Artykuły

Balladyna w cyrku

"Balladyna" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

"Balladyna" Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym to próba wyciśnięcia czegoś miłego i ładnego z każdej konwencji (komiks, koncert, kabaret). Przez to jednak rok Juliusza Słowackiego kończy się bez udanej "Balladyny"

(...)

Balladyna (Wiktoria Gorodeckaja) ze spektaklu Artura Tyszkiewicza to kolejna daleka krewna "Dziewczyn do wzięcia" Janusza Kondratiuka i Tereski z dramatu Roberta Glińskiego. Do zbrodni popycha ją obawa przed zdemaskowaniem jako "wsiury", tęsknota do lepszego, droższego świata i jakiś zwierzęcy instynkt. Irytującą, próżną Alinę (Magdalena Lamparska) zabija w bójce, w afekcie. Z dworskim życiem kompletnie sobie nie radzi. Choć nie ma pojęcia, jak nosić niepraktyczną, drogą etolę, nie odłoży jej, ale zawiąże na piersiach na supeł, by nie przeszkadzała w gestykulacji. Walczy ze zbyt miękkim akcentem. Drżąca, w każdej chwili próbuje spojrzeć we wszystkie strony naraz - wszędzie słyszy śmiech i drwiny.

Trop "z chłopki królowa" ma długą tradycję sięgającą adaptacji Adama Hanuszkiewicza sprzed 35 lat. Ale już wszystkie obrazki w stylu "Tereska w Narnii", "Tereska w cyrku", "Tereska w operowym piekle a la Don Giovanni", "Tereska w Piwnicy pod Baranami" to autorski wkład Artura Tyszkiewicza w inscenizowanie Słowackiego. Reżyser zmieścił w spektaklu wszystko, co w teatrze miłe, ładne, efektowne. Widz, wkraczając na salę, może początkowo podejrzewać, że trafił na zaangażowane przedstawienie o ekologii. Imitującą jezioro Goplo fosę wypełniają opony i kontenery na śmieci. Zaraz jednak na scenie zapalają się czerwone lampki altanki, w której moszczą się na kanapach trzy kuso obrane chórzystki i muzycy. W luźnej atmosferze występów Buena Vista Social Club aktorki wyśpiewają w miarę rozwoju akcji każdą znaną i lubianą melodię - od romantycznego jazziku przez warszawskie ballady łotrzykowskie, ludowe zaśpiewki rodem z Bregovicia, aż po tanga, pop czy reggae.

Gdy już wydaje się, że musicalowe tło jednoznacznie osadzi "Balladynę" jako nie tragedię władzy, ale miłosny melodramat, wkracza telenowela. Na scenę wjeżdża klitka z kredensem, gdzie Matka (Małgorzata Rożniatowska) i córki snują marzenia rodem z telezakupów. Telenoweli czar także jednak pryska, gdy na złotej kanapie, w podbitej złotem pelerynie podjeżdża pod chałupę Kirkor (Grzegorz Kwiecień). Komiksowy przepych, który wprowadza, zostaje zaraz zatarty przez przebitki z cyrku, czyli sztuczki Skierki i Chochlika. I ta konwencja jednak znika, gdy na scenę wjeżdża na swojej platformie (ni to wystylizowana weranda z doniczkami i starą szafą, ni to wrota do Narnii) Pustelnik (Jarosław Gajewski). Goplana (Beata Ścibakówna) z wiedźmy-ryby zamienia się w chochoła, Grabiec (Emilian Kamiński) urządza pijacki kabaret, a von Kostryn (Marcin Hycnar) i Balladyna zaczynają nagle poważną scenę godną niezłego dramatu psychologicznego. Maszyneria sceny jest w nieustannym ruchu, poziomy spiętrzają się, zapadnie jeżdżą, platformy suną. Muzyka gra. Wszystko w imię romantycznego spektaklu o tym, jak trudno kochać kobietę. Zwłaszcza z prowincji. Zwłaszcza żywą (ciało zakłutej Aliny znajduje wszak amatora - histerycznego chłopca emo Filona).

Oprócz dwóch efektownych monologów (przemowy Kirkora i Grabca), zawdzięczającym swoją moc przenikliwości Słowackiego, wszelkie fragmenty dotyczące historii, władzy, polityki, aktorzy przelatują na jednym wdechu. Zostają matrymonialne rozterki mężczyzn, wstyd prowincjuszki i rytmiczne bujanie się chóru. Wiktoria Gorodeckaja do końca wyciska ze swojej zabawnie zbudowanej roli dziewczyny do wzięcia wielki dramat egzystencjalny. Nie ma szans.

Z "Balladyny" Hanuszkiewicza w "legendzie miejskiej" i anegdotach zachowały się tylko motory, na których jeździli słudzy Goplany. U Tyszkiewicza Skierka (Jerzy Łapiński) i Chochlik (Andrzej Blumenfeld) jeżdżą na uwielbianych przez nastolatki butorolkach. Jeśli to dla nich miał być spektakl w Narodowym, obok czarownicy i starej szafy, wypadało jednak postarać się także o lwa.

Całość w Gazecie Wyborczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji