Artykuły

"Kartoteka" w teatrze i w fotelu

"KARTOTEKA" Tadeusza Różewicza rośnie z upływem lat. Była sztuką awangardową trzydzieści lat temu, jest nią nadal - w tym sensie, że nie zjawiła się od tamtego czasu w naszej dramaturgii żadna konkurencyjna, bardziej przenikliwa koncepcja kondycji człowieka i losu ludzkiego w naszej epoce. Dla bohatera ze sztuki Różewicza jest to epoka łaskawości szefów sztabów, którzy pozwalają chwilę bezczynnie popatrzeć w sufit, ale nie dają żadnej pewności, że taka chwila może trwać dłużej, a w każdym razie dość długo, by skłonić go do szukania trwalszych sensów życia.

Drugą nie gasnącą wartością "Kartoteki" jest forma dramatyczna i język. Nie miejsce tu, aby się o tym rozpisywać, ale to jedno trzeba przypomnieć: odkryciem Różewicza było, że o sprawach śmiertelnie poważnych można mówić językiem groteski, żartu lirycznego, drwiny. Często myślę o geniuszu tego pisarza, który jak żaden inny ukazał nam nasz wiek, a żyje gdzieś ukryty na uboczu, ba, nawet bywa gnębiony.

Jak dziś choćby, przez młodych reżyserów. Czterej studenci wydziału reżyserii PWST przedstawili "Kartotekę" w malarni Teatru Studio - jako swą pracę warsztatową, Nie wiem, jak to jest z pracami warsztatowymi. Być może istotnie otrzymuje się przy sposobności takiej pracy jakieś szczególne zadania, których widz nie zna, a brzmią one n jeżeli istotnie tak jest - to młodzi dobrze wywiązali się ze swego zadania: poharatali - wpisali w nią własne, nieskończenie głębokie refleksje o życiu i umieraniu.

Aby nie było nieporozumień: artyści mają oczywiście prawo tworzyć własne i kompozycje znaczeniowe na tle i na koszt tekstów dramatycznych, ale legitymacją do takiej twórczości jest własny dorobek. Po przedstawieniu w malarni nie wiem, czy młodzi panowie potrafią wyreżyserować "Kartotekę" Różewicza, wiem natomiast, że potrafią skomponować przedstawienie z tekstu przystosowanego i z inwencji pozatekstowej. Oto ich nazwiska: Zbigniew Brzoza, Maciej Cirin, Szczepan Szczykno, Jarosław Kilian. Są utalentowani, ale chyba trochę zarażeni pychą.

A może są niewinni? Może polemikę trzeba skierować do profesora, który jest zarazem pobłażliwy i przenikliwy, bo dostrzegający potencjały tam, gdzie my, patrzący z zewnątrz jeszcze wątpimy? Profesorem jest Tadeusz Łomnicki to wystarczy.

Łomnicki gra również Bohatera. Dwie linie są w jego grze. Pierwsza to realizacja koncepcji przedstawienia jako drogi "do kresu", z pękającą od bólu głową; chory i umierający Bohater byłby więc jakąś późniejszą mutacją Bohatera Różewiczowskiego, któremu takie znaki nie były jeszcze wcale potrzebne. Druga - to samotne arie aktorskie mistrza, wspaniałe popisy wirtuozerii w scenach tak zachwycających, że dech zapiera należały do nich z pewnością tyrada do Tłustej Kobiety i przemowa do niemieckiej Dziewczyny ale nie tylko. Każde spotkanie z Łomnickim - aktorem jest świętem. To także.

WYCHODZIŁEM więc po trosze rozdarty, trochę zagniewany, trochę podniesiony z uznaniem dla zespołu, dla autorki skromnej, ale wyrazistej dekoracji, Aleksandry Semenowicz. Z tęsknotą &o własnej biblioteki, w której natychmiast rzuciłem się do "Kartotek" i odczytałem ją na nowo, urządzając sobie osobny teatr "dans mon fauteuil".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji