde słowo brzmiało sztucznie, postanowiłem nakręcić film bez dialogów. Najlepszym miejscem wydawał się klasztor. Nakręciłem film o śmierci zakonnika. Paradoksalnie w tym samym czasie za "Śmierć prowincjała" otrzymałem nagrodę w Niemczech i w Rosji. Na festiwalu w Mannheim '67 za treści religijne, w Moskwie natomiast za treści ateistyczne.

Wspólny seans z Krzysztofem Zanussim był nie lada przeżyciem dla fanów reżysera. A cieszące się coraz większą popularnością kina plenerowe to dobry prognostyk dla filmowej Łodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji