Artykuły

Był specjalistą od czarnych charakterów

Niezapomniany JERZY KARASZKIEWICZ, specjalista od ról cwaniaczków, cinkciarzy i meneli w polskim filmie, miał specyficzne poczuciem humoru i wrodzony dystans do siebie, co u ludzi związanych z show biznesem zdarza się niezwykle rzadko.

O sobie pisał: "Mam wielki talent aktorski. I to jest jedna zaleta mojej osobowości. Drugą jest skromność. I ta skromność kazała mi zawsze tak grać, by nikt mojego talentu nie zauważył. Można więc powiedzieć, że osiągnąłem sukces".

Niezapomniany Jerzy Karaszkiewicz, specjalista od ról cwaniaczków, cinkciarzy i meneli w polskim filmie, miał specyficzne poczuciem humoru i wrodzony dystans do siebie, co u ludzi związanych z show biznesem zdarza się niezwykle rzadko.

Należał do najsympatyczniejszych i najbardziej towarzyskich ludzi filmu i teatru. Był gawędziarzem. Miał świetne, cięte pióro. Swoje życie zawodowe w znacznej mierze przebalował i przesiedział w teatralnym bufecie, co zaowocowało przezabawnymi wspomnieniami, wydanymi pod tytułem Pogromca łupieżu.

- Ty mi nie jesteś potrzebny na scenie. Ja ciebie potrzebuję w bufecie - tymi słowami Adam Hanuszkiewicz zaangażował go w 1990 roku do stołecznego Teatru Nowego. Łatwo się domyślić, że aktor nie obraził się za tę ocenę. Poczuł się nawet doceniony! "Bo Hanuszkiewicz, zwierzę teatralne", wiedział, co mówi. Otóż jestem typem bufetowego, teatralnego gawędziarza (...) W teatrze, w którym nie ma sympatycznej, takiej trochę plotkarsko swobodnej atmosfery, jest nudno. I ta bufetowa nuda, siły tu nie ma, wypełza na scenę" - pisał we wspomnieniach.

Obronę dyplomu załatwił sobie w barze

Wrodzona skłonność do dowcipkowania wielokrotnie obracała się przeciwko niemu. Miewał wieczne kłopoty z powodu niewyparzonego języka. W szkole czterokrotnie powtarzał klasę. Został wyrzucony z liceum, bo po śmierci Stalina zgłosił propozycję, by dyrektora, który nazywał się Józef Stanik, przechrzcić na Józef Stalin. Przez ten żarcik maturę zdawał po czasie w wieczorówce. Jak sam policzył, zmienił w sumie 13 szkół.

Potem dwukrotnie, rok po roku, oblewał egzamin magisterski w warszawskiej szkole teatralnej.

Tytuł magistra załatwił sobie 14 lat po skończeniu szkoły w nocnym lokalu hotelu Bristol. Spotkał tam przez przypadek Tadeusza Łomnickiego, ówczesnego rektora PWST, i opowiedział mu o swoich perypetiach z dyplomem. Wówczas Tadeusz Łomnicki, przywódcę, zaproponował mu ponowne zdawanie egzaminu magisterskiego. Tym razem akcja zakończyła się pełnym sukcesem. - W teatrze byłem zawsze lubiany - mówił z ironią. - Ci niezdolni przepadali za mną, bo nawet od nich byłem gorszy.

Choć był duszą towarzyską, długo żył samotnie. Do 42. roku życia mieszkał razem ze swoją mamą i wiódł życie playboya. Aż w końcu wyjechał na gościnne występy do teatru w Szczecinie i tam poznał swoją późniejszą żonę. Elżbieta Karaszkiewicz, projektantka wnętrz i kostiumów oraz autorka scenografii, miała wtedy 28 lat i była od niego o 14 lat młodsza. Pracowała w szczecińskim teatrze jako modelatorka. Na bankiecie po spektaklu zapytał ją, czy z nim zatańczy. Ona odpowiedziała, że niekoniecznie, bo po prostu nie lubi tańczyć. I wtedy on zaproponował jej, żeby razem przetańczyli resztę życia.

Z natury czerpał radość życia

Artysta prym wiódł w STS-ie (Studencki Teatr Satyryków), ale w filmach nie dostawał głównych ról. Na dużym ekranie wyspecjalizował się w epizodach. Zazwyczaj grał role ludzi barwnych, swojskich, z lokalnego "kolorytu", stąd w polskiej kinematografii został nazwany czołowym odtwórcą szemranych postaci. Uważał to za swoje przekleństwo. Tym bardziej że prywatnie był niespotykanie prawym człowiekiem.

- Orłów intelektu nie grywam - powtarzał Jerzy Karaszkiewicz.

- Wyszedłem z biedy, wykształciłem się sam. Uczniem byłem niesfornym. Robiłem wieczorówkę, pracując fizycznie, blisko pijących kolesiów. Może pozostało mi coś z tego na twarzy? Filmowcy traktują mnie lekceważąco. Ich oczy wyrokują: miły, nie za mądry. Szczyt oczekiwań to kierowca nyski.

Nic więc dziwnego, że na ulicy podejrzane typy pytały go: "Skąd my się znamy? Z więzienia w Rawiczu czy we Wronkach?". Tylko Andrzej Wajda zatrudnił go w, epizodycznej wprawdzie, roli osoby z elity we Wszystko na sprzedaż, a Jerzy Sztwiertnia kazał mu grać nauczyciela w serialu Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy.

Przyjaźnił się z Elżbietą Czyżewską, Adamem Hanuszkiewiczem, Krzysztofem Gosztyłą. Swoją ostatnią rolę zagrał niedawno, w 2004 roku, w fiknie Spam Radosława Hendela.

W ostatnich latach najlepiej czuł się w swoim domu w Mikołajkach na Mazurach. Woda, ptaki, ryby, żagle, w ogóle natura - to z niej czerpał radość życia. Zmarł nagle na zawał serca...

Jerzy Karaszkiewicz [na zdjęciu]

Urodzony: w 1936 roku w Warszawie

Znany: Współautor scenariusza filmu Rejs;

role m.in. w serialach Zlotopolscy, Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, filmach Ogniem i mieczem, Miś, Brunet wieczorową porą, Wszystko na sprzedaż.

Zmarł: 18 XII 2004 roku w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji