Artykuły

"Perichola"

Frywolne dziecko swojej starszej siostry opery "enfante terrible" aż trzech matek: Polihymnii, Talii i Terpsychory. Z naukowego punktu widzeń a, jak twierdził znany w kraju i za granicą specjalista Teofil Piecyk: Operetka jest to sztuka teatralna z muzyką ulgową, znaczy się do słuchu oraz co najmniej jednym cesarzem, królem albo księciem i jednym kociakiem ludowym, jak Krysia Leśniczanka, Anita, hoża rybaczka, a w ostatnim już razie uciśniona przez świat kapitalistyczny fordanserka z nocnego lokalu jak Czardaszka. W Pericholi Jacquesa Offenbacha odnajdziemy wszystkie elementy klasycznej operetki, a więc jego wysokość wicekróla Peru, którego jedyną troską jest to czy poddani żywą do niego dostatecznie gorące uczucia, a jedyną słabością jest słabość do pięknych kobiet. Jest też dziewczyna z ludu Perichola - wędrowna śpiewaczka, jest miłość, zawiła intryga.

Właściwie niewiele obchodziłyby nas perypetie biednej Pericholi, Piquilla i intrygi dworskie, gdyby nie fakt, że libretto napisał dwaj znakomici współpracownicy Offenbacha Melihac i Halevy. Ta spółka autorska stworzyła dla Offenbacha 10 znakomitych librett m.in. do "Pięknej Heleny", "Orfeusza w piekle", "Życia paryskiego", "Księżnej Gerolstein". Szczególnie cenna dla Offenbacha była współpraca z Halevy'em, który zdawał sobie sprawę, że operetka może wyjść poza swoje rozrywkowe cele i stać się artystycznym wyrazem nowej epoki, epoki Napoleona III.

Pod frywolną warstwą Pericholi odnajdziemy głęboką znajomość psychiki ludzkiej. Śmiesznostki, słabostki i ułomności człowieka. Sprzeczności między tym za kogo chce on uchodzić, a kim jest w rzeczywistości. Co o sobie myśli, a jak wygląda w oczach innych, co mówi, a jak postępuje. Ale nie libretto decyduje o nieprzemijającym uroku Pericholi. O wartości operetki decyduje Offenbach, jego muzyka. Wyjdziemy ze spektaklu pod jej urokiem, nucąc tę czy tamtą zapamiętaną melodię. Utrwalą się te melodie, wracać do nich będziemy nieraz. Zawsze z przyjemnością, zawsze z uśmiechem. Dla tego uśmiechu warto pójść posłuchać melodii. Offenbacha i zobaczyć Grażynę Brodzińską w roli Pericholi (gościnnie). W tej chwili zobaczyłam, że chciałam napisać Irenę Brodzińską. Cóż przyzwyczajenie! Przed laty podziwiałam mamę pani Grażyny. Pani Irena Brodzińska solistka Operetki Dolnośląskiej, potem przez wiele lat Teatru Muzycznego w Szczecin już nie śpiewa. Pałeczkę przejęła córka -- wychowanka Studium Danuty Baduszkowej, obecnie solistka Operetki Warszawskiej. Ale wróćmy do muzyki Offenbacha. Jak pisali krytycy: "Nawet najkrótsza, z melodii odgrywa ogromną funkcjonalną rolę w charakterystyce postaci i sytuacji komediowej. Mamy tu do czynienia ze swoistą dramaturgią muzyczną".

Oczyma ulicznej śpiewaczki spogląda Offenbach na obyczaje i sprawy wielkich i możnych tego świata. Z dobrodusznym uśmiechem sympatii śledzi on kłopoty Pericholi i zakochanego Piquilia. Offenbach ten twórca i "król operetki" nazywany "Mozartem Pól Elizejskich" jest niezwykle dowcipnym kompozytorem. Operetki jeno zachwycały i zachwycają do dzisiaj. Dobrze się stało, że sezon artystyczny 1983-84 otwiera Teatr Muzyczny klasyczną operetką. Gromy, które spadały i spadają na operetkę nie dotyczą Straussa, Lehara, Kalmana, Offenbacha i innych prawdziwych twórców. Dotyczą zaś na pewno powodzi pseudooperetkowej tandety, która zalała świat. Byle grafoman muzyczny pisał operetki, a o sukcesie decydowała możliwie jak największa dawka pikanterii o bardzo wątpliwej wartości. Kicze na szczęście przeminęły, pozostał na polu bitwy OFFENBACH.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji