Artykuły

Tlen w zatrutym powietrzu

On - podmoskiewski bandyta, zabija żonę. Ona - sypia z przygodnie poznanymi mężczyznami za szklankę rumu z colą. Iwan Wyrypajew opowiada o ich miłości, ale zmienia melodramat w moralitet. Od jutra w kinach rosyjski "Tlen" z Karoliną Gruszką - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Wyrypajew (rocznik 1974) należy do ostatniego pokolenia pionierów i komsomolców poparzonych przez komunizm, a zarazem do pierwszej generacji, która weszła w dorosłe życie po upadku Związku Radzieckiego. Upadku komunizmu doświadczył na własnej skórze. Dorastał w prowincjonalnym Irkucku w latach 80., kiedy heroina dziesiątkowała tam nastolatków. Przeżył, bo zamiast dawać w żyłę, pił alkohol. Był sądzony za napad i rozbój, dostał wyrok w zawieszeniu.

Uratował go teatr. W ostatniej klasie liceum trafił do studia teatralno-muzycznego, później zdał do irkuckiego instytutu teatralnego. Pracował jako aktor w Magadanie i Pietropawłowsku Kamczackim. W Irkucku wystawił swoją pierwszą sztukę "Sny" o młodych narkomanach. Kiedy miejscowe władze niezadowolone z wydźwięku spektaklu odebrały teatrowi lokal, wyjechał do Moskwy, gdzie związał się z nowym Teatrem.doc specjalizującym się w spektaklach dokumentalnych.

Dojrzewanie na krawędzi dwóch epok odcisnęło piętno na jego twórczości. Z jednej strony Wyrypajew w swoich sztukach i filmach mówi o plagach nowej Rosji: narkomanii, pijaństwie, przemocy, młodocianej prostytucji. Z drugiej - tkwi w kręgu tradycyjnych pytań, z którymi zmaga się od 200 lat rosyjska literatura: o granice ludzkiej wolności, sens ofiary i odkupienia, relację między człowiekiem a Bogiem. Chociaż na bohaterów swoich sztuk wybiera pacjentów klinik psychiatrycznych, narkomanów i morderców, to nie chodzi w nich o analizę problemu społecznego, jakim jest narkomania, przemoc czy choroba psychiczna. Głównym tematem "Snów", "Księgi Rodzaju 2", "Lipca" czy debiutanckiego filmu "Euforia" jest człowiek, który znalazł się na krawędzi. Jego relacja z innymi ludźmi, Bogiem, z samym sobą.

O tym mówi także "Tlen", sztuka z 2002 roku, na podstawie której powstał film wchodzący właśnie na polskie ekrany. Na pozór jest to jeszcze jedna opowieść o przemocy w postsowieckiej Rosji. Bohaterami są Aleksander i Aleksandra (w oryginale Saniek i Sasza). On - bandyta z podmoskiewskiego Sierpuchowa (przystanek na linii kolejowej Moskwa - Pietuszki, którą kursował bohater słynnej powieści Wiktora Jerofiejewa), pewnego dnia łopatą zabija żonę w ogrodzie, bo pokochał inną. Ona - rudowłosa dziewczyna z wielkiego miasta, za dnia pali trawę i słucha muzyki przy pomniku Gribojedowa na Czystych Prudach, gdzie gromadzi się moskiewska młodzież, nocą idzie do łóżka z przygodnie poznanymi mężczyznami za szklankę rumu z coca-colą.

Znamy takich bohaterów choćby ze sztuk Nikołaja Kolady, dramatopisarza z Jekaterynburga, który pokazuje ciemną stronę postsowieckiej prowincji. Zagubieni i samotni poszukują rozpaczliwie miłości i zazwyczaj w finale giną, jeśli nie samobójczą śmiercią, to jako ofiary przestępstw. Jednak sposób, w jaki Wyrypajew opowiada o miłości Sańki i Saszy, zmienia melodramat we współczesny moralitet.

Otóż sztuka, a za nią także i film, zbudowane są z dziesięciu monologów zwanych kompozycjami, które wykonuje dwoje aktorów . Widać tu odwołanie zarówno do konwencji albumu muzycznego czy koncertu, jak i do Dekalogu. Każdy numer rozpoczyna bowiem cytat z Biblii, są to przykazania Mojżeszowe (nie będziesz zabijał, nie będziesz cudzołożył), cytaty z Księgi Kapłańskiej (nie będziecie sobie czynili bożków) i fragmenty Ewangelii wg św. Mateusza.

Twarde, surowe prawa (nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni, nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, ale w niebie, poznacie drzewo po owocach jego) pękają w zderzeniu z postsowiecką rzeczywistością. Bohaterowie łamią je i naginają do swoich potrzeb, zabijają, cudzołożą, mówią fałszywe świadectwa, przysięgają na niebo i ziemię i łamią przysięgi. A wszystko dlatego, że brakuje im tytułowego tlenu, który w sztuce jest metaforą zarówno miłości, jak i wolności.

(...)

Mocną stroną sztuki teatralnej był innowacyjny język przypominający rapową improwizację. Kompozycje ze zwrotkami i z refrenami wykonywane były do muzyki, którą miksował na żywo DJ, aktorzy zwracali się bezpośrednio do widowni. W wersji filmowej ta warstwa oddziałuje słabiej, głównie z powodu bariery językowej. Nieznający rosyjskiego widz z trudem nadąża za lawiną tekstu wyświetlanego na ekranie. Świetnie działa za to warstwa wizualna.

Wyrypajew sięgnął po estetykę wideoklipu i VJ-ingu, czyli sztuki wizualizacji - zdjęcia są fragmentaryczne, czasami nieostre, przetykane animacjami, skreczami i zapętleniami. Znakomicie oddają atmosferę płynnej, chaotycznej rzeczywistości, o której opowiada film. Karolina Gruszka i Aleksiej Filimonow występują tu w podwójnych rolach - bohaterów historii, a zarazem aktorów, którzy całą historię opowiadają czy raczej "nagrywają" w studiu. Ich naturalna, bezpretensjonalna gra przykuwa uwagę, a kiedy w jednej ze scen Saniek i Sasza wypływają na powierzchnię wody i łapczywie oddychają, chce się razem z nimi zaczerpnąć tchu.

Wyrypajew nie próbuje usprawiedliwiać swoich bohaterów, nie stara się ich także napiętnować. "Tlen" jest moralitetem bez morału. To poruszający portret pokolenia nowego wieku, które "szuka tlenu w zatrutym powietrzu", nie zdając sobie sprawy, że jego nadmiar może zabić.

(...)

Całość w Gazecie Wyborczej.

Na zdjęciu: Iwan Wyrypajew i Karolina Gruszka na konferencji przed premierą "Lipca" w Teatrze na Woli w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji