Artykuły

Jerzy Szaniawski

JERZY SZANIAWSKI

Zmarł w Warszawie znakomity komediopisarz Jerzy Szaniawski, jeden z prekursorów nowoczesnego teatru poetycko-satyrycznego. Miał lat 84. Wymawiano mu kiedyś, że inspirował się sztukami Pirandella. Oczywiście był to nonsens. Szaniawski debiutował w teatrze na długo przedtem, nim Pirandello stał się głośny i nim dotarł do Polski. Pierwsza sztuka Szaniawskiego "Murzyn" wystawiona była w Teatrze Polskim bodaj w 1916 roku. Pierwsze jego niesamowite nowele drukowane były w "Kurierze Warszawskim" w 1912 roku. Pierwszym wielkim sukcesem scenicznym Szaniawskiego była czarująca komedia "Papierowy kochanek". Wystawił ją Osterwa w swoim teatrze "Reduta" w 1920 roku. Sam objął w tej komedii główną rolę. Partnerowała mu, znajdująca się wtedy w szczytowej formie aktorskiej, Maria Dulębianka. Po okresie sztuk mieszczańskich, obyczajowych, psychologicznych, - "Papierowy kochanek" niósł z sobą powiew nowej poezji w teatrze. W tę poezję, a może trafniej powiedzieć "w tę poetyczność" sztuki wplótł Szaniawski swoje ironiczne, a jednocześnie wyrozumiałe spojrzenie na świat i ludzi.

OD "PAPIEROWEGO KOCHANKA" DO "DWÓCH TEATRÓW"

Napisał Szaniawski ponad dwadzieścia komedii, w tym kilka sztuk radiowych. Z początku "Reduta" Osterwy była platformą, skąd promieniowały kolejne nowe sztuki Szaniawskiego. Po "Papierowym kochanku" powstał, jakby specjalnie z myślą o Osterwie pisany, "Lekkoduch" (1923). Potem "Ptak" (1923) i "Żeglarz" (1925), kapitalna analiza tworzenia się legendy i mitu dokoła sławnych lub awanturniczych postaci. W 1929 roku duży sukces w Warszawie odniosła, słabsza w moim przekonaniu sztuka Szaniawskiego - "Adwokat i róże". Sztukę tę wystawiał dyr. Kielanowski w Ognisku. W 1933 ukazał się "Most", w którym Szaniawski porusza - zawsze z tchnieniem poetyczności - zagadnienie dwoistości w życiu ludzkim: w postępowaniu człowieka i w różnorodnej ocenie tego postępowania. Potem szły takie sztuki, jak "Krysia" (1935) i "Dziewczyna z lasu" (1939). Wyliczam tylko pokrótce ważniejsze, przedwojenne sztuki Szaniawskiego. Upamiętnili się w nich - poza Osterwą i Dulębianką - tacy aktorzy, jak Jaracz, Frenkiel, Zelwerowicz, Brydziński, Maszyński, Adwentowicz, Wanda Osterwina i pochodząca ze sławnej rodziny aktorskiej Trapszów, Tekla Trapszo-Krywultowa. Ta ostatnia stworzyła fascynujący epizod suchotnicy w prologu do "Papierowego kochanka". Musiała to być nieprzeciętnie zagrana rola, skoro dotąd pamiętam Teklę Trapszo lepiej od innych kreacji tylu sławnych aktorów.

SZANIAWSKI W OGNISKU

Pierwszą powojenną sztuką Szaniawskiego były "Dwa teatry", utwór uważany za jedno ze szczytowych dzieł Szaniawskiego. Znam tę sztukę tylko z czytania: podobno na scenie wywiera ogromne wrażenie. Sztuka stanowi jakby syntezę całej twórczości Szaniawskiego, będącej połączeniem "dwóch teatrów" - a więc bardzo konkretnego i precyzyjnego realizmu i nowoczesnego, niemal "freudowskiego", przenoszenia wydarzeń w głąb dusz ludzkich, w grę przemilczeń, nieraz wymowniejszych niż słowa i owianych zawsze mgłą tajemniczości. Dyrektor Kielanowski zamierzał wystawić "Dwa teatry" w Ognisku, ale jakoś plan ten nie doszedł do skutku. Natomiast wystawił Kielanowski w Ognisku w 1954 inną powojenną sztukę Szaniawskiego "Kowal, pieniądze i gwiazdy". Byłem zachwycony tą komedią, mającą w sobie elementy realizmu, "thrilleru", groteski, baśni i ironii, jak zawsze u Szaniawskiego ironii subtelnej i wyrozumiałej dla słabości ludzkich. Błysnął wtedy w roli niesamowitej bohaterki wielki talent Krystyny Dygatówny, jakby predestynowanej do odtwarzania ról w sztukach Pirandella i Szaniawskiego.

NOWELE SZANIAWSKIEGO

Szaniawski jest sławny także w Polsce, jako autor cyklu opowiadań o profesorze Tutce. Mamy w tych opowiadaniach tę samą, co w jego komediach, zadumę nad życiem, tę samą ironię i wyrozumiałość dla spraw ludzkich jednocześnie. Ale zamiast poetyczności występuje w tych opowiastkach często jakiś swoisty, trochę przymuszony humor, którego osobiście nie jestem w stanie uchwycić i jest pewna ckliwość, która mnie nie wzrusza. Prawdopodobnie defekt leży we mnie, jako w złym czytelniku-odbiorcy tych opowiadań. W Polsce bowiem historie profesora Tutki cieszą się ogólnym powodzeniem i jak słyszałem - przeniesione na ekran telewizyjny - należą do najlepszych produkcji telewizyjnych w kraju.

[data ukazania się artykułu nie jest ustalona]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji