Artykuły

Przygody pana Michała

Nie przerażają go kontuzje. "Z blizn powstałych na planie jestem dumny, bo to jakby ordery bojowe, a nie ślady uderzenia żoniną patenią" - przyznał się w jednym z wywiadów - o MICHALE ŻEBROWSKIM pisze Wika Filipowicz.

Oto nowy bohater romantyczny. Zasadniczy do bólu, nieprzystępny i obłąkańczo pracowity. Trzyma dystans wobec Świata, dlatego nie wszyscy go kochają. Ale potrafi też parodiować swoich mistrzów i zatańczyć na stole.

Starsze panie kochają go za romantyczne role i męską urodę. Koleżanki aktorki zazdroszczą mu konsekwencji. Dziennikarze bronią się rękami i nogami przed robieniem z nim wywiadów, bo jest rozmówcą monotematycznym i kapryśnym. Mówi, co chce powiedzieć, a autoryzując tekst, potrafi nanieść tyle zmian, że pewna zdesperowana autorka podpisała to, co z wywiadu zostało: "Z Michałem Żebrowskim rozmawiał Michał Żebrowski".

Kaszpirowski teatru

Aktorem chciał być od zawsze. I to aktorem popularnym. Szkoła teatralna była pierwszym zakładem naukowym, w którym uczył się z przyjemnością. Wcześniej, w warszawskim liceum im. Mikołaja Reja, nauczyciele, szczególnie matematyk, zastanawiali się, czy w ogóle coś z niego będzie. Dopiero gdy wygrał konkurs recytatorski, uznali, że chyba tak. "Byłem na egzaminie wstępnym Michała do Akademii Teatralnej. Z kamienną twarzą mówił jakiś tekst. Nie pamiętam co, ale jak mówił. Był skupiony, zdeterminowany, hipnotyzujący. Jak polskie wydanie Kaszpirowskiego" - wspomina aktor Omar Sangare.

Kolega z roku, Jacek Rozenek, pamięta, że Żebrowski na początku studiów miał kłopoty z dykcją - mówił szybko, "na takim szczękościsku - i z ruchem. Zamęczał profesorów pytaniami, wiercił im dziury w brzuchach. Ale braki nadrobił. "Przykładał się bardzo. I już po pierwszym roku widać było efekty" - mówi Rozenek. "Pracowity do szaleństwa i dociekliwy aż za bardzo"- podsumowuje Jan Englert. "Co roku ogłaszałem studentom gotowość do indywidualnej pracy nad Kordianem. Żebrowski jako jedyny potraktował tę propozycję poważnie."

Jego przyjaciel z dzieciństwa, Rafał Trzaskowski, wspomina, jak pierwszego dnia w szkole podszedł do niego nieznajomy chłopak i powiedział, że będą razem siedzieć i będą najlepsi. Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Na XIII łódzkim Przeglądzie Szkół Teatralnych w 1995 r. (roku dyplomu) Żebrowski dostał aż trzy nagrody. Miał już wtedy za sobą dwa filmy i kilka spektakli. Gdy obsadzono go jako Skrzetuskiego w "Ogniem i mieczem", kibicowała mu cała Polska. "Wygrał zdjęcia próbne dzięki wysokim umiejętnościom. To dzięki niemu filmowy Skrzetuski zdobył tyle wielbicielek, ile Bohun. Ma przed sobą wielką przyszłość, o ile nie zaniedba tego, czego się nauczył" - zachwycał się Jerzy Hoffman.

Nie zaniedbał. Następną wielką rolę dostał w "Panu Tadeuszu", potem były "Wiedźmin" i "Stara baśń". W proteście przeciwko seryjnemu obsadzaniu aktora i na pociechę tym, którzy za Żebrowskim nie przepadali, Filip Bajon zamieścił w gazecie ogłoszenie, że u niego w "Przedwiośniu" grał nie będzie.

Pompki na rozgrzany tors. Młodzieńcze marzenie o popularności spełniło się, ale on nie zachłysnął się sukcesem. Nie dopuściłby do tego, by popularność przerodziła się w poufałość. "Trzeba umieć pokierować nią tak, żeby się jej potem nie wstydzić. Bo popularni są także Bill Clinton i Monica Lewinsky." "Michał jest aktorem, a nie gwiazdorem" - podsumowała kwestię jego dystansu wobec mediów Magdalena Piekorz, reżyserka "Doktora Hausta".

Aktor nie brata się z byle kim, zaprzyjaźnia się latami. Łatwiej mu zaimponować wiedzą, niż proponując wódkę. "Po zdjęciach, gdy wszyscy szli na spacer albo na piwko, on jeden zamykał się w pokoju i nie przypuszczam, by oglądał telewizję" - wspomina Grażyna Wolszczak. Pracował. Gdy aktorzy odpoczywali, czekając na swoją scenę, on powtarzał rolę albo ćwiczył pompki, by jego tors był rozgrzany jak tors wojownika stającego do walki. Przed "Ogniem i mieczem" godzinami jeździł konno i fechtował, a na charakteryzację poświęcał więcej czasu niż Izabella Scorupco. Przed "Wiedźminem" zapamiętale ćwiczył aikido. Nie przerażają go kontuzje. "Z blizn powstałych na planie jestem dumny, bo to jakby

ordery bojowe, a nie ślady uderzenia żoniną patenią" - przyznał się w jednym z wywiadów.

Kochający w ukryciu

Kobiety w życiu Żebrowskiego to temat tabu. Nie afiszuje się z nimi i o nich nie opowiada. "Cóż mogę powiedzieć? Kobiety? Mam dopiero 27 lat" - zbył kiedyś ciekawską dziennikarkę. Co i rusz pojawiają się domysły dotyczące jego romansów, zwykle z partnerkami filmowymi. Podobno spotykał się z Izabellą Scorupco, z Alicją Bachledą-Curuś. Gdy powiedział, że Agnieszka Grochowska jest w wymarzoną osobą, by czynić jej wyznania miłosne, natychmiast połączono ich w parę. Prawdziwa bomba wybuchła jednak, gdy na premierze "Pręg" pojawił się z 21-letnią Magdą Krawczykowską, tancerką stołecznego Teatru Wielkiego. Okazało się, że są parą od dwóch lat. To on ją wypatrzył i zdobywał w nadzwyczaj romantycznym stylu - wystarał się o telefon i zadzwonił. Ale milczy na ten temat jak zaklęty.

Jedyną miłością, do której się przyznaje, jest poezja. Lubi Poświatowską, Emily Dickinson, Broniewskiego. I Mickiewicza. "Zakochany pan Tadeusz" to album płytowy z wierszami wieszcza, o który stoczył batalię. Zwycięską. Długo odmawiano mu wydania płyty, twierdząc, że Mickiewicz to przeżytek. Ale Żebrowski powiedział sobie wtedy: "Umiesz liczyć, licz na siebie" i wyprodukował album sam. 80 tysięcy nakładu rozeszło się jak ciepłe bułki. W negocjacjach, także o gaże, potrafi być twardy jak głaz.

"Angażuje się we wszystko, co robi. Nawet w pisanie kosztorysu czy szukanie sponsorów" - opowiada Maja Ruszpel, specjalista public relations w teatrze Studio, w którym wystawiany jest "Doktor Haust". "Oczywiście, czasem kłóciliśmy się, i to do tego stopnia, że obojgu trzęsły się ręce. Ale kiedy emocje już opadły, potrafiliśmy przyznać się do błędów, wytłumaczyć, przytulić. Myślę, że najważniejszą cechą Michała jest szacunek do siebie i do drugiego człowieka. Szlag mnie tylko trafia, gdy mnie przedrzeźnia. A lubi to robić" - dodaje ze śmiechem.

Tańczący na stole

Żebrowski jest zodiakalnym Bliźniakiem (urodził się 17 czerwca 1972 r.), a więc - jak twierdzą astrolodzy - osobą pełną kontrastów i -jak medal - mającą swoją drugą stronę. Ujawnia ją jednak tylko w kręgu najbliższych. Nie jest wprawdzie duszą towarzystwa i niełatwo mu się wyluzować, ale gdy już mu się to uda, błyszczy. "Gdy go jeszcze nie znałam, też odnosiłam wrażenie, że to człowiek zasadniczy, poważny, chmurny. Przy bliższym poznaniu okazał się przyjacielski, życzliwy, bezpośredni i spontaniczny" - mówi Magdalena Piekorz. "Świetnie mi się pracuje z Michałem. Ma ogromne możliwości i dużo proponuje. Potrafi też rozładować trudne sytuacje" - dodaje. "Kręciliśmy w Pręgach sceny miłosne. Dzięki atmosferze, jaką stworzył, przeszliśmy przez nie bez stresów."

Podobno zdarzyło mu się kiedyś tańczyć na stole, a w parodiowaniu nie ma sobie równych. Mówi głosem Gustawa Holoubka, Anny Seniuk czy Jana Englerta. "Robi to świetnie" - przyznaje Jacek Rozenek. "Nierzadko dawał takie popisy. Ale nie był nieustannie w centrum zabawy. On nie jest osobą, która musi błyszczeć." Jan Englert widzi pewne ograniczenia jego komediowego talentu. "Żebrowski umie dużo, Ale nie wiem, czy umiałby się zmieścić w Kiepskich, na pewno nie w 13. posterunku". Ale siebie w wykonaniu Żebrowskiego chętnie by zobaczył.

"Michał umie się bawić. Lubi śpiewać. Może nie wychodzi mu to najlepiej, ale robi to z wdziękiem" - opowiada Grażyna Wolszczak. Sam Żebrowski przyznaje się do śpiewania, ale tylko rano w łazience. Dla wygłupu. I do tego, że jest człowiekiem rodzinnym. Bardzo kocha matkę, uwielbia dwie starsze siostry i sporą gromadkę siostrzeńców. Nie kryje, że wzrusza się na filmach. "Na Love Story ryczałem jak bóbr, mimo że byłem już dorosłym mężczyzną" - wyznał kiedyś. Lubi też męskie sporty. Boks ćwiczył nie tylko dla potrzeb "Starej baśni", ale przede wszystkim dla przyjemności. Uważa, że mocne pięści wcale nie muszą stać w sprzeczności z romantyczną duszą. Bo czuje się romantykiem. "W życiu ostatecznie jesteśmy skazani na ideały" - mówi.

Michał Żebrowski [na zdjęciu]

Warszawiak. Rocznik 1972. Dyplom 1995.

Był niesfornym dzieckiem i zadziornym licealistą. Na studiach postawił na pracę i tak już mu zostało.

Autorytet

Jan Paweł II jest dla niego wzorem. "Ma Boga w sercu, jest konsekwentny, ma godność i daje poczucie bezpieczeństwa."

Bohater

Chciał być Bruce'em Lee. Film "Wejście smoka" wywarł na nim piorunujące wrażenie.

Piłka nożna

Ulubiony sport młodości. Grał w ataku, na prawym skrzydle. Strzelał z główki. Teraz woli szachy.

Na psa urok

Nie wierzy w horoskopy i przepowiednie, ale jest przesądny. W braku drewna odpukuje we własną szyję.

Na dobranoc

Nagrał trzy płyty dla dzieci w cyklu "Poczytaj mi, tato". Z sentymentem wspomina winylowe płyty z bajkami, których słuchał jako dziecko.

Strażnik wagi

Lubi jeść, lecz z utrzymaniem wagi nie ma kłopotu. Zbędne kilogramy zrzuca, trenując przed zdjęciami.

Inny wariant

Architektura to jego wielka pasja. Gdyby nie aktorstwo, pewnie projektowałby domy.

Uważa się za przedstawiciela szczęśliwego pokolenia, które stało jedną nogą w komunizmie, drugą w kapitalizmie. Pamięta komunizm, ale miał już przed sobą szansę, jakie stwarzał nowy świat.

Od 8 stycznia br. możemy oglądać Żebrowskiego na scenie warszawskiego teatru Studio w monodramie "Doktor Haust", przygotowanym z Wojciechem Kuczokiem i Magdą Piekorz - twórcami filmu "Pręgi".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji