Artykuły

Artyści szczecińskich scen teatralnych - Beata Zygarlicka

Szczecin był pierwszym i jedynym wyborem - słusznym wyborem - mówi BEATA ZYGARLICKA, aktorka Teatru Współczesnego. W Warszawie aktorzy nie mają czasu na uprawianie teatru. A scena wymaga naprawdę dużo czasu. Czasu spędzonego na scenie i na myśleniu o scenie

Agata Pasek: Jak zaczęła się twoja przygoda z teatrem?

Beata Zygarlicka: Znałam ten teatr wcześniej, mówię o Teatrze Współczesnym w Szczecinie. To była późna podstawówka albo początek liceum. Już wtedy byłam pewna, że chcę tu pracować. W tym konkretnym zespole aktorskim.

To dość nietypowa decyzja, jak na tak młody wiek. Skąd miałaś pewność, że tu jest twoje miejsce?

- To było przeczucie, przeczucie, że będzie mi tu dobrze. Był też pomysł, aby iść do liceum morskiego a później do Wyższej Szkoły Morskiej, ale wtedy nie przyjmowali tam kobiet. Pomysł więc upadł. Teatr stał się moim wyborem.

Co działo się dalej? Od razu trafiłaś do szkoły aktorskiej?

- Nie dostałam się za pierwszym razem do szkoły teatralnej i zaraz po maturze w 1982 roku przyszłam do pracy do Teatru Współczesnego. Zdawałam do Studium Aktorskiego w Gdańsku, ale tam się nie dostałam. W czasie pracy tutaj zdawałam jeszcze do szkoły aktorskiej w Krakowie. Przez rok mieszkałam w Warszawie i później przeniosłam się na pięć lat do Krakowa na studia.

Jak wspominasz okres studiów?

- Bardzo dobrze. To było pouczające doświadczenie. Po szkołach teatralnych jest wygodniej pracować. Zdobywasz warsztat.

A znajomości?

- Nie. Tu nie o znajomości chodzi. To znaczy, jeśli chcesz naprawdę uprawiać ten zawód, to znajomości nie mają tu nic do rzeczy. Myślenie ma, ale znajomości nie.

Czy już w trakcie studiów wiedziałaś, że trafisz w końcu do Szczecina?

- Oczywiście. Ja poszłam na studia z zamiarem pracy w tym konkretnym teatrze i tym konkretnym zespole.

Czy to jest pasja grania, czy to może jest pasja grania w Szczecinie?

- To było raczej przeczucie. Nie lubię cierpieć, wiedziałam, że będzie mi tu dobrze więc idiotyzmem byłoby szukać innego miejsca. W tym teatrze zawsze czułem się dobrze jako widz, więc dlaczego miałabym z tego rezygnować? Moje przeczucie się potwierdziło, bo nie ma drugiego takiego zespołu w Polsce.

Co jest takiego wyjątkowego w tym zespole?

- Mamy podobne myślenie o aktorstwie, nasza praca opiera się na wzajemnej pomocy i przyjaźni. Było już tak, kiedy trafiłam tu na początku, jako młoda aktorka i jest tak do tej pory. Musimy sobie pomagać, jeśli chcemy "załatwić" pewną sprawę na scenie. W tym zespole nie ma podziału na role ważne i ważniejsze. O tym się mówi w całej Polsce, przyjeżdżają do nas aktorzy z zewnątrz i też to zauważają.

Czyli teatr to nie tylko praca?

- To jest praca, ale pracę trzeba umiejętnie i z przyjemnością wykonywać. Dużo lepiej pracuje się z przyjaciółmi niż z osobami, które są ci obojętne.

Czy nigdy nie miałaś chęci, aby uciec stąd do wielkiego świata np. do Warszawy?

- Aktorzy tam nie mają czasu na uprawianie teatru. A scena wymaga naprawdę dużo czasu. Czasu spędzonego na scenie i na myśleniu o scenie.

Czyli twoją receptą na bycie dobrym aktorem jest poświęcenie?

- Nie nazwałabym tego poświęceniem, przynajmniej w moim przypadku. Chodzi o dobrą zabawę.

Jaki repertuar jest ci najbliższy?

- Dzisiaj jest to dokument. To się zmienia. Nie chodzi o to, w czym się dobrze czujesz ale o to, co cię interesuje. Mnie dzisiaj interesuje teatr dokumentalny, ale nie wiem, co będzie za chwilę. Zajmuję się tym, co jest tu i teraz, nie tym, co interesowało mnie kiedyś. Jeżeli nie zajmuję się tym do tej pory, to znaczy, że nie było to warte mojego zainteresowania.

Czy Szczecin miał wpływ na rozwój twojej kariery?

- Samo miasto jest piękne, ale tak jak już mówiłam, jestem w najlepszym zespole w kraju więc trudno, abym się tu nie rozwijała. W Szczecinie jest przestrzeń dla sztuki, jest dużo zaufania. Ja nie sądzę, aby ludzie przyjeżdżali tu robić kariery i zdobywać popularność. Artyści przyjeżdżają tu po to, aby się zajmować sztukę.

Co dla ciebie oznacza w takim razie sztuka?

- Czym jest sztuka? Moją zabawą moją pracą, moją pasją, moim życiem po godzinach.

Czy Szczecin zmienił się od tego momentu, w którym zaczęłaś tu robić karierę?

- Chciałabym, aby zmieniał się szybciej. Pracuje w najpiękniejszym miejscu w Szczecinie, czyli na Wałach Chrobrego. Zawsze czułam sentyment do tego miasta, poprzez oddech, jaki się w nim czuje.

A czy zmieniła się publiczność?

- Publiczność rozwija się razem z nami. W tym mieście zawsze była niezwykle wymagająca publika, pamiętam to jeszcze z czasów, kiedy pracowałam, jako obsługa sceny. Publiczność w Szczecinie jest uczciwa w stosunku do aktora, ma w nosie chałę. Robienie teatru polega na nawiązywaniu kontaktu z inteligentnym widzem, na rozmowie. Jak stanę przed szczecińską publicznością, to potem mogę już stanąć przed każdą inną.

Czy ciężko jest być aktorem w Szczecinie?

- Jeżeli chcesz uprawiać teatr dramatyczny, to nie ma lepszego miejsca, jeśli chcesz być popularny, to nie sądzę. W teatrze nie chodzi o to, kto jest najlepszy, chodzi o zespół. Bo co z tego, że jeden aktor jest rewelacyjny, kiedy ma kiepskich dookoła siebie? Wtedy nie robimy teatru, tylko oglądamy najlepszego aktora, a nie taki teatr chcę robić.

Było w twojej karierze kilka wątków filmowych. Jak się czujesz w tej roli?

- Czuje się dobrze, ale zależy to od tego, jakiego reżysera spotkasz i czy masz partnera do rozmowy czy nie.

Czy dokonując wyborów stawiasz przede wszystkim na wyzwania?

- Tak. Mój kolega powtarza "Jest ryzyko, jest zabawa" i ja się z tym zgadzam. Szkoda mi czasu na łatwiznę, łatwe zarabianie pieniędzy. Życie jest zbyt ciekawe, żeby marnować czas na kasę.

Jesteś perfekcjonistką?

- Tak. Przygotowując się do roli, myślę o niej cały czas. To miasto daje mi taką możliwość, daje czas aby się zastanowić, przygotować .

Czy stanęłaś kiedyś przed takim wyborem: sztuka albo pieniądze?

- Nigdy nie stanęłam przed takim wyborem. Może dlatego, że popularność nie jest dla mnie w cenie.

Jak odnosisz się do tego, co współcześnie dzieje się w teatrze?

- Nie dzieje się dobrze. Po prostu świat jest zidiociały. My mamy dobrą sytuację w tym mieście. Nikt nam nie mówi, jaką sztukę mamy robić. Decyduje o tym teatr, dyrekcja. Znam sytuacje, w których to prezydent miasta decyduje o spektaklach, a to jest już niebezpieczne.

Czy masz takie marzenia artystyczne, które chciałabyś spełnić gdyby nie było żadnych ograniczeń?

- Gdybym miała trochę pieniędzy, to dałabym paru reżyserom, aby zrealizowali spektakle, o których mi często mówią. Teatry nie zawsze mają na to fundusze a są to niezwykle wartościowe rzeczy.

Znalazłam informację, że jesteś związana z Akademią Medyczną?

- Tak. Wcześniej uczyłam tam sztuki komunikacji. Jestem buddystką. Bardzo dużo czasu wolnego poświęcam na pracę z technikami buddyjskimi. Jest to mój sposób na radzenie sobie z emocjami, stresem. Poza tym, buddyzm ma szerokie zastosowania w dziedzinie komunikacji. Wykorzystuje wizualizacje, metody współodczuwania, tak bliskie zawodowi aktora.

Czy po tylu latach możesz powiedzieć, ze Szczecin był dobrym wyborem?

- Był jedynym wyborem. Gdyby nie był dobry, nie byłoby mnie tutaj.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji