Artykuły

"Hamlet" Olbrychskiego

Wiliam Szekspir "Hamlet". Spolszczył Jerzy S. Sito. Reżyseria - Adam Hanuszkiewicz. Scenografia - Marian Kołodziej. Układ pojedynków - Waldemar Wilhelm. Teatr Narodowy.

UBRANY na czarno, z jasną czupryną, młody, zwinny, pozbawiony urody scenicznej. Nowa twarz w teatrze. Oglądaliśmy go w kinie, na zdjęciach w popularnych magazynach. Wiemy, że był przed laty - jako przedstawiciel nowego, młodego pokolenia - partnerem Cybulskiego w noweli Wajdy. Od tamtego czasu nazywany był coraz częściej postacią pokolenia. Wtedy dwudziestolatek, dzisiaj rówieśnik Hamleta. A teraz, w Teatrze Narodowym po prostu Hamlet.

Uważajmy jednak z wnioskami. Łatwo, zbyt łatwo można by sumując te fakty szukać odpowiedzi na wdzięczne pytanie, kim jest ten Hamlet dzisiejszy, dwudziestopięcioletni, z pokolenia równolatków Polski powojennej. Byłoby to równie efektowne, co niebezpieczne. Nakładając na siebie klisze kilku kreacji filmowych Olbrychskiego, mieszając fikcję artystyczną z podglądanymi na ulicy, w audytoriach uniwersyteckich, w klubach i w kawiarniach młodzieżowych postaciami żywymi, próbując wycisnąć jakieś wnioski uogólniające z rozważań o "innej", "zagadkowej" młodzieży współczesnej, zbudowalibyśmy mityczny, nieprawdziwy, skłamany portret literacki.

Nie pytajmy wiec, kim jest Hamlet Olbrychskiego, bo nic z takiego pytania nie wynika. I nie dajmy sobie wmówić, że Olbrychski w tej roli kogoś reprezentuje, czyjś portret nam przedstawia, w czyimś imieniu przemawia.

Nie patrzmy na Olbrychskiego jak na idola. Zobaczmy w nim aktora, dziś już także teatralnego. Indywidualność sceniczną. Czy Olbrychski jest wystarczająco dojrzały technicznie? Czy to, co robi na scenie, robi tak dlatego, że tak "umie", czy dlatego, że mu "tak wychodzi"? Zupełnie to nieistotne. Jest to debiut w wielkiej roli aktora, który wreszcie jest kimś. Nie tylko buduje pracowicie i z mozołem postać przez siebie grana, ale przydaje tej postaci cechy własne, osobiste, swoje. I postać kreowana wzbogaca o własna indywidualność.

Młody, zwinny, zagubiony w świecie. Niczym szczególnym się z tego świata nie wyróżniający. Zwykły i prosty. Hamlet zwyczajny, prawie z naszej codzienności. Zrozumiały i bliski. Ale nie banalny. Przez to właśnie, że uwolniony od stereotypów "hamletowych", i przez to oczywiście, że mający umiejętność zaprezentowania własnej indywidualności.

Jest to rola, która stanowi największe odkrycie przedstawienia Hanuszkiewicza. I o niej przede wszystkim myślimy, wspominając ostatnią premierę Teatru Narodowego, jako sukces. Przytłumiający wspomnienie innych tego przedstawienia elementów. Przekładu Jerzego S. Sito, będącego jędrnym, oczyszczonym z drętwych archaizmów spolszczeniem współczesnym tego arcydramatu. Scenografii Mariana Kołodzieja, blachą (o tej samej fakturze, co kurtyna) wypełniającej całą scenę, łącznie z jeżdżącym w dół i w górę mostem oświetleniowym, pełniącym tu funkcję górnej sceny teatru elżbietańskiego. Młodości wszystkich wykonawców ról głównych, wśród których postacią najstarszą ma być Duch Ojca Hamleta, grany przez Hanuszkiewicza. Innych ról, które w zwykłym przedstawieniu wymieniane byłyby na pierwszym miejscu: Zofii Kucówny (Królowa), Jerzego Kamasa (Klaudiusz), Mariusza Dmochowskiego, (Poloniusz), Tadeusza Janczara (Horacy), Zdzisława Wardejna (Rosenkrantz), Andrzeja Nardellego (Guildenstern), Gustawa Lutkiewicza, Jerzego Turka (Grabarze), Damiana Damięckiego (Laertes), Ewy Żukowskiej (Ofelia) i innych.

A nawet każe zapomnieć o sprawie z pozoru najważniejszej: że "Hamlet" Hanuszkiewicza, jakby na przekór niedawnym hałasom z powodu premier poprzednich, grany jest bez istotnych skreśleń, bez obrazoburczych pomysłów, wedle pierwowzoru autorskiego. Notując to, dodajmy jednak, że sprawa ta nie ma istotniejszego znaczenia. Przecież nie o bezceremonialny stosunek do tekstu literackiego toczyły się awantury, ale o to, co z tych zabiegów wynikało. Nie jest ważne, czy reżyser jest i albo nie jest wierny literze dramatu. Idzie o to tylko, co z tego wynika. Nie dlatego "Hamlet" jest sukcesem Teatru Narodowego, że reżyser okazał pokorę wobec tekstu, ale dlatego, że w oparciu o arcydramat zbudował dobry teatr. I dlatego, że rolę Hamleta powierzył Olbrychskiemu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji