Artykuły

Dziewczęcy teatr śmierci

Sytuacje rodzinne serbskiej pisarki Biljany Srbljanović miały, jak do tej pory, dwie realizacje sceniczne w Polsce. Prapremierę przygotowała w zeszłym sezonie Krystyna Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. W lutym tego roku sztukę wyreżyserował Marek Fiedor w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Nie ma sensu porównywać oba spektakle, bo ich twórcy w różny sposób zinterpretowali tekst. Meissner akcent położyła na jego warstwę naturalistyczną, tak jakby Sytuacje rodzinne mieściły się w nurcie modnej dramaturgii "nowego brutalizmu". Fiedor natomiast wziął sztukę w cudzysłów teatralnej umowności. Być może skłoniła go do tego wstępna uwaga autorki, która nakazuje role 10-12 letnich dzieci grać dorosłym aktorom. Ale reżyser poszedł dalej: w przedstawieniu obsadził wyłącznie aktorki.

Efekt teatru w teatrze widoczny jest od samego początku. Cztery aktorki, schowane w półprzeźroczystych kabinach, przebierają się w dziewczęce ubranka. Wychodzą na scenę, której właściwie jedynym elementem jest umieszczony po środku właz, symbolizujący schron albo śmietnik. Aktorki wyciągają z niego kolejne ubrania, tym razem pozwalające wejść w role dorosłych: ojca rodziny, matki oraz ich dziecka. Jest jeszcze prawie niema rola dla jednej aktorki-dziecka: psa, głodzonego, maltretowanego, aż w końcu zabitego przez rodzinkę.

Ten dziecięcy, a dokładnie dziewczęcy teatr dorosłych jest znakomicie rozgrywany przez opolskie aktorki: Grażynę Misiorowską (Vojin), Beatę Wnęk-Malec (Milena), Grażynę Rogowską (Andrija), Małgorzatę Szczerbowską (Nadeżda). Tym bardziej że tytułowe sytuacje rodzinne różnicują postawy, zachowania, reakcje postaci. Raz ojciec jest tępym brutalem, to znów zastraszonym pantoflarzem. Matka - potulną kurą domową, ale w jednej ze scen wchodzi w rolę intelektualistki z pretensjami, która pogardza swoją rodziną. Wreszcie latorośl czasem jest buntującą się panienką, to znów przeciwnie: znerwicowanym chłopcem. Każda z aktorek ma więc swoje partie solowe, ale nie zapomina, że występuje w kwartecie. Co ważne z tego rodzinnego teatrzyku potrafią wydobyć komizm, ale śmiech widzów czasami zamiera.

Fiedor inteligentnie to wymyślił: dziewczynki lubią się pewnie bardziej od chłopców bawić w dom, ale pomysł, by Sytuacje rodzinne zagrały same aktorki jest z innego jeszcze powodu przewrotny. Scenki rodzinne odkrywają zło, nienawiść, przemoc w życiu dorosłych. Tłem dla sztuki Srbljanović jest wojna w Jugosławii. Być może to ona zasiała zło w rodzinach, a może odwrotnie: od agresji w kręgu najbliższych zapalił się cały kraj. Reżyser opolskiej inscenizacji wyraźnie nie chciał jednak, by tragedia bałkańska była jedynym kontekstem sztuki. Nawet wykreślił jedną ze scen, która osadzała dramat w realiach jugosłowiańskich. Wprowadził też efekt, którego Srbljanović nie przewidziała. Otóż kolejne "sytuacje" dzielą monologi postaci, których motywem przewodnim jest śmierć. Ona też jest uczestnikiem dziecięcych zabaw. A dziewczynki potrafią bawić się zabijanie. Oto w jednej ze scen matka leży pod butem córki. Następuje pauza. Nadepnięciu na gardło towarzyszy chrzęst gniecionej puszki po piwie. Dawno nie widziałem w teatrze sceny w tak przejmującym skrócie pokazującej banał śmierci we współczesnym świecie. Ten chrzęst gniecionej puszki ciągle słychać także blisko nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji