Artykuły

Buntownik z wyboru

- Z Jerzym Jarockim pracuje się długo i intensywnie. On dokładnie wie, czego chce, murem stoi przy swoim. Z nim nie ma dyskusji. Aktor musi się pozbyć swojej indywidualności i przestaje być współtwórcą spektaklu - mówi GRZEGORZ MAŁECKI, aktor Teatru Narodowego w Warszawie.

Anna Seniuk

Kiedy dorastałem, a było to w latach 70., czyli tuż po "Czterdziestolatku", mama była u szczytu popularności. Trudno chodziło się z nią po ulicy i jeździło na wakacje, bo wszyscy zajmowali się tylko nią. Strasznie skrępowany pętałem się między jej nogami i słyszałem: "pani Madziu, czy Aniu". Pamiętam, że jak wychodziliśmy na bazar przy Polnej, szedłem trzy metry za nią lub przed nią, żeby mieć z głowy komentarze: "O, jaki podobny" itd... Obok dumy rodziło się też we mnie uczucie niepewności, że moja mama jest nie tylko moja, ale też wasza.

bunt

Nie załapałem się na afery z opozycją, ale działałem w młodzieżówkach. A ponieważ miałem misjonarskie zapędy, dlatego wiele lat żyłem w poczuciu, że urodziłem się w niewłaściwym miejscu i czasie. Z drugiej strony, w latach 90. byłem za młody, żeby czerpać z tego, co oferuje wolność, która na nas spadła. I czułem, że coś muszę zrobić, że coś się we mnie kotłuje. Stąd dredy do ramion, kolczyk w nosie, punk rock - wtedy nie byłem podobny do pani Seniuk. Demonstrowałem swój bunt wyglądem - ku utrapieniu ojca. Bo wcześniej przez osiem lat chodziłem do szkoły muzycznej. Koledzy grali w piłkę, a ja zaiwaniałem na fortepianie. Muzycznie przeżywałem wtedy dziwny melanż - Bach, Mozart plus Dezerter i Armia. Liceum to była wielka impreza: jonity, LSD, koka. Ten etap przerwała Akademia Teatralna - czasem mam wrażenie, że uratowała mi życie. Ale anarchistyczną duszę mam do dziś.

Zapasiewicz

Miałem wrażenie, że AT nie ma pomysłu na siebie. Brakuje w niej profesorów od teorii, którzy spowodowaliby, że mózg studenta się otwiera. Chociaż dla zajęć z wiersza ze Zbigniewem Zapasiewiczem warto było tam trafić. Były to lekcje na temat słowa, teatru, konstruowania myśli i myślenia na scenie. Zapasiewicz nie sprawdzał obecności, mówił, że kto chce, niech przychodzi. Skwapliwie skorzystałem z tej możliwości. I przez kilka tygodni zamiast na wierszu przesiadywałem z Piotrkiem Nowakiem w Marcinku, gdzie mieliśmy ważniejsze sprawy do omówienia niż "Kwiaty polskie". Przed egzaminem pojawiłem się na zajęciach, Zapasiewicz tego nie skomentował i jak gdyby nigdy nic, piłował ze Słowackiego Krzysia Szczerbińskiego. Nagle go objął i nie patrząc na mnie, bez mrugnięcia okiem, grobowym głosem, na wdechu zasunął: "Bo frazę buduje się tak. Np. panie Małecki jeżeli pan będziesz notorycznie olewał moje zajęcia, przesiadywał z Piotrem Nowakiem w Marcinku, pił piwo, wódkę, wino, koniak oraz inne nalewki, zamiast uczyć się, czym jest średniówka, fraza, akcent i 13-zgłoskowiec, i jeżeli panie Małecki będziesz uważał, że jesteś lepszym aktorem niż Zapasiewicz, który zagrał 150 ról filmowych i około 300 teatralnych itd. to ja skorzystam ze swoich możliwości i (tu zamilkł na kilka chwil i wypalił) wyp... pana ze szkoły. Tak Krzysiu buduje się frazę z mocną puentą".

Literatura

Uwielbiam "Czarną skrzynkę" Amosa Oza - dla mnie epopeję w listach. Kiedy ją czytałem, miałem poczucie, że zaglądam do cudzej korespondencji jak szpieg, parszywy podglądacz. Moim autorem jest też Houellebecą. Wstrząsający, smutny, poszukujący miłości i do bólu prawdziwy. Podczas lektury "Cząstek elementarnych" co kilka stron chciało mi się... płakać. Nie żartuję. Jego język jest przerażający przez prostotę nazywania. Z jednej strony mam wrażenie, że czytam o ludziach, którzy są wyprani z uczuć. Z drugiej oni rozpaczliwie tych uczuć szukają. "Cząstki..." to wrzask i krzyk. Moim ostatnim odkryciem jest Serhij Żadan - ukraiński reżyser, performer i pisarz. Portretuje swoje życie, przygody z literaturą, kobietami. Ma niesamowitą łatwość nazywania rzeczy - co cenię też i w kinie, i w teatrze. Czasami o sprawach ważnych można powiedzieć prosto, niekoniecznie trzeba robić gigantyczne inscenizacje. Każda jego książka to wiersz o życiu, śmierci, o poszukiwaniu siebie, zdziwieniu tym, co go otacza. Miejscami dziwi się jak dziecko. Tak jak ja - dziwię się, dziwię i nadziwić nie mogę.

reżyserzy

Z Jerzym Jarockim pracuje się długo i intensywnie. On dokładnie wie, czego chce, murem stoi przy swoim. Z nim nie ma dyskusji. Aktor musi się pozbyć swojej indywidualności i przestaje być współtwórcą spektaklu. Świetnie pracuje się z Piotrem Cieplakiem - jest otwarty na pomysły innych, ale przede wszystkim potrafi powiedzieć: "nie wiem". Ta magiczna zbitka wyrazowa wydaje mi się w teatrze, sztuce czy życiu szalenie ważna, na równi ze słowami: proszę, dziękuję i przepraszam. Być może on nawet wie, ale powoduje, że samemu trzeba kombinować, wejść w pewien trans - zapładnia w ten sposób intelektualnie. Uwielbiam jego sposób reżyserii, czyli bieganie po scenie, od kulisy do kulisy, czołganie się, chodzenie na czworakach. Nie reżyseruje zza biurka tylko jest z nami w akcji. Wrzeszczy, klnie, śmieje się, płacze.

film

Ostatnio odrabiałem zaległości i sięgnąłem po "Nieodwracalne" z Monicą Bellucci. Położył mnie na łopatki. Wstrząsający obraz o tym, jak za życia można znaleźć się w piekle. Lubię filmy o schodzeniu w głąb siebie. Po raz enty obejrzałem też niedawno "Czas Apokalipsy" - to jeden z największych filmów w historii kina. Nie tylko o wojnie czy władzy, ale też o spadaniu na dno, o docieraniu do pierwotnych instynktów człowieka. W Fellinim zakochałem się późno, ale na maksa. "Miasto kobiet", "Słodkie życie" czy "Rzym" - mógłbym oglądać bez przerwy. Mój pierwszy film? Pamiętam, kiedy miałem chyba z 10 lat, rodzice myśląc, że ja śpię, oglądali węgierski film erotyczny "Eskimosce jest zimno". Następnego dnia, po krótkim wykładzie na temat seksu, w oczach kolegów uchodziłem za absolutnego znawcę seksu! Dopiero po latach dowiedziałem się, że... to nie był erotyk, tylko film obyczajowy. Wielkie rozczarowanie.

aktorstwo

Nie uruchamia intelektualnie, gdy trafi się na słabego reżysera. Cechami najgorszymi są: upór, brak otwartości na aktora, na tekst. A koniec końców, to aktor wychodzi na scenę, to jego chlastają krytycy. Czasami ma się świadomość, że występuje w przepotwornym gniocie. Wtedy aktor wychodzi na scenę i pierwsze, co chce powiedzieć: "To nie ja, to nie moja wina, ja chciałem inaczej". Pewnie dlatego wielu aktorów przerzuca się na reżyserię.

narty

Adrenalina, wolność, samotność. Rytuał od lat - przynajmniej tydzień w roku muszę poszaleć. A jeżdżę świetnie, kiedyś trenowałem narciarstwo. Wyjeżdżam głównie w przepiękne Dolomity, znacznie tańsze niż Tatry. W Dolomitach na każdym stoku są po dwie, trzy świetne knajpy - polecam.

Grzegorz Małecki (rocznik 1975) - aktor Teatru Narodowego. Zagrał m.in. w "Operetce" Jerzego Grzegorzewskiego, "Opowiadaniach dla dzieci" Piotra Cieplaka, a ostatnio w spektaklu "Umowa, czyli łajdak ukarany" w reż. Jacquesa Lassalle'a i "Tangu" Jerzego Jarockiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji