Artykuły

Kiedy byliśmy królami

To bardzo samotny człowiek, który utracił honor, kontakt z synem, rodziną - mówi Krzysztof Gordon, który wystąpi dziś w tytułowej roli w premierowym spektaklu "Jan Gabriel Borkman" w teatrze Wybrzeże.

George Bernard Shaw napisał o wielkim Norwegu: "Z jego sztuki wychodzi się nie jak po rozrywce, lecz jak po przeżyciu głębszym od tych, jakie większości ludzi przynosi kiedykolwiek prawdziwe życie". Dzisiaj w teatrze Wybrzeże (o godz. 19) odbędzie się premiera, "Jana Gabriela Borkmana" Henryka Ibsena.

Tytułowy bohater dramatu, człowiek z nizin, doszedł do stanowiska dyrektora banku. Oskarżony o defraudację, upadł na samo dno. W wyniku oskarżeń w jego życiu nastąpiło kilkanaście lat piekła, nie kończącego się właściwie do samej śmierci. Trzy lata aresztu, pięć lat więzienia. W końcu osiem lat w rodzinnym domu, spędzonych w dobrowolnym odosobnieniu, bez kontaktu z najbliższymi, żyjącymi piętro niżej.

W tym dramacie Ibsen opisał tragedię ludzi, którzy gdzieś w toku swojego życia zatracają człowieczeństwo, marząc o czymś wielkim. - Nasze przedstawienie jest o tym, że ludzie bardzo potrzebują siebie nawzajem - mówi Michał Kowalski, asystent reżysera, grający w spektaklu syna głównego bohatera. Tekst był zbyt archaiczny, reżyser Grzegorz Wiśniewski musiał faktycznie pisać go od nowa. Inscenizator gdańskiego spektaklu skupi się na relacjach między członkami rodziny Jana Gabriela Borkmana. - To bardzo samotny człowiek, który utracił honor, kontakt z synem, rodziną - mówi odtwórca głównej roli Krzysztof Gordon. - Zdradzony przez najbliższego człowieka.

Dzięki zastosowaniu przez wybitną scenograf Barbarę Hanicką zapadni będziemy mogli oglądać, co dzieje się na dwóch piętrach domu Borkmanów. Oszczędność kostiumów, stylizowanych na epokę, podkreśli wyrazistość postaci.

Henryk Ibsen (1828-1906) należy do panteonu wielkich reformatorów teatru. Sztuki takie jak "Peer Gynt", "Dzika kaczka", , ,Nora" czy "Hedda Gabler" należą dziś do klasyki światowej dramaturgii. Jeden z historyków teatru napisał o autorze "Rosmersholm", że Ibsen "z całą powagą etyczną wielkiego pisarza, psychologa i społecznika stawiał ciężkie zarzuty zakrzepłemu światu mieszczańskiemu ze schyłku XIX wieku". W jednym punkcie losy Norwega stykają się z losami jego bohatera Borkmana - w 1835 roku firma ojca dramaturga Knuda bankrutuje, a stary Ibsen opuszcza wraz z rodziną miasteczko Skien. Dom i ruchomości Ibsenów wyprzedane zostały na aukcji.

W "Borkmanie" zobaczymy obok Gordona, Joannę Bogacką jako jego małżonkę, Dorotę Kolak jako Ellę, jej siostrę. Małgorzatę Brajner jako panią Wilton, Annę Kociarz w roli Fridy, Jerzego Kiszkisa w roli Foldala, Michała Kowalskiego jako Erharda, młodziutką Magdalenę Boć jako Pokojówkę. Reżyser Grzegorz Wiśniewski jest młodym krakowskim twórcą. W jego dorobku znajduje się już kilka wysoko ocenianych realizacji, m.in. "Platonów" Antoniego Czechowa w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, "Prezydentki" Wernera Schwaba na krakowskiej Scenie Stu, czy "Rzeźnia" Sławomira Mrożka w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Słynie z chimeryzmu i nie rozmawia z dziennikarzami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji