Artykuły

Wałbrzych. Bezdomni i bezrobotni u Witkacego

Witkiewicz w sztuce "Janulka, córka Fizdejki" opisuje dwunastu bojarów litewskich. Bojarzy wałbrzyscy w jednym są do nich podobni. Też są prawdziwi, a na scenę teatru weszli prosto z ulicy.

Na scenie wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego co wieczór są przez godzinę. Stoją jeden za drugim jak ściana złożona z szarych osób. Albo leżą nieruchomo. Każdy z reklamówką w ręku. Jakby przed chwilą przeszukiwali śmietnik lub wyszli z noclegowni dla bezdomnych. Niektórzy rzeczywiście w niej spali. - Trzy i pół roku tam trzeźwiałem - zwierza się 48-letni Darek Iwaniak. Dopiero kilka tygodni temu dostał mieszkanie socjalne.

Tren w podzięce

Darek jest szczupły, zarośnięty, nosi szarobury paltocik. Trudno odróżnić, czy to jego własny, czy kostium sceniczny. W mieszkaniu nie ma mebli, do końca miesiąca musi przeżyć za pożyczone 20 złotych. Na spotkanie przynosi plik kartek zapisanych równym, starannym pismem. - Piszę wiersze. Z jednego nałogu wpadłem w drugi - śmieje się. Po premierze dedykował wiersz reżyserowi spektaklu, Janowi Klacie. Gdy czytał, głos mu się załamywał ze wzruszenia, a koledzy bojarzy mieli prawdziwe łzy w oczach. Wiersz był o tym, jak dano im drugą szansę. Dostrzeżono w nich ludzi. Potraktowano z szacunkiem. - Oddał to, co każdy z nas czuł - mówią "aktorzy" o trenie Darka. Kończy się zdaniem: "My jesteśmy ludzie chorzy, sami sobie doktorzy".

- Każdy powinien wziąć te słowa do siebie - mówi Klata. Wiersz oprawił i powiesił na ścianie w warszawskim mieszkaniu. To jedyny rodzaj dyplomu, jaki wisi u niego. Dla Darka Maniaka dzień spektaklu jest świętem. Podgląda kulisy, chłonie szczegóły, śledzi, jak grają aktorzy zawodowi. I marzy, by jego dorosły syn przyszedł na spektakl. - To, że moje nazwisko jest w programie teatralnym, że gram w prawdziwej sztuce, to także zadośćuczynienie dla niego. Znak, że jego stary radzi sobie w życiu - wzrusza się Darek.

Trudne sceny zbiorowe

- Ekwiwalentem średniowiecznych bojarów są ludzie, których spotykałem na ulicach Wałbrzycha. Było oczywiste, że to oni powinni znaleźć się na scenie - wyjaśnia reżyser. Są nie tylko bojarami, ale i elementem scenografii. Bardzo ważną częścią dramaturgii sztuki. - Zdyscyplinowani, pełni poświęcenia fizycznego i psychicznego - chwali Klata nieprofesjonalnych aktorów.

Do tych ról nie było castingu. Kolega polecał kolegę. Liczył się wygląd, ale także to, co w duszy gra. No i solidność. By nie opuścili ani jednej próby, ani jednego spektaklu.

Zbyszek Sowiński, 59-letni siwowłosy, niewysoki mężczyzna, w dużych niemodnych okularach, odkąd gra w"Janulce...", obejrzał także inne sztuki wystawiane przez wałbrzyski teatr. Obejrzeli je także jego synowie, 12 -i 17-latek. - I teraz chcą chodzić do teatru. A ja nie mam pieniędzy na bilety - martwi się Zbyszek. Utrzymuje się ze zbierania makulatury. Zbyszkowi najtrudniej gra się sceny gazowania. Już nie bojarzy, a więźniowie idą w pasiakach na rzeź. Przejmujące, i dla widza, i dla nich.

Tekstu nie mają prawie wcale, za to wiele scen zbiorowych.

Witkacy napisał: "(...) Fizdejko: A teraz nich każdy zabija toporem tego, którego ma przed sobą (pierwszy bojar wali swojego potylnika w głowę, drugi bojar pada)".

Nasi walą się reklamówkami. Mocno, z rozmachem. Padają i leżą, przez 80 minut. - Wcale nie jest łatwe tak nieruchomo leżeć. No i po ciemku grać. Trzeba powrócić na swoje miejsce. W tym Macko nam pomagał - mówią ciepło bojarzy o Macieju Prusaku, który opracowywał ruch sceniczny. Wiesiek Sokołowski, 46 -letni bezrobotny, gra w scenie walki. Bije się z 53-lernim terapeutą prowadzącym zajęcia z wychodzącymi z uzależnienia. - Uczyłem się, jak uderzyć, by przekonać widza, a kolegi żeby nie bolało. To trudna scena - przyznaje Wiesiek. On ma największe doświadczenie w statystowaniu. Kiedyś pracował w warsztatach teatralnych. Piaskownica ze spektaklu "Piaskownica" to jego dzieło. W "Rewizorze" także budował elementy scenografii. Jako statysta grał w sztuce "Czyż nie dobija się koni". I połknął bakcyla teatru. Siwy, dobrze zbudowany, wierzy, że znajdzie pracę. Teraz musi przeżyć tylko z grania w teatrze.

Rozmawiając o sztuce

Sztuka Witkacego nie jest łatwa. Na dodatek Jan Klata wprowadził wiele elementów i symboli współczesnych. Trudno je rozpoznać i rozszyfrować. Dwaj bojarzy, Adam i Marek, rencista i bezrobotny na zasiłku, uczniowie liceum dla dorosłych, przeczytali tekst sztuki. Jako jedyni w klasie, może i w szkole, bo, "Janulki..." nie ma w spisie lektur. Nawet na polonistyce.

- Reżyser opowiedział nam, o co chodzi. Sami także rozmawialiśmy o sztuce. To jest o historii Polski - tłumaczy Marek. Dla bezrobotnego 49- latka granie jest spełnieniem. Potwierdzeniem własnej wartości. - Jesteśmy z ulicy, ale tu nikt nigdy nie dał nam tego odczuć.

- W kontaktach z aktorami nieprofesjonalnymi istnieje pokusa nadużycia, wykorzystania ich, pewnego rodzaju manipulacji. Tego bałem się najbardziej - mówi Jan Klata. W jego ocenie tego niebezpieczeństwa udało się uniknąć i na kontaktach skorzystały obie strony.

Kop przed premierą

38-letni rencista Adam, wysoki, niebrzydki brunet, ten, który przeczytał sztukę, występ na scenie traktuje jako rodzaj terapii. Miał problemy ze sobą, z otwarciem się wobec ludzi, z kontaktami. Teraz jest mu dużo łatwiej. W odzie stoi jako piąty bojar. - Tam jest taki tekst: "Zrób, idź, wybór należy do ciebie". - Biorę go do siebie. Dla terapeuty z ośrodka w Czarnym Borze to także jest najważniejsze. - Sprawdź, co jesteś jeszcze w stanie zrobić. Każdy z nich, wychodząc na scenę, udowadnia sobie, rodzinie, kolegom, że nie jest spisany na straty. Że może w życiu wiele osiągnąć. Nie marzyli o występowaniu w teatrze, a przecież grają. Kto wie, co będzie potem. Wszystko jest możliwe. - Na pewno nie marzy się nam kariera aktorska - zastrzegają ze śmiechem. Ale podstawy mają już opanowane. Wiedzą, że na scenie nie wolno gwizdać ani jeść, zaś przed premierowym przedstawieniem każdy każdemu daje kopa.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "...córka Fizdejki".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji