Artykuły

Reżyseria to stan ducha i zawód

- Dziś mężczyzna nie klęknie przed kobietą, nie wyrecytuje wiersza, ani nie wyciągnie szpady, by walczyć o jej serce, a w "Mazepie" można to jeszcze zobaczyć - mówi reżyser WIACZESŁAW ŻIŁA, przed premierą w Teatrze im. Sewruka w Elblągu.

Rozmowa z Wiaczesławem Żiłą [na zdjęciu], reżyserem sztuki o miłości, o zazdrości, i o zbrodni.

Reżyseria to zawód, czy stan?

- To stan ducha i zawód. Zawód jest na papierze, po szkole, a stan ducha na próbach.

Nawiązuje Pan do określonych tradycji teatralnych - reżyserując i ucząc teatru?

- Właśnie nie. Pracuję według własnych metod i tworzę własną tradycję. Kiedy zaczynam pracę nad nowym dziełem - myślę o tym, co chciał przekazać autor, analizuję jego podpowiedzi ale praca nie kończy się na tym etapie. Wyzwaniem staje się podniesienie tego, co jest - wyżej, do refleksyjnej kontemplacji.

Czy od momentu ukończenia przez Pana Wydziału Reżyserii - dziś jest ona inna?

- Oczywiście. Lubuję się w awangardzie - była mi najbliższa i w tej myśli rozpoczynałem drogę reżysera. Potem był jeszcze modernizm. Trzeba rozumieć, czym teatr jest dla widza i ja bardzo tego chciałem. Widza trzeba za sobą pociągnąć, podnieść go z widowni i pozwolić dotknąć szczerej, prawdziwej sztuki. Nie zawsze, ale przy większości doświadczeń to się udaje.

Awangarda to autorzy tego kierunku, czy Pan - reżyser awangardowy?

- I ja i dzieła dramaturgów awangardowych. Jako reżyser sięgam po różne utwory różnych autorów. Chcę robić z nimi to, co jeszcze nigdy nie było zrobione, rzeczy zupełnie nowe i zaskakujące. Wyciągam to, co moim poprzednikom być może umknęło lub uznali pewne rzeczy za drugoplanowe. Lubię bawić się środkami wyrazu i dochodzić do zupełnie nowych. Upodobanie do symboli, minimalizmu w scenografii to też oddźwięk opisywanego nurtu. Wśród tych w awangardzie, których cenię i lubię są: Ionesco, Beckett, Camus, Mrożek, tego ostatniego darzę największym sentymentem. Moim pierwszym zawodowym sukcesem była "Zabawa" Sławomira Mrożka, drugim sukcesem była elbląska realizacja "Policji". Mrożek jest prowokujący, ambitny i dzięki niemu polska kultura jest mi bliska. Śmiało mogę powiedzieć, że moja współpraca z waszym krajem na płaszczyźnie kulturalnej jest wspaniała, zespalająca nasze społeczeństwa. A takie artystyczne spotkania robią i osiągają więcej niż cała polityka.

Jest Pan reżyserem restrykcyjnym, czy pozostawiającym pewną swobodę aktorom?

- Jestem bardzo wymagający, aczkolwiek cząstka swobody jest dopuszczalna. Nie lubię krzyczeć, lubię kiedy aktor staje się współtwórcą, owszem to ja go prowadzę, pracuję nad tym, żeby rozumiał do czego chcę go zaprowadzić, ale resztę odkrywa sam.

Są różnice w warsztacie aktora ukraińskiego i polskiego. Na czym polegają i jaki wpływ mają na Waszą współpracę?

- Wiaczesław Żiła: Ukraińscy aktorzy pracują troszeczkę inaczej, są bliżej Stanisławskiego, grają od serca, duszą, a potem myślą o poprawności technicznej, polscy artyści odwrotnie. Przy czwartej już realizacji osiągnęliśmy zrozumienie, pracuje nam się rewelacyjnie.

"Mazepa" jest czwartą polską Pana realizacją. Jaki będzie ten dramat?

- Będzie to niezwyczajny, fantazyjny i interesujący Słowacki.

Jakie emocje wzbudza w Panu tytułowy bohater ukraiński?

- Jest wybitną postacią polityczną dla wszystkich Ukraińców, ale też i polskiej historii nie jest obcy - służył przecież Janowi Kazimierzowi. Ale.. Ale każdy bohater jest też tylko człowiekiem, a każdy człowiek kocha. Mazepa kochał przede wszystkim kobiety. Jako ciekawostkę powiem, że w wieku siedemdziesięciu lat był związany z osiemnastoletnią dziewczyną - to dopiero charyzma i bohaterstwo!

Pamiętajmy też, że nie tylko Słowacki pisał o Mazepie, bo pisał o nim Lepki, Goethe, Byron, Puszkin, Szewczenko. Dla nich nie miało znaczenia jego pochodzenie narodowe, Mazepa był ich natchnieniem i o nim pisali.

Jakie problemy uznał Pan za najważniejsze?

- Na pierwszym planie zawsze stawiam życie. Nie przechodzę obojętnie obok historii i nie mogę jej nie zauważać, ale mamy współczesność i sztuka musi być współczesna w emocjach. Forma spektaklu będzie historyczno-fantastyczna.

Dla kogo jest ta sztuka?

- Dla wszystkich, od małego po dojrzałego widza. To jest kultura, to jest polska poezja, to jest historia i obyczaje. Dziś mężczyzna nie klęknie przed kobietą, nie wyrecytuje wiersza ani nie wyciągnie szpady, by walczyć o jej serce, a w "Mazepie" można to jeszcze zobaczyć. Do tego jest przepiękna oprawa muzyczna Bolesława Rawskiego i znakomite rozwiązania scenograficzne państwa Sobczaków. Trafił mi się wspaniały, silny zespół wybitnych artystów. Elblążanie przyjdźcie do teatru z miłości, bo co w życiu jest ważniejszego...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji