Fredro zaprasza tylko dorosłych
W Teatrze Nowym na Scenie Nowej odbyła się premiera spektaklu "Fredro dla dorosłych. Według "Męża i żony" w reżyserii Eugeniusza Korina.
Po raz pierwszy w historii poznańskiego teatru jeden człowiek sponsorował wyprodukowanie przedstawienia. To właśnie na cześć Marka Bykowskiego po uroczystej premierze odbył się bankiet w foyer teatru.
Teatralny wariat
Bohater wieczoru twierdzi, że pieniądze dał po prostu dlatego, że jest "wariatem". Lubi teatr, aktorów i uważa, że warto inwestować w kulturę, że w życiu liczą się nie tylko sprawy materialne, ale też i te nieco wyższe, duchowe.
Chodząca cnota
Na premierę przybyło wielu przyjaciół Teatru Nowego, przede wszystkim tych zrzeszonych w Loży Patronów. Dla nich każde takie spotkanie to nie tylko możliwość obejrzenia nowej sztuki, ale przede wszystkim okazja do prywatnych rozmów i zabawy w murach teatru.
- Dla wszystkich uczestników zabawy - mówił Marek Bykowski - mamy niespodzianki. Pierwsza z nich to zdjęcia, które będą robione wszystkim członkom Loży Patronów, tak by ich portrety, jako dobroczyńców teatru mogły zawisnąć w foyer. A druga wiąże się z pieniędzmi. Można kupić plakaty i programy ze spektaklu "Fredro dla dorosłych" z podpisami aktorów i reżysera, a także koszulki z nadrukami złotych myśli z tego przedstawienia. Każdy ślicznie będzie wyglądał w koszulce z napisem: "Chodząca cnota".
Ktoś z boku natychmiast to skomentował: - Wyobraźcie sobie, że idę w takiej koszulce do Urzędu Skarbowego, albo na policję. Od razu by mnie prześwietlili.
Goście jednak wyciągali portfele z kieszeni i kupowali.
Staropolska uczta
By goście nie osłabli, przygotowano dla nich specjalną ucztę w dawnym, wiejskim stylu. Był bigos, wątróbka, cielęcina na zimno, kurki w occie i do tego... Nalewki Babuni. Wszystko to było serwowane przez panie ubrane w staropolskie suknie.
Zdjęcia w szpitalu
Najwięcej jednak zabawy było przy robieniu zdjęć w scenerii szpitala psychiatrycznego z "Lotu nad kukułczym gniazdem". Członkowie Loży Patronów sadzani byli na krzesełku dla pacjentów, odpowiednio doświetlani i zachęcani do uśmiechów. - Szkoda tylko, że fotograf nie był w seksownym stroju pielęgniarki - stwierdził jeden z fotografowanych.