Artykuły

Baśnie

Dzień Dziecka w i Polsce obchodzony jest bardzo hucznie. Prawie tak, jak do niedawna, Dzień Kobiet. Czy oznacza to, że dzieci i kobiety są w Polsce na specjalnych prawach? Jeśli ktoś nie zna odpowiedzi na to pytanie, to niech poczyta sobie kronikę kryminalną w gazetach, chociażby tylko wybrzeżowych.

W każdym razie wszystkie trzy trójmiejskie teatry wystąpiły, z tej okazji, z premierami. Nie byłam w Teatrze Muzycznym na "Smurfowisku", wiem tylko, że w role niegodziwego Gargamela, znienawidzonego przez małych widzów, wcielił się Grzegorz Chrapkiewicz. Widziałam natomiast "Przygody Sindbada Żeglarza" wg Leśmiana w Teatrze Miejskim, gdzie rodzinna firma Kilianów - ojciec i syn - stworzyła widowisko czarujące inwencją, apelujące do wyobraźni i rozwijające ją. Niezwykłym atutem tego spektaklu była też obecność dzieci na scenie, niezwykle naturalnych i autentycznych.

A tydzień temu dzieci i wielbiciele teatru, nie bacząc na upał, spotkali się - może dla ochłody! - w Teatrze "Wybrzeże'' na "Królowej Śniegu" wg Andersena. Wydarzenie poprzedziła konferencja prasowa, którą uświetnił reżyser spektaklu, z trudem oderwany od prób światła. Zebrani, w większości kobiety, zostali nagrodzeni za swą cierpliwość i pilność w uczęszczaniu na konferencje prasowe organizowane przed premierami przez Teatr "Wybrzeże". A były to, w większości kobiety, ponieważ krytykę teatralną, jak i inne niewdzięczne, męczące i nieopłacalne zajęcia (w rodzaju rodzenia i wychowywania dzieci) mężczyźni - scedowali właśnie na nie.

Toteż to ja, wraz z miłymi koleżankami dowiedziałam się, że "Królowa Śniegu" Andersena to... rzecz o dojrzewaniu. A nawet - o dojrzewaniu seksualnym. Przyznam się, dobrowolnie i bez straszenia, że nigdy bym na to nie wpadła. I to chociaż Andersena znam, jak mi się do tej pory wydawało, dość dobrze.

W dzieciństwie czytywałam (a czytać nauczyłam się, po kryjomu, bardzo wcześnie) nawet bardzo mało znana baśnie, w starych wydaniach. A mimo że - jak z tego wynika - było to dawno, bardzo dawno temu, swoje wrażenia pamiętam doskonale, do tej pory. Może też dlatego, nie jestem wedle- pewna, czy poetycki i okrutny świat Andersena powinni rzeczywiście zwiedzać mieszkańcy, dawnych i obecnych, pokojów dziecinnych.

Oczywiście, jak w każdym wypadku prawdziwie wielkiej literatury - Andersen jest wielki! - pole, zarówno do interpretacji, jak i wątpliwości, pozostaje otwarte. Jednego jednak jestem pewna. Być może świat Andersena sprawił, iż moje dzieciństwo przepoiło współczucie i lęk. Na pewno wylewałam łzy, przerażona i bezradna, wobec cierpień jego bohaterów, - a właściwie, w większości, bohaterek... Czy jednak dzisiaj, po innych lekturach, mogłabym i chciałabym, interpretować te teksty, według np. Freuda?!!!. Otóż nie, z całą pewnością. Raczej, może porównywać ze Strindbergiem, a zwłaszcza z "Drogą do Damaszku". Ciernista droga podróży do kresu i ponoszonych w trakcie ofiar, doznawanych doświadczeń, jakie są udziałem Andersenowskich bohaterek - przywołuje różnorakie skojarzenia i odniesienia.. Zależnie od lektur, wyznań - i nastawienia. Proponuję jednak, żeby te wszystkie bogactwa, w perfekcyjnym wykonaniu czołówki znakomitego zespołu TW (po raz kolejny, firmującego się, nowym znakiem graficznym - nie wiem po co?!) pozostawić kontemplacji starych bywalców. Najmłodsi mogą bowiem, jak na premierze, ryczeć ze strachu!!!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji