Artykuły

Hamlet

Ciężka metalowa kurtyna zasłania cale okno sceny. Z ciemności wyłania się Horacy (TADEUSZ JANCZAR) idący na zmianę warty na tarasie zamku elsynorskiego. Wali pięścią w głucho łoskocący metal. Kurtyna z metalowym brzękiem idzie w górę. Dania jest więzieniem.

Tak rozpoczyna się "Hamlet" w Teatrze Narodowym. Jest to jedna z najświetniejszych inscenizacji ADAMA HANUSZKIEWICZA. Jeśli niektórym jego spektaklom można było zarzucić nadmiar teatralnych efektów stosowanych hojną ręką, tym razem nawet opozycjoniści Hanuszkiewicza muszą przyznać, że przedstawienie jest pełne skupienia, oszczędne i klarowne.

W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się do "Hamletów" odczytywanych poprzez doświadczenia wielkiej polityki, szamoczących się w sieci politycznych konieczności, tęskniących do wolności, uwikłanych w grę, w której stawką jest władza. Spektakl w Narodowym akcentuje przede wszystkim problemy egzystencjalne; jest studium losu ludzkiego, sondażem psychologicznym. Jednym słowem nie - jest to "Hamlet" polityczny, lecz filozoficzny i psychologiczny. Dania jest tu więzieniem w tym sensie, w jakim więzieniem jest świat, kondycja ludzka ze wszystkimi jej ograniczeniami.

W tej koncepcji Hamlet przestał być jedynym bohaterem, jedynym, który się liczy i stał się jednym z protagonistów tragedii, spiritus movens wypadków w Elsynorze. Hanuszkiewicz na prawach równości pokazał nie tylko dramat Hamleta, lecz i te wszystkie dramaty, które się wokół niego, i nie bez jego udziału, rozgrywają.

Król Klaudiusz. Zwykle jest to postać już od pierwszego rzutu oka budząca niechęć. Teatry po prostu biorą dosłownie portret Klaudiusza, jaki rysuje Hamlet wyrzucając matce zbyli pośpiesznie zawarty związek małżeński. Klaudiusz stary, obleśny, plugawy nie tłumaczy fascynacji Gertrudy, która, jeśli nawet nie domyśla się jego zbrodni, działa pod wpływem silnej namiętności. Jakżeby inaczej dopuściła, by tron przynależny jej ukochanemu synowi przeszedł na Klaudiusza. W tym przedstawieniu Klaudiusza gra JERZY KAMAS. Jest młody, piękny, ambitny. Próbuje wierzyć, że morderstwo popełnione na ojcu Hamleta okupi sprawiedliwymi rządami. Motorem jego postępowania w tej samej mierze jest miłość, co pragnienie władzy. Kamas (znakomity w tej roli) sugeruje nawet, że to uczucie dla Gertrudy leży u podstaw wszystkich jego czynów,

Taki Klaudiusz czyni zrozumiałym dramat Gertrudy. Rozdarta między kochankiem i synem powoli dojrzewa do zrozumienia sytuacji, w jakiej się wszyscy troje znaleźli. ZOFIA KUCÓWNA z psychologiczną finezją pokazuje proces, w którym matka zwycięża miłośnicę.

I jeszcze Poloniusz. Filar tronu, bezwzględny polityk wciągający do swoich gier nawet własne dzieci, nie jest tu, jak to często u nas bywa, zramolałym głupcem. Był w końcu ministrem u ojca Hamleta a nie ma powodu sądzić by i Klaudiusz chciał tolerować zdziecinniałego sklerotyka. Hanuszkiewicz obsadził w roli Poloniusza MARIUSZA DMOCHOWSKIEGO, który obdarzył tę postać pełnią samowiedzy ironiczne maskowanej przebiegłością! Taki Poloniusz jest groźnym przeciwnikiem i przestaje być przypadkiem to, że ginie z ręki Hamleta.

I w końcu Harklet. Gra go DANIEL OLBRYCHSKI, młodzieżowa gwiazda filmu z dobrym efektem przeszczepiona przez Hanuszkiewicza na scenę. Jestem impregnowana na uroki osobowości tego tak popularnego i tyle chwalonego aktora. Z przyjemnością jednak stwierdzam, że od roli Gucia w "Ślubach panieńskich" Fredry zrobił on kolosalne postępy. Hamleta zagrał poprawnie, w kilku scenach wręcz bardzo dobrze. Młoda widownia przyjmuje go entuzjastycznie, nie tylko dlatego, że go lubi - rozumie jego Hamleta. Olbrychski obdarzył tę postać świadomością współczesnego dwudziestoparoletniego młodzieńca. Jest w tym i potrzeba czystości moralnej i dociekliwość intelektualna, i tęsknota za miłością i przyjaźnią a wszystko to skrywane pod maską żartu i drwiny. Towarzyszy temu pewna niechęć do aktywności, obawa przed czynem. To przysłanianie rzeczywistych myśli i uczuć fanaberyjnymi gestami, zarówno jak nieufność w skuteczność działania są ogromnie charakterystyczne dla dzisiejszej młodzieży. W realizacji roli Hamleta dało to Olbrychskiemu wcale poważny atut do ręki, który - trzeba przyznać - sumiennie wykorzystał. Jego Hamlet odsłania się tylko w monologach wówczas, gdy jest sam ze sobą i raz jeden w rozmowie z matką, rozmowie w której rozpacz i wstrząs spowodowany zabójstwem Poloniusza powodują, że na chwilę staje się znowu bezbronnym chłopcem. Sceny te wypadły doskonale. Natomiast tam, gdzie Olbrychski nadużywa młodzieżowego kamuflażu czasami ma się uczucie, że pod kamuflażem nic się poza pustką nie kryje.

Sam Adam Hanuszkiewicz gra Ducha Ojca Hamleta. Nie widziałam spektaklu, w którym by ten kłopotliwy problem tak prosto i sensownie został rozwiązany. Już od dawna nie tylko materialiści lecz i fideiści nie wierzą w gadające duchy, co zrobić więc z takim fantem w przedstawieniu? Słyszałam głosy z zaświatów (przez tubę) wydobywające się spoza świetlnych smug, i basem bełkocących aktorów odzianych w białe prześcieradła. Była to jednak zawsze sprawa trochę wstydliwa i w miarę możności tuszowana. Ale żeby Duch z "Hamleta" wychodził po spektaklu kłaniać się publiczności - tego chyba jeszcze nie było. Hanuszkiewicz potraktował Ducha Ojca jako wytwór wyobraźni Hamleta. Ubrany tak jak Hamlet ukazuje się w pełnym świetle, materialny i cielesny, bez sinej twarzy i innych akcesoriów gości z zaświatów; mówi swoim normalnym głosem, sceny, w których występuje (wszystkie jakie są u Szekspira) rozgrywa z rozmachem, bez zażenowania jakie zwykle przy tej okazji towarzyszy inscenizatorom. A po przedstawieniu wyprowadza przed publiczność korowód aktorów.

Zasygnalizowałam zaledwie kilka spraw z tego bogatego spektaklu. Niesposób omówić tu całości. Chciałabym przynajmniej wspomnieć jeszcze o kilku wykonawcach. A więc ciekawie pomyślana i dobrze zagrana przez EWĘ ŻUKOWSKĄ Ofelia; doskonały, żywiołowy Laertes DAMIANA DAMIĘCKIEGO, ZDZISŁAW WARDEJN i ANDRZEJ NARDELLI jako niekonwencjonalni, pełni towarzyskich uroków, mimo brudnych sumień, agenci Rosenkrantz i Guildenstern. GUSTAW LUTKIEWICZ i JERZY TUREK grający grabarzy, pięknie rozegrali scenę na cmentarzu, dzięki nim ta scena będąca zwykle zaledwie wstępem do monologu Hamleta nad czaszką Jorika stała się jedną z lepszych w przedstawieniu. W roli Ozyryka wystąpił LECH ORDON a Fortynbrasa - KRZYSZTOF WIECZOREK.

MARIAN KOŁODZIEJ zakuł w blachy elsynorski zamek. Wielkie, metalowe ściany zamykające się i rozchylające z metalicznym łoskotem, zmieniające barwę od złotoczerwonej po sinopopielatą (reflektory!) tworzą temu przedstawieniu monumentalną oprawę. Znakomitym pomysłem jest wykorzystanie mostu oświetleniowego jako elementu scenografii. Most ten pełni rolę tarasu, na którym straż zamkowa po raz pierwszy spotyka Ducha Ojca Hamleta, później jest to zamkowy krużganek, a na koniec platforma unosząca na rozkaz Fortynbrasa ciało Hamleta. Jest to jedna z ciekawszych scenografii do tego dzieła Szekspira, jaką udało mi się widzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji