Artykuły

(Nie)Prawda pamięci

"Pamięć wody" w reż. Łukasza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Agata Barełkowska w Czasie Kultury.

Po co wspominać - po kilku pierwszych scenach "Pamięci wody" przychodzi na myśl jedna z kwestii rozpoczynających "Trzy siostry" Antoniego Czechowa. Nie sposób uciec przed skojarzeniami - w sztuce Shelagh Stephenson również występują trzy siostry, a głównym bohaterem tekstu i przedstawienia w Teatrze Nowym staje się pamięć.

Pisząc sztukę, Stephenson wykorzystała nie udowodnione naukowo, lecz cieszące się dużym powodzeniem teorie dotyczące pamięci wody, których podstawą jest hipoteza, że woda potrafi gromadzie i przechowywać informacje oraz pomagać w ich odtwarzaniu. Metaforę pamięci wody w odniesieniu do sztuki Stephenson można rozumieć na kilka sposobów. Dotyka ona kwestii wspominania i próby dotarcia do prawdy o przeszłości. Pokazuje, jak pamięć płata figle, zafałszowuje dawne wydarzenia tak, że niemożliwe staje się ustalenie spójnej wersji przebrzmiałej historii. Poza grami z tematem pamięci, metafora wykorzystana przez autorkę staje się również pretekstem do mówienia o tym, jaka część doświadczenia rodziców staje się udziałem dzieci, przechodzi dalej w postaci wpisanej w życie informacji.

Zagadnienie pamięci powraca na scenie wielokrotnie jako eksplicytnie wyrażone stwierdzenia typu Czechowów skiego wszystko pamiętani czy mam bardzo dobrą pamięć. Okazuje się jednak, że równic dobrze można komuś przypominać o sprawach, które się nie wydarzyły, nie można spać, bo wszystko się przypomina i nic można tęsknić z.a tym, czego nie było, a kiedy komuś zabierze się pamięć, to jakby się wyjechało. W sztuce pojawia się także motyw pacjenta z zanikiem pamięci, którego leczy jedna z sióstr. Jej dociekania dotyczące tego tematu i zaangażowanie przekraczające granice lekarz-pacjent okazują się umotywowane wydarzeniami z przeszłości - po raz kolejny pamięć odgrywa główną rolę i determinuje bieg wydarzeń spektaklu.

Reżyser Łukasz Wiśniewski, który debiutował "Nie-boską komedią" Zygmunta Krasińskiego, w Teatrze Nowym wystawiał już "Ożenek" Mikołaja Gogola. W jednym z wywiadów zapytany o materiał do przyszłych realizacji teatralnych powiedział: Mam dwóch ukochanych autorów - Czechowa i Szekspira. W sytuacji młodego reżysera to nie są dobre nazwiska. Wszyscy, którzy chcą młodej krwi w teatrze, oczekują od nas czegoś, czego w teatrze jeszcze nie było. Czegoś nowego, współczesnego, najlepiej na sześć osób i jeszcze, żeby to było polskie i szokujące1. Wydaje się, że wybór tekstu Stephenson pozwolił młodemu reżyserowi, z jednej strony, sprostać oczekiwaniom publiczności, z drugiej - podjąć wyzwanie interesującego tekstu, który zakorzeniony jest w bliskiej mu tradycji. W interpretacji Łukasza Wiśniewskiego "Pamięć wody" z opowieści o trzech siostrach, spotykających się w przeddzień pogrzebu matki i próbujących przy okazji poukładać relacje między sobą, przeistacza się w spektakl o próbie zrozumienia, dotarcia i zbliżenia się osób, które, choć połączone są więzami rodzinnymi, w rzeczywistości pozostają sobie obce, żyją w postępującej izolacji, oddalone od siebie i swoich problemów. W nocie reżyserskiej do spektaklu czytamy: Teoria tytułowej "pamięci wody", mówiąca o tym, że woda ma właściwości taśmy magnetycznej, że woda ma pamięć, jest tylko metaforą służącą do opowiedzenia o konfrontacji z trudnymi, często bolesnymi wspomnieniami, które rzadko przy-nosz.ą ulgę w zmaganiach z teraźniejszością. "Pamięć wody" to także sztuka o wybaczeniu rozumianym nie jako zapomnienie o tym, co było, lecz jako prawdziwe zrozumienie tego, co miało miejsce i współodczucie tego z tymi, którzy nas otaczają.

Wspomniane zrozumienie i współodczuwanie nie dotyczy tylko postaci trzech sióstr. Niewątpliwie na odrobinę zrozumienia, a może raczej wyrozumiatości, oczekuje ukazujący się jednej z sióstr duch matki. Również pojawiające się w spektaklu postaci mężczyzn stanowią trzy różne próby podejścia do tematu współodczuwania i współbycia. Mąż jednej z bohaterek jest jej wierny, prowadzi firmę zajmującą się sprzedażą zdrowej żywności i robi karierę, choć marzy o prowadzeniu pubu. Partner drugiej siostry jest z kolei mężem innej kobiety i wprost wyznaje, że jest z nią, ponieważ tylko przy niej nie czuje się do niczego zmuszany. Trzecia z sióstr, która przyjechała z zagranicy, bezskutecznie oczekuje na pojawienie się aktualnego mężczyzny w dniu pogrzebu. Okazuje się, że podobnie jak większość jej poprzednich znajomości, i ta nie wytrzymuje próby okoliczności trudniejszych niż radosna codzienność życia na południu Europy. Przedstawienie można podzielić na dwie części, które, choć ujednolicone tematycznie, mają różny charakter i odmiennie odbierane są przez publiczność. Pierwsza z nich. zaczynająca się od odwiedzin zmarłej matki, która pojawia się w ulubionej sukience, jest niejako zarysem zaistniałej sytuacji, wtajemnicza widzów w relacje między siostrami i ich partnerami, kulminuje w scenie absurdalnej imprezy, zabarwionej narkotycznymi oparami. Podczas tej połowy przedstawienia widownia jest wyraźnie rozbawiona, podejmuje grę w atmosferze przesyconej czarnym humorem. Druga część spektaklu jest nieco trudniejszym zadaniem, jest zdecydowanie bardziej refleksyjna, zmusza do chwili zadumy i zastanowienia się, wymaga od widza czegoś więcej niż tylko zrozumienia podszytego angielskim humorem żartu.

Łukasz Wiśniewski podczas przygotowań do przedstawienia stwierdził, że Stephenson w mistrzowski sposób łączy ze sobą gatunki, komedie miesza z tragifarsą, to, co absurdalnie śmieszne łączy ze szlachetnym liryzmem. Wydaje się. że w swoim spektaklu, z pomocą ekipy aktorskiej i oddającej nastrój scenografii, wygrał obie tonacje, dostrzegalne w sztuce angielskiej pisarki, wzbudzając tym samym autentyczne zainteresowanie publiczności, która teatr opuszcza z podszytym wzruszeniem uśmiechem na ustach.

Jedyną rzeczą mogącą zmącić ten uśmiech, której nie sposób nie skomentować w ramach recenzenckiego obowiązku, było niewątpliwie dogłębne rozczarowanie, przeżyte zapewne przez większość widzów, którzy zaopatrzyli się w program spektaklu. W dobie powszechnej dyskusji o roli dramaturga w teatrze i mechanizmach promocji, które powinny wspierać każdą liczącą się produkcję teatralną, żenujący poziom ulotki, którą trudno nazwać programem, wyprowadzić mógł z równowagi nawet najbardziej zachwyconego spektaklem widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji