Artykuły

Rosja z drugiej ręki

Najciekawszym artystycznym portretem Rosji pozostaje to, co 170 lat temu napisał Mickiewicz w III części "Dziadów ". Ale on spędził w Imperium pół życia

"Czwarta siostra" Głowackiego to kolejna polska sztuka o Rosji wystawiona w latach 90., po,.Miłości na Krymie" Sławomira Mrożka, "Popołudniu kochanków" Józefa Hena i "Semiramidzie" Macieja Wojtyszki.

Zainteresowanie polskich dramaturgów Rosją jest godne najwyższego szacunku. W chwili kiedy cała kultura przestawiła się na kurs zachodni, teatr nie zerwał kontaktu ze Wschodem. Do tej pory była to jednak głównie fascynacja literaturą i historią rosyjską, sztuki te więcej mówiły o autorach i ich lekturach. Symbolem Rosji we wszystkich trzech sztukach była postać Katarzyny II, która u Hena romansowała z Poniatowskim, u Wojtyszki - z Diderotem, a u Mrożka robiła striptiz. Tak jakby od XVIII wieku nie przybyło Rosji nowych, symbolicznych postaci, jakby nie istniał cały XX wiek z jego imperatorami.

Sztuka Głowackiego, której akcja rozgrywa się w Moskwie końca lat 90., była szansą na wzbogacenie tego obrazu o analizę dzisiejszej, postkomunistycznej Rosji i jej relacji ze światem. Głowacki posłużył się podobnym chwytem co poprzednicy, mianowicie pastiszem literackim: "Czwarta siostra" to wariacja na temat znanej sztuki Antoniego Czechowa o siostrach Prozorow, które na prowincji tęsknią za wymarzoną Moskwą. Siostry Głowackiego już mieszkają w Moskwie, ale szczęścia nadal nie mogą osiągnąć: Moskwa ich marzeń znajduje się obecnie nad ujściem rzeki Hudson.

Żyrinowski i inni

Ten inspirujący pomysł nie prowadzi jednak do odkrycia nowej, nieznanej nam mądrości na temat Rosji. Wszystko, czego się dowiadujemy o życiu współczesnych sióstr Prozorow, znamy z drugiej ręki, przede wszystkim z gazet i telewizji, dla których kolos wstrząsany nieustannymi kryzysami jest wdzięcznym tematem. Problem w tym, że obraz ten jest bardzo uproszczony: sprowadza się do obserwacji, że Rosja to kraj kurew, gangsterów i oszołomów politycznych i że wszystko przeliczane jest tam na pieniądze, a dokładniej na dolary. Dla Tani, najmłodszej z sióstr, autorytetem jest bohaterka filmu, "Pretty Woman", luksusowa call-girl, i rzeczywiście, jak wskazują badania socjologiczne, ponad połowa młodych dziewcząt rosyjskich marzy o karierze prostytutki. W Juriju Aleksiejewiczu, w którym kocha się jej starsza siostra Wiera, rozpoznajemy rosyjskiego nacjonalistę i znanego polityka, który chce odbudować imperium na bazie czystej słowiańskiej rasy. Znamy tę postać doskonale z moskiewskich korespondencji Wacława Radziwinowicza, podobnie jak młodego gangstera Kostię, który według słów jego matki .jeździ samochodem i pije, pije i telefonuje". Dramaturg dołożył starań, aby sztuka była jak najbardziej aktualna, są w niej aluzje do ostatnich zamachów bombowych w Moskwie i do reakcji na wojnę w Kosowie. Wszystko to sprawia wrażenie "Czwarta siostra" w Teatrze Powszechnym w Warszawie: Katarzyna Herman, Edyta Olszówka ścigania się z gazetami. Do tego wyścigu autor startuje jednak ze straconej pozycji, aby wygrać, musiałby dopisywać co jakiś czas do swej sztuki aktualne kuplety jak w "Krakowiakach i góralach".

Rzeczywistość oswojona

Głowacki nie stracił poczucia humoru, jego sztuka napisana jest ze swadą i dowcipem, co sprawnie wydobyli realizatorzy obu premier: wrocławskiej i warszawskiej. We Wrocławiu huragany śmiechy wywołuje Kinga Preis w roli szorstkiej, ale niezwykle uczuciowej Katii, która podkrada mięso tygrysowi z cyrku. W Warszawie publiczność trzyma w garści Władysław Kowalski jako Generał, ojciec trzech sióstr, który płaczliwym tonem wygłasza najlepszą kwestię w sztuce: "Człowiek się rodzi i myśli, że Bóg wie czego dokona. I nagle patrzy, a tu już siódma". Humor sprawia jednak, że wszystkie zagrożenia, o których pisze Głowacki, są oswojone. Gangsterzy u niego to partacze, którzy ciągle mylą piętra, zabijają niewłaściwych ludzi i bardzo przepraszają, polityk nacjonalista jest zajęty problemem własnej bezpłodności, weteran wojenny, przedstawiciel wielomilionowej rzeszy Rosjan, którzy domagają się powrotu Związku, dba przede wszystkim o to, aby wszyscy chodzili w kapciach i broń Boże nie nabłocili. Metafora walki o porządek i czystość w mieszkaniu trzech sióstr, które otacza ocean chaosu, jest bardzo piękna, tyle że pozbawiona prawdziwej grozy. Nie ma jej ani w spektaklu Agnieszki Glińskiej, skupionym na relacjach między trzema głodnymi miłości kobietami, upokorzonymi przez mężczyzn, ani w przedstawieniu Władysława Kowalskiego, który postawił na tragifarsę. Wrocławskie przedstawienie jest bliższe rosyjskiej rzeczywistości, akcja rozgrywa się w zatłoczonej komunałce, a całość jest zanurzona w oryginalnej rosyjskiej muzyce i pieśniach. W Warszawie trzy siostry również śpiewają po rosyjsku, ale z okropnym akcentem, a umowna scenografia sprowadza się do kilku sprzętów niezbędnych do odegrania wszystkich gagów i sytuacji.

W sumie jednak teatr powinien być zadowolony, otrzymał bowiem lekką komedię na współczesny temat, w której publiczność może łatwo odkryć refleksy polskiej rzeczywistości. Daleko stąd jednak do prawdziwej analizy rosyjskiego fenomenu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji