Artykuły

Heretycki apokryf

Krystian Lupa odczytał "Mistrza i Małgorzatę" z perspektywy upadku komunizmu, przenosząc utwór Bułhakowa z końca lat trzydziestych na przełom osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku. W jego przedstawieniu narastające w Związku Sowieckim rozprzężenie i chaos, a zwłaszcza duchowa pustka, jaką pozostawił po sobie urzędowy ateizm, zwabia do Moskwy sektę satanistyczną. Stojący na jej czele Woland przystępuje do rewizji Ewangelii. Związane z totalitaryzmem doświadczenie radykalnego zła i powszechnego cierpienia domaga się bowiem odmiennego ujęcia dziejów Zbawienia ludzkości. Stworzona przez Mistrza, będącego jedynie nieświadomym medium, powieść o Piłacie jest w istocie heretyckim apokryfem. Stać się on może fundamentem nowej religii, nawiązującej do gnostyckich wyobrażeń, w których Zło zdegradowane przez chrześcijaństwo jest nieodłącznym elementem Stworzenia, a Szatan, obok Ojca, Syna i Ducha, jednym z czterech wcieleń Boga. Nowa Ewangelia przypisuje dobroczynną rolę nie tylko uczniom, ale i oprawcom Jezusa. Ponieważ wszyscy cierpieli, a więc dostąpią Odkupienia. Podobnie funkcjonariusze totalitarnego zrównani są z jego ofiarami i zostają rozgrzeszeni. Pieriestrojka i rozpad sowieckiego Imperium okazują się częścią Wielkiej Przemiany, której zwiastunów Lupa od dawna szuka z pomocą pism Junga.

Na pustą scenę, obwieszoną z trzech stron czarnymi kotarami, gdzieniegdzie tylko zabudowaną zniszczonymi drzwiami i oknami, a także metalowymi rusztowaniami, wkracza dwóch mężczyzn. Redaktor Berlioz (Zbigniew Kosowski) przekonuje poetę Bezdomnego (Bogdan Brzyski), że Jezus nigdy nie istniał. Do dysputy przyłącza się Woland (Roman Gancarczyk), z rudą brodą, w baskijskim berecie na głowie i purpurowym płaszczu. Rozmowę toczącą się na ławce zakłócają zagadkowe dźwięki i halucynacje. Na oczach trzech mężczyzn rozgrywa się przesłuchanie dobrodusznego Jeszui Ha-Nocri (Andrzej Hudziak) przez Poncjusza Piłata (Jan Frycz), cierpiącego z powodu bólu głowy. Postacie ewangeliczne noszą współczesne stroje najwyżej stylizowane na bliskowschodnie a wśród nich pojawiają się członkowie sekty Wolanda. Piłat próbuje doprowadzić do ułaskawienia Jeszui, przeprowadzając męczące negocjacje polityczne z unieruchomionym w lektyce Kaifaszem (Jerzy Święch). W głębi przez moment widać krzyżowanie Jeszui. Okrzyki tłumu przechodzą w pełen przekleństw wrzask Bezdomnego, rozbijającego uliczny kiosk, a tym aktem agresji usiłującego zagłuszyć pustkę człowieka areligijnego stworzonego przez system. Epizod ze szkolnej przeszłości Iwana poprzedza i tłumaczy jego równie gwałtowną reakcję na śmierć Berlioza pod kołami tramwaju zakończoną brutalnym obezwładnieniem. Bezdomny, odziany tylko w kalesony, z ikoną zawieszoną na piersi, staje się jurodiwym, Bożym szaleńcem. Iwan, wychowany w domu w tradycji prawosławnej, a później formowany przez państwowe instytucje w duchu materializmu, dostępuje w szpitalu psychiatrycznym duchowego wtajemniczenia. Do kliniki prowadzonej przez doktora Strawińskiego trafiają ludzie, którzy nie wytrzymują rozchwiania dotychczasowego porządku. Ale w szpitalu odbywa się też proces ujawniania zepchniętych do nieświadomości archetypów czy symboli, o czym świadczą pokrywające ścianę tajemnicze rysunki i zapiski czy dobiegające z korytarza przeraźliwe jęki i mamrotania. Doświadcza go też Mistrz (Zbigniew Kaleta), przed oczami Bezdomnego odgrywający epizody z nagle przerwanego związku z Małgorzatą (Sandra Korzeniak), kobietą niezbyt piękną, ale wrażliwą i współczującą. Początkowo Mistrz, z czarną brodą w piżamie i swetrze, wydaje się niepoważną figurą, ale gdy zaczyna opowiadać o nagonce na swą powieść czy aresztowaniu, zacina się i jąka, a później wydaje z siebie krzyk rozpaczy. Żeliwny piec, do którego Mistrz wrzuca rękopis, spełnia rolę alchemicznego tygla i wybucha czystym płomieniem. Aby nastąpiła krystalizacja mitu i przemiana, musi z powrotem nastąpić połączenie kochanków, ucieleśnienia Króla i Królowej, do czego doprowadzają diabły.

W inscenizacji nie ma przeobrażenia Małgorzaty w wiedźmę, jej lotu nad Moskwą i balu u Szatana. Przed oczami obmywanej w wannie Małgorzaty, za przeciągniętą liną, stoi tłum potępionych. Woland w kapłańskiej szacie przystępuje do odprawiania misterium. Odsłania zamkniętą w szklanej gablocie głowę Berlioza, a następnie przebija szpadą Tragarza Najcięższej Winy z zasłoniętym obliczem. Znowu pojawia się obraz z kaźni Jeszui. Odgrywane są dzieje zasztyletowania, na rozkaz Piłata, urodziwego Judy z Kariatu (Andrzej Deskur), podstępnie wywabionego z miasta przez zmysłową Nisę (Joanna Sydor). Odbywa się również wspólna wędrówka Piłata z Jeszuą, a potem rozmowa prokuratora z Mateuszem Lewitą (Sebastian Oberc). Piłat podsuwając uczniowi Jeszui chleb i wino mówi, że to jego ciało i krew, a następnie ze zmiętego kawałka papieru odczytuje kilka zdań mających stanowić podstawę Ewangelii. Gdy Piłat wyznaje Mateuszowi swój udział w dziele Zbawienia, wszystkie postacie uczestniczące w misterium rzucają się sobie w ramiona. Dokonuje się pojednanie i darowanie win. Po misterium wyczerpany Woland, już wcześniej pogrążający się w letargu, leży w łóżku pielęgnowany przez Hellę (Iwona Budner). Znużone są też pozostałe diabły. Małgorzata prosi o darowanie cierpień dzieciobójczyni Friedzie (Agnieszka Mandat), która przywołana domaga się papierosa i zaczyna szlochać, więc zostaje wyprowadzona. Małgorzta odzyskuje wreszcie Mistrza, któremu Woland przekazuje rękopis ukryty w łóżku. Kochankowie powracają do sutereny, gdzie ich związek przeżywa kryzys. Małgorzata nie jest w stanie wydobyć Mistrza z depresji. Przy pomocy Assasela (Jacek Romanowski), podającego im zatrute wino, oboje dokonują samobójstwa. Jako umarli stają się świadkami uwolnienia Piłata, zastygłego na balkonie, od poczucia winy. Dzieło Mistrza dopełniło się więc i przekształciło w religijny mit. Kochankowie opuszczają Moskwę wraz z sektą Wolanda. W epilogu, siedząca w kącie proscenium, Małgorzata zapowiada przeprowadzkę do wieczystego domu, gdzie Mistrz odzyska upragniony spokój.

"Lupa nie poprzestał na wydobyciu wątków religijnych i erotycznych z powieści Bułhakowa. W spektaklu jest również szereg komicznych i jaskrawych scen, ukazujących poczynania diabłów, zwłaszcza Korowiowa (Piotr Skiba) i Behemota (Adam Nawojczyk), w Moskwie. Oglądamy nocną zabawę, przebudzenie i usunięcie z mieszkania dyrektora Varetes Lichodiejewa (Paweł Kruszelnicki) czy podrzucenie łapówki i aresztowanie prezesa Bosego (Leszek Piskorz). Najbardziej brawurowo rozegrany przez Lupę został epizod, w którym odpowiedzialnego za finanse w Varietes Rimskiego (Zbigniew Ruciński) nieomal doprowadzają do obłędu telegramy nadsyłane przez Lichodiejewa z Jałty. Gorączkowe narady Rimskiego z administratorem Warionuchą są przerywane powolnymi wejściami Sekretarki, a napięcie potęgują docierające do gabinetu odgłosy zebrań, awantur czy chóralnych śpiewów aktorów. We wszystkich tych scenach istotną rolę pełnią tyleż zabawne, co niepokojące głosy wydobywające się z telefonów. Lupa potraktował widzów jako potencjalnych uczestników seansu czarnej magii w Varietes, rozmieszczając wśród nich wielu aktorów głośno komentujących widowisko i stopniowo włączających się do niego. Wprost do publiczności zwraca się konferansjer Żorż Bengalski, który po chwili, już bez głowy, przemyka między rzędami foteli. Wyłapywanie rozrzucanych na widowni pieniędzy i przymierzanie rozwieszonych na scenie eleganckich sukien z salonów mody dobitnie obrazuje bezbronność postkomunistycznych społeczeństw w zderzeniu z kapitalistycznym luksusem. Na próżno jedna z kobiet przypomina o robotnikach zwalnianych z fabryk z powodu pojawienia się na rynku zachodnich towarów.

Lupa pewnie nie wiedział, jak zamknąć w spektaklu owe wątki, a nie chciał porzucić zdezorientowanych i ośmieszonych postaci. Zdecydował się więc na zdezawuowanie utworu Bułhakowa, a właściwie konwencji, w której został napisany. W kawiarni literackiej, którą na moment Lupa osobiście odwiedza, by napić się wódki, kazał odczytywać Korowiowowi z egzemplarza powieści epilogi losów drugoplanowych postaci, które natychmiast wchodzą na scenę. Pojawia się nawet ordynarna Anuszka, tak żądająca zwrotu pieniędzy za rozlany olej i sugerująca rozbawionym widzom, niczym Horodniczy z "Rewizora" Gogola, że śmieją się z samych siebie. Na scenie narasta anarchia i kakofonia głosów. W końcu wkracza, wezwany przez portierkę, oddział antyterrorystyczny i salwami z karabinów maszynowych zabija postacie. Jest to jednak zakończenie mechaniczne i nieco tandetne.

Ponad ośmiogodzinna - prezentowana zazwyczaj w dwa wieczory - inscenizacja Lupy zawiera parę scen nadmiernie rozciągniętych w czasie, a nawet zbędnych epizodów. Niewątpliwie początkowy akt pierwszej części oraz środkowy drugiej wyreżyserowany i grany jest najbardziej sugestywnie i przejmująco. W przedstawieniu opory budzić może przede wszystkim zbyt daleko idąca reinterpretacja dzieła Bułhakowa, zrównanie Jeszui z Piłatem poprzez dodanie temu drugiemu sceny Ostatniej Wieczerzy albo sugerowanie bezwarunkowego rozgrzeszenia funkcjonariuszy komunistycznego aparatu jakoby tak samo godnych współczucia jak ich ofiary.

Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie. Scena Kameralna. "Mistrz i Małgorzata" według Michaiła Bułhakowa. Tłumaczenie Irena Lewandowska, Witold Dąbrowski. Adaptacja, apokryfy, reżyseria i scenografia: Krystian Lupa; muzyka: Jacek Ostaszewski. Premiera 9-10 maja 2002.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji