Kabaret na cmentarzu
Warszawska publiczność niezbyt dopisała na gościnnych przedstawieniach "Ghetta" Joshuy Sobola wystawionych przez Teatr Nowy z Poznania na scenie Teatru Dramatycznego. Odstraszył zapewne tytuł - ludzie znużeni szarą codziennością nie chcą ponurych spektakli w teatrze. Pomimo prasowych zapowiedzi nie wszyscy wiedzą, że znana już na całym świecie sztuka Sobola jest musicalem.
Musical o gettcie - pomysł wydaje się szokujący. Rzeczywistość jednak przerasta ludzką wyobraźnię. W wileńskim getcie, aż do jego likwidacji w 1943 r., działał teatr rewiowy. Sobol oparł swą sztukę na prawdziwych faktach, wprowadził do niej autentyczne postacie.
Esesman Kittel występował regularnie w wileńskim radio, śpiewając romantyczne pieśni i grając na saksofonie. Podczas likwidacji getta zasiadł do fortepianu. Jedną ręką uderzając w klawisze, drugą zastrzelił błagającego o litość człowieka. Mało który artysta poważyłby się na stworzenie tak makabrycznego kiczu.
Takiej sceny nie ma w sztuce Sobola, Kittel zachowuje jednak swą upiorną dwoistość. Miłośnik jazzu i urody Żydówek, w identycznych futerałach trzyma saksofon i karabin maszynowy. Teatr rewiowy jest jego oczkiem w głowie. Szczególnym rodzajem admiracji darzy pieśniarkę Chaję, każąc jej wypłacać się piosenkami za darowanie życia.
Pomimo poufałych gestów i zachwytów nad żydowską inteligencją, jest to tylko zabawa okrutnego drapieżnika z bezbronnymi ofiarami. Podczas podlanego szampanem bankietu z okazji premiery, Kittel zarządza nagle kolejną akcję likwidacyjną. Dźwięk jego saksofonu przeistacza się w złowrogi świst pociągu - transportu na miejsce kaźni. Teatralna scena znajduje się tuż przy kolejowej rampie.
Niektórzy jednak żywią złudzenia. Krawiec Weiskopf rozkręca w gettcie wielki interes - zakład prania i łatania niemieckich frontowych mundurów. Zbija majątek i ratuje od śmierci kilka tysięcy ludzi. Nie na długo jednak. Aktorzy teatru zginą także. Zanim się to jednak stanie, teatr dźwignie ich z upodlenia.
W poznańskim przedstawieniu, precyzyjnie wyreżyserowanym przez Eugeniusza Korina, zachwycają i wzruszają przede wszystkim znakomicie zainscenizowane, rozegrane w kilku planach i pięknie śpiewane, sceny zbiorowe - te które są teatrem w teatrze. Na sukces składają się: piękna muzyka Jerzego Satanowskiego i świetna scenografia Pawła Dobrzyckiego. Ogromne wrażenie wywiera finał - występ teatru z getta, gdy na scenie poruszają się i śpiewają same tylko hitlerowskie mundury i następująca zaraz potem śmierć aktorów.
"Ghetto" poznańskiego Teatru Nowego w 1996 roku zainauguruje program artystyczny towarzyszący Olimpiadzie w Atlancie.