Artykuły

By liczono się z kulturą

- Nie wiem, czy jestem zadowolony. Nie jestem gotowy do żadnych konkluzji, minister Boni na mnie pokrzykiwał. Jest pewna kultura debaty o kulturze. I o ile świat kultury świetnie się do tego nadaje, to świat polityki naprawdę nie. Pouczanie nas, artystów, menedżerów, soli tej ziemi, uważam w najwyższym stopniu za nieuczciwe. Potrzebuję czasu, aby ochłonąć - po Kongresie Kultury Polskiej mówi Paweł Potoroczyn, szef Instytutu Adama Mickiewicza.

7 punktów przesłania, jakie pierwszego dnia Kongresu Kultury Polskiej zgłosił w imieniu środowiska filmowego Andrzej Wajda, wiosek o podniesienie nakładów na kulturę do 1 proc. PKB, powołanie obywatelskiego ciała, która opracuje społeczną wersję ustawy o mediach, by zakończyć wojnę o społeczne środki przekazu, 40 stron raportów, które zostaną opracowane przez doktorów i doktorantów prof. Piotra Sztompki, przewodniczącego Rady Programowej Kongresu oraz przyjmowane oklaskami deklaracje ministra kultury narodowej Bogdana Zdrojewskiego - kończyły wczoraj ostatni dzień obrad tego gremium. - Kultura się liczy, zadbajmy, żeby się liczono z nią - powiedział minister, zamykając kongres.

Szef resortu zapowiedział też powstanie instytutów teatru, muzyki i tańca. Padły zapewnienia o niedopuszczeniu do urynkowienia kultury, a wręcz o wzmocnieniu mecenatu państwa, jak i o tym, że ministerstwo zakontraktowało w tym roku inwestycje na 2 mld zł, m.in. 11 szkół wyższych otrzyma wsparcie inwestycyjne, i że wszystkie inwestycje związane z Rokiem Chopinowskim będą oddane na czas. Poinformował też minister o podpisaniu przez premiera programu wzmocnienia bibliotek, na co przeznaczono 700 mln zł. Zapowiedział także najpierw nowelizację ustawy o działalności kulturalnej, a potem doprowadzenie do stworzenia nowej, która m.in. dopuści na równych prawach prywatne instytucje kultury.

Wsparł również minister Zdrojewski ideę spotkania w grudniu w Krakowie środowiska teatralnego, by mogło podyskutować szczegółowo o swych problemach. Dojdzie też do roboczych spotkań innych grup, bo, jak mówiono, koniec kongresu bynajmniej nie kończy pracy. - Niech kongres przekształci się w ruch społeczny w obronie kultury - apelował prof. Sztompka, któremu wielkimi brawami dziękowano za pracę.

A ruch ten będzie miał się czym zajmować, ilość bowiem postulatów i oczekiwań jest ogromna. O szczegółach mówili w skrócie niektórzy prowadzący sesje plenarne i panele.

Nadrzędna zdaje się być opinia prof. Piotra Piotrowskiego, dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie: - Jestem obywatelem, który płaci podatki i jak inni chcę, żeby państwo nie wycofywało się z konstytucyjnego obowiązku wspierania kultury.

Agnieszka Holland, wspierając myśl, że kongres musi być kontynuowany już roboczo, ogłosiła powołanie obywatelskiego komitetu mediów publicznych; są w nim m.in.: Andrzej Wajda, Krystyna Zachwatowicz, Krzysztof Penderecki, Marek Edelman, Maria Janion, Wojciech Kilar, Krystyna Janda, Wilhelm Sasnal, Allan Starski, Jerzy Stuhr, Stefan Chwin. Będą walczyć o ustawę wolną od polityki i gwarantującą finansowanie na poziomie innych krajów.

***

Po kongresie powiedzieli:

Krzysztof Penderecki, kompozytor:

- Nie mogę ocenić kongresu, gdyż byłem za granicą i brałem w nim udział tylko w ostatnim dniu. Ale z tego, co słyszałem, z podsumowania wynika, że kongresy mogą pomóc kulturze. Kongres to jedyne miejsce, gdzie Polacy mogą się porozumieć na wyższej płaszczyźnie; rozmawiać, a nie szczekać na siebie.

Jerzy Stuhr, aktor, reżyser:

- Artyści kłócą się nie o pieniądze - jak relacjonowali dziennikarze - tylko o stworzenie legislacji prawnych, które pozwolą im w zdobyciu tych pieniędzy. Jestem przekonany, że organizatorzy kongresu wymagali od nas głosu, który dałby im siłę w przekonaniu władzy ustawodawczej do potrzebnych zmian. I to nie są rewolucyjne zmiany. Decyzją o wprowadzeniu ustawy o kinematografii uzdrowiła tę dziedzinę sztuki. W innych dziedzinach też można zrobić wiele. Chciałbym, aby z kongresu wypłynęły wartości, o których mówił pierwszego dnia prof. Sztompka: aby doszło do uzdrowienia nadwerężonej tkanki społeczeństwa. Słyszałem okrutne komentarze, że kongresem interesują się tylko ci, którzy na nim są. To demagogia. Jeżeli na stronę kongresu zarejestrowano 1,5 mln wejść, to widać, jak wielkie jest zainteresowanie i jakie są oczekiwania zmian. Ale to jest dłuższy proces. Trzeba przeczytać wiele opracowań po kongresie, wysłuchać wielu dyskusji. Jestem przekonany, że na tym kongresie się nie skończy; nie może się skończyć. To jest dopiero początek dyskusji.

Andrzej Wajda, reżyser:

- Kongres zarówno spełnił, jak i nie spełnił moich oczekiwań. Poruszone zostały różne problemy, ale czuję zdecydowany niedosyt w braku wyeksponowania tych działań obywatelskich, które miały miejsce w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Np. najrozmaitszych czasopism, które tu nie były reprezentowane i różnych instytucji kultury, które powstały i wykonywały swoje zadania w granicach danych im możliwości. To powinno być powiedziane, gdyż kultura nie może mieć tylko jednego kanału - państwowego. A tu wszyscy zachwycili się tym. Na pytanie prof. Hausera - ile państwa w kulturze? - w zasadzie usłyszałem, że 100 proc. A mnie się wydaje, że rodzące się nieśmiało, bo bez wsparcia z budżetu, instytucje kultury, są przyszłością. A, niestety, na kongresie nie zostało to zaakcentowane.

Antoni Wit, dyrygent, dyrektor Filharmonii Narodowej:

- Trudno powiedzieć, czy jestem zadowolony z kongresu, bo ważniejsze jest, co będzie po kongresie, jak on wpłynie na nasze życie kulturalne. Podczas kongresu zostały sformułowane różne postulaty i ścierały się też różne opinie. Pytanie: do czyich opinii przychylą się decydenci i politycy? Zwłaszcza że skutki powinny być widoczne w perspektywie wielu lat. Ale, co minister podkreślił, pojawiło się wołanie o to, aby rola państwa w finansowaniu kultury wzrosła. Uważam, że to w naszej rzeczywistości jest wołaniem słusznym. Stale nie widzimy kolejki prywatnych przedsiębiorców czy instytucji, którzy chcieliby kulturę sfinansować i sponsorować. Poza tym ubolewam, że muzyka nie była na tym kongresie wystarczająco reprezentowana. Zaskakujące, że w plenarnych posiedzeniach nie wziął udziału żaden muzyk.

Paweł Potoroczyn, szef Instytutu Adama Mickiewicza:

- Nie wiem, czy jestem zadowolony. Nie jestem gotowy do żadnych konkluzji, minister Boni na mnie pokrzykiwał. Jest pewna kultura debaty o kulturze. I o ile świat kultury świetnie się do tego nadaje, to świat polityki naprawdę nie. Pouczanie nas, artystów, menedżerów, soli tej ziemi, uważam w najwyższym stopniu za nieuczciwe. Potrzebuję czasu, aby ochłonąć. Nie mam wrażenia klęski kongresu, ale też nie mam wrażenia sukcesu. Musimy zobaczyć pokłosie kongresu w postaci dokumentów, które trafią do rządu i do Sejmu. To będzie prawdziwe kryterium wiarygodności polskiej polityki.

Prof. Jerzy Hausner, ekonomista:

- Kongres nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale to wcale nie znaczy, że jestem niezadowolony. Sądzę, że można było uzyskać więcej. Tak czy owak, kongres trzeba odnotować jako istotne wydarzenie, które mam nadzieję, aczkolwiek nie mam pełnego przekonania, rzeczywiście zainicjuje niezbędny proces zmian w kulturze. Nie winię tutaj nikogo i niczego. Być może jeszcze nie jest ten moment, w którym dojrzewamy do wielu zmian. Natomiast sądzę, że wystarczająca jest energia do tego, aby teraz przeprowadzić ważne zmiany. Liczę na to, że ten potencjał, który się tu ukazał, nawet jeżeli istnieją poważne różnice zdań, zainicjuje niezbędne zmiany.

(AMS)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji