Artykuły

Szekspir przestosowany

Sito wynalazku sam nie zrobił, chociaż się z nim trochę spóźnił. W czasach Bogusławskiego już w użyciu były takie przeróbki Szekspira, nawet nieco bardziej radykalne. Zwyczaj zarzucono, ponieważ naiwność tłumaczy szybciej znudziła się widzom niż naiwność Szekspira. Przeróbki te nazywano sztukami przestosowanymi, a sam zabieg przestosowaniem. Przestosowywano "plantę i intrygę", realia, tło, postaci, spolszczeniu ulegał konflikt i problem dramatu. W wieku XVIII nic w zasadzie tłumacza nie krępowało, między oryginałem a przekładem rozciągał się szeroki odstęp, gdzie wciskał się koncept, a rzemiosło tłumacza pojmowane było inaczej. Tłumacz zachowywał się podobnie, jak dzisiaj reżyser: adaptował tekst i tak zaadaptowany grali aktorzy. Reżyserią wtedy nie zawracano sobie głowy; i dzisiaj niektórzy nie przejmują się reżyserią, ponieważ uchodzą za inscenizatorów.

Sito, mimo najlepszych chęci, nie mógł zaadaptować samej intrygi Hamleta, ponieważ to już leży nieodwołalnie w sferze kompetencji inscenizacyjnych. Wojciech Bogusławski był w nieco lepszym położeniu, bo łączył razem funkcje tłumacza i reżysera. Radykalność obecnego zabiegu polega na przekładzie poetyki; Szekspir został przez Jerzego Sito przełożony na Różewicza. Nic dziwnego, skoro pod wpływem poezji Różewicza pozostaje on od swego pierwszego tomiku wierszy. Za niewinnym pomysłem stoi pewna premedytacja: chodzi o to, abyśmy uwierzyli, że między tym, co się dzieje na scenie, a dniem dzisiejszym zachodzi stosunek ścisłej odpowiedniości. Nie wiem, czy osławiona "naiwność" Szekspira sięga tak daleko. Adaptacji poetyki Szekspira na poetykę współczesną, po swojemu rozumianą, dokonał Sito środkami literackimi, ale skutki tego mają charakter raczej teatralny. Rozchwianiu uległy wiązania dramatu, a aktorów nie krępuje już żadna dyscyplina. Przykro przyznać, czego w tym przedstawieniu brak - poezji. Zamienić wiersz szekspirowski w luźne frazy akcentacyjne, to znaczy zburzyć konwencję dramatu. Ale w takim razie należało zastąpić ją jakąś inną. Koncept tłumacza nie został przemyślany do końca i zarówno reżyser, jak aktorzy zabrnęli w sferę własnych życzeń i niesprawdzalnych intencji. Rozbity na frazy wiersz upiornie sitowieje, ale to dopiero początek, zabawy. Mamy słuchać Szekspira, jak tekstu współczesnego i stąd wynikają dalsze karkołomne zabiegi. Poezja została ostrugana starannie ze słownictwa, które tłumaczowi wydało się zbyt archaiczne; składnia uproszczoną tam, gdzie uznał ją za zbyt wyszukaną. Pozornie niewinny koncept Jerzego Sito jest morderczo radykalny: rewizji uległa wersyfikacja Szekspira, leksyka i składnia w zgodzie ze smakiem językowym tłumacza.

Można się zastanowić, czy nie przywykliśmy do przekładów, których odstępstwa językowe wydają się Jerzemu Sito równie naganne; z pewnością jednak respektują one rzecz istotną, poetykę dramatu szekspirowskiego. Nie modernizują słownika, nie omijają wstydliwie archaizmów i nie są dowodem braku zaufania wobec poezji Szekspira. Taki Szekspir, którego wyobraził sobie Sito, jest tworem abstrakcyjnym, pozaczasowym, ahistorycznym. Próby włożenia na ramiona Hamleta dzisiejszego kostiumu Anglicy już mają za sobą. Obecnie dokonano próby dalej idącej, zdarcia kostiumu z elżbietańskiego dramatu! Okazuje się, że dróg do iluzjonizmu scenicznego jest wiele, może nią kroczyć aktor, reżyser, może tłumacz. Wiersz szekspirowski narzuca rytm przedstawieniu; zrośnięty jest od początku ze sceną. Temu właśnie nie ufa tłumacz, ciekawe. Odnoszę wrażenie, że rozwój sztuki translatorskiej prowadzi w innym kierunku, niż sugeruje Sito. Od dowolnych przeróbek - do ścisłości przekładu, a nie na odwrót.

Tak tłumacząc Szekspira podaje się w wątpliwość jego poezję. Uznać ją za przestarzałą? Akurat odwrotnie; ludzie nie rozmawiają z duchami, nie biją się na szpady, nie noszą u boku siekier ani nie wchodzą ze sztyletem do sypialni matki i nawet królowa angielska nie przyjmuje premiera Wilsona z koroną na głowie. Wszystko, co pokazuje Szekspir, jest przestarzałe i nas bawi, ale poezja Szekspira nie jest przestarzała i dlatego bawi nas tyle głupstw, które on każe na scenie nam oglądać. Zbrodniarze XX wieku nie noszą złotej korony na głowie i bardzo trudno ich wskazać palcem. Wkładając na ich barki zbyt dosłownie kostium szekspirowski, popełniamy wieloraki fałsz: intelektualny, estetyczny i etyczny. Nadajemy blasku i znaczenia czemuś, co w potocznym rozumieniu na to wcale nie zasługuje, a po wtóre mącimy własną skalę ocen, która dla współczesnego człowieka stanowi skądinąd źródło rzeczywistej rozterki. Współczesny dla kogoś Szekspir żył pareset lat temu, chociaż wtedy nikogo tak nie zadziwiał, jak później. Dzisiaj oglądamy Hamleta kilkadziesiąt razy w życiu, ciekawi nadal tego, co i jak powiedział Szekspir, a nie tego, co i jak powiedział autor przeróbki. Umownie traktujemy rzeczy drugorzędne, rekwizyt, strój, dziwactwa obyczaju, etykietą, kwieciste słownictwo, maski i maniery czasu - tego nauczył nas Szekspir i teatr elżbietański. Pora powiedzieć, że zachwycamy się Szekspirem właśnie dlatego, że pisał parę wieków temu, gdyby tak pisał te sztuki ktoś dzisiaj, wzruszylibyśmy ramionami. A to, w jakiej formie zostały napisane - proszą wybaczyć komunał - wcale nie obojętne.

Moje uwagi nie podważają umiejętności filologicznych tłumacza, wagi towaru, tylko wysokość cła. Zasadą przeróbki, zamianą konwencji przyjął Sito świadomie, skoro nazywa swe tłumaczenia "spolszczeniami". Uznając zasadą można tym sposobem poddać celowej przeróbce Dziady, Noc listopadową, Ślub, ogłosiwszy je za przestarzałe językowo. Można tekst Jerzego Sito przełożyć na język oryginału i zagrać na scenach angielskich, jako swego rodzaju nowość. Niewykluczone, że to się wkrótce przytrafi. Sito doprowadził pewną orientacją na brzeg przepaści i wskazał teatrom drogę. Natomiast jego własny literacki wysiłek, zmierzający do zastąpienia plebejskiego słownictwa Szekspira zasobem nowych słów, byłby godzien braw, gdyby to wszystko nie było taką żenującą mieszaniną, cudactwem okolicznościowym, naiwną demonstracją "krzepy".

Każdy dramat wchłonięty przez tradycję ulega adaptacji, powolnej twórczej adaptacji rozciągniętej czasem przez wieki, na którą składają się praktyka sceniczna, ewolucja pojęć, kunszt całych generacji aktorów, świadomość estetyczna wielu generacji widzów; czy ten proces może być zastąpiony nagłym, mechanicznym zabiegiem, któremu poddano poetę dla bliżej nieokreślonych celów? Nie wiem. Sito uważa, że tak.

Hamlet, który ciągle interesuje, to dramat stanowiący skamielinę, gdzie konwencja ma wartość równą prawdzie, archaizm mija się z potocznością, brutalność z wyszukaniem, gdzie odbywa się nieustanna gra kontrastów. Przeróbka wytapia z rudy metal i pragnie podać go w stanie czystym. To błąd. Zdumiewający ciągle urok Szekspira - wielu już do tej pory zdało sobie sprawę - płynie z czystej umowy teatralnej wiązań tego dramatu, ze skrzepu nieprawdopodobieństwa, z estetyki anachronizmu. Chcieć do wielkich szekspirowskich anachronizmów dokładać jeszcze nowe, własne - śmiały to zamiar! Ale w teatrze wszystko razem wygląda płasko; inscenizatorów interesuje nie Szekspir, ale szekspirowska maska. Założenie, że intryga Hamleta dosłownie ilustruje tzw. współczesność, literalnie i do końca, dystansu widzowi nie zostawia, a aktorów rozzuchwala i wyzuwa z dyscypliny stylu. Na scenie pozostaje pozór, goła iluzja, mnóstwo banałów i nieuleczalny bzik historiozoficzny.

Tak przestosowanego Hamleta zagrał z wielkim zapałem i ogniem Daniel Olbrychski. Laertes, Damian Damięcki, starał się dorównać mu zaciętością, a Ofelia, Ewa Żukowska, dorównała mu w takim rozumieniu roli, jaką narzucili inscenizatorzy. Hamlet stał się pikantnym obrazem czystki w Elsynorze, przeprowadzonej z rozmachem i entuzjazmem, przy burzliwych oklaskach widowni. Jeśli o to chodziło - skutek został osiągnięty. Natomiast Hamlet, jako bohater w "dramacie zemsty", już od lat kilkudziesięciu nie był oglądany na polskich scenach. Mamy więc swego rodzaju nowość. Pewno i to leżało w zamiarach twórców, trudno więc obarczać wykonawców przemyśleniami "koncepcji".

Taki Szekspir jest anachronizmem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji