Artykuły

W oczekiwaniu na "Przepióreczkę"

W listopadzie tego roku przypadała 50 rocznica zgonu Stefana Żeromskiego. Na kilka miesięcy przed jego śmiercią w Warszawie została wystawiona jego ostatnia sztuka: "Uciekła mi przepióreczka". Wystawieniem tego utworu Żeromskiego Teatr ZASP w Londynie obchodzi tę podwójną rocznicę i składa hołd wielkiemu pisarzowi polskiemu, chyba ostatniemu z twórców, który czuł się odpowiedzialny za sprawy całego narodu. W związku z tym Tamara Karren przeprowadziła rozmowę z inicjatorem przedstawienia, prezesem Związku Artystów Scen Polskich, doktorem Leopoldem Kielanowskim.

TAMARA KARREN: Żeromski napisał kilka utworów scenicznych, między innymi cudownego "Sułkowskiego", tragicznego "Turonia" i przede wszystkim wspaniałą "Różę". Dlaczego więc Teatr ZASP wystawia właśnie "Przepióreczkę"?

LEOPOLD KIELANOWSKI : Można by jeszcze dodać melodramat o roku 1920 - "Ponad śnieg bielszym się stanę", psychologiczny utwór "Biała rękawiczka", a także po śmierci pisarza dopiero opublikowany "Grzech". Wszystko to są utwory o wybitnych walorach artystycznych i myślowych. Ma pani rację, że "Sułkowski" i "Róża" zajmują w jego twórczości chyba jedne z najważniejszych miejsc. "Przepióreczka" jest jednak chyba najbardziej kameralnym utworem Żeromskiego, który przemawia jakimś wewnętrznym urokiem, powiedziałbym poezją czy liryzmem, niezwykle silnie, abstrahując nawet od powikłań akcji utworu, która może wzbudzać i wzbudzała zawsze kontrowersje. Poza tym "Przepióreczka" właśnie jest tym dziełem Żeromskiego, które wystawione niemal na początku okresu niepodległości, bo w roku 1925, nadało jakby właściwy koloryt polskiemu teatrowi. Łączyło się zresztą nieoddzielnie z mistrzowską kreacją aktorską Juliusza Osterwy w roli Przełęckiego, która stała się poniekąd ideałem współczesnego teatru polskiego.

TAMARA KARREN: Ostatnią partnerką Osterwy w "Przepióreczce" była przecież nasza aktorka londyńska Maryna Buchwaldowa.

LEOPOLD KIELANOWSKI: Tak. I właśnie ona u nas teraz "Przepióreczkę" reżyseruje. To taka kontynuacja tradycji naszego teatru.

TAMARA KARREN: Czy nie uważa pan, że ostatnie lata zmieniły nasze podejście do problemu "Przepióreczki"? Że obecnie widzimy tę sztukę w innym wymiarze?

LEOPOLD KIELANOWSKI: Oczywiście. I to chcemy w dzisiejszej naszej inscenizacji wydobyć. Rozpoczynamy pracę nad "Przepióreczką" tam, gdzie ją doprowadził Osterwa, ale idziemy dalej. Mamy przecież poza sobą choćby ten tak zwany dalszy ciąg "Przepióreczki" - to jest sztukę Jerzego Zawieyskiego pt. "Powrót Przełęckiego", także zresztą graną przez "Redutę" i przez Osterwę. Walczy w niej Zawieyski z problemem "Przepióreczki", ukazuje bezowocność ofiary Przełęckiego w zestawieniu z ówczesnym realnym życiem. Oczywiście Zawieyski nie miał racji, bo przeniósł utwór Żeromskiego ze sfery poezji, którą "Przepióreczka" jest przepojona w ramy realizmu. I mimo ciekawych myślowo i ideowo założeń, utwór ten poniósł klęskę wobec pierwowzoru. W każdym razie nasz teatr ma zamiar przypomnieć także "Powrót Przełęckiego" naszej publiczności w formie teatru czytanego.

TAMARA KARREN: O ile wiem, wystawienie "Przepióreczki" przez ZASP będzie jedynym publicznym uczczeniem tej wielkiej rocznicy Żeromskiego poza krajem.

LEOPOLD KIELANOWSKI: Tak. Chodzi nam o to, by Żeromski nie został całkowicie włączony do arsenału propagandowego komunizmu, co się niestety w kraju usiłuje obecnie robić. To wielki moralista i wychowawca narodu, opierający swoje idee na etyce i kulturze chrześcijańskiej.

TAMARA KARREN: Wracając do "Przepióreczki". Jaką znalazł pan obsadę dla czołowych postaci?

LEOPOLD KIELANOWSKI: W roli Przełęckiego ujrzymy Mariana Gamskiego, którego pamiętamy z kreacji Sołżenicyna w "Świecy na wietrze". Jego partnerką, Dorotą, będzie Viola Hola. Jej mężem, Smugoniem - Andrzej Kamiński. Księżniczkę grać będzie Maria Arczyńska, a administratorem jej dóbr, Bęczkowskim - Adolf Bożyński. Charakterystyczne grono nauczycielskie utworzą między innymi Witold Schejbal, Roman Ratchka, Michał Kiersnowski, Zbigniew Youriewski, Bogusław Kucharek i Jerzy Płaczek.

TAMARA KARREN: Z niecierpliwością więc oczekuję premiery, także z osobistych względów. "Przepióreczka" była ulubioną sztuką mej wczesnej młodości. Widziałam w niej Osterwę jako Przełęckiego, oraz i Modzelewską i Buchwaldową jako Smugoniową, Jaracza jako Smugonia. Przejęta nie tylko genialną grą aktorów, ale przede wszystkim ideą i jakąś tajemną poezją sztuki - żyłam latami pod znakiem zawołania: "Bo takie są moje obyczaje". I jeszcze takie małe zwierzenie, właściwie intymne. W roku maturalnym grałam Smugoniową w międzyszkolnym przedstawieniu "Przepióreczki", reżyserowanym przez znawcę Żeromskiego, autora "Serca nienasyconego", Stanisława Adamczewskiego. Próby i dwa wielkie przedstawienia, to były chyba najbardziej emocjonujące chwile mego życia. A więc rozumie pan, jak czekam na tę premierę i pewna jestem, że z równym zainteresowaniem oczekuje jej polska publiczność w Londynie. Czekamy i życzymy owocnych prób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji