Artykuły

Świetne widowisko

PROGRAM powiada: Teatr Narodowy, W. Szekspir "Troilus i Kresyda", przełożył L. Ulrich, reżyseria Marek Grzesiński (warsztat PWST), scenografia Marek Dobrowolski, muzyka J. K. Pawluśkiewicz. Malowana kurtyna przedstawia parę kochanków. Gdy pójdzie w górę - na scenie na całego Siemiradzki z jego błękitami, pozłotą, cielistością. Co za "retro", myślimy? Ale gdy scena obrotowa odmieni dekorację, po sielankowo-pastelowej Troi zobaczymy po drugiej stronie obronnego muru, na tle surowych barw z innej palety, dziką watahę Achajów. Wtedy zrozumiemy, o co szło inscenizatorom: o kontrast obleganych i oblegających.

Trojan i Achajów Homer traktował jako dzieci jednej cywilizacji. Język mają wspólny i siły równe. O zwycięstwie rozstrzygnie los i wmieszanie się bogów z tego samego helleńskiego Olimpu. Wszystko z góry przewidziało przeznaczenie, czyli Mojra. Wszystko, co mogą uczynić ludzie, to okazać męstwo lub lęk, zachować się pięknie lub niegodnie. Iliada została zapisana (tak! zapisana, nie "napisana") w kilkaset lat po wydarzeniach, które stały się legendą. Ślepy poeta czuł się epikiem neutralnym.

Szekspir natomiast, choć posłużył się tematem z Homera, o taką neutralność bynajmniej się nie starał. Jako dziecko woluntarystycznej kultury nowożytnej, zwycięstwo uzależniał nie od ślepego losu zdegradowanego do funkcji sprzyjającego lub nie sprzyjającego przypadku, lecz od szans, jakie mogła dawać siła i fortel. Dodajmy, że jako syn epoki o parę tysiącleci nam różnicę między zwycięstwem faktycznym a moralnym.

INSCENIZACJA "Troilusa i Kresydy", czyli opowieści scenicznej o wiernym kochanku i niewiernej kochance w scenerii Wojny Trojańskiej, uczyniła śmiały krok ku przedstawieniu sobie, jak doszło gdzieś ok. 1200 roku p. n. e.

do zagłady sławnego miasta portowego i możnego państwa przy morskiego w kluczowym punkcie ówczesnych interesów, przy drodze z Czarnego Morza do Egejskiego i dalej. Musiał to być świat wyrafinowanej kultury chylącej się już ku przekwitowi. Napastnicy byli bardziej prymitywni, ale mieli sprawniejsze nawy i broń mocniejszą. Mogło być im już nawet znanej żelazo, jeżeli nie na pancerze, to przynajmniej na ostrza dzid i kolczaste kastety. I takie zderzenie murszejącego dosytu Trojan (obdarzonych nadto skrupułami związanymi z kulturą) ze zbójecko-pastersko-żeglarską dziczą achajską wyczarował nam Teatr Narodowy w przedstawieniu, w którym widowiskowość zagórowała nad wątkiem miłosnym Troilusa, Kresydy i Diomedesa i nad nurtem politycznym knowań i celów.

Wychodzimy z przedstawienia przekonani, że Marek Grzesiński umie podsuwać artystom znakomitej zagrania. Proszę zwrócić uwagę jak Krzysztof Janczar w roli Troilusa "obstawia", że użyjemy terminuj piłkarskiego, Emila Kamińskiego w roli Patroklusa; gdy zanosi się na przedwczesne starcie Hektora granego przez Romana Bartoszewicza z Achillesem granym przez Waldemara Kownackiego. Jak pewność swej urody u Heleny przepysznie wygrywa Jolanta Lothe. Jak Anna Chodakowska wydobywa w swej grze odcienie wstydliwej miłości w scenach z Troilusem i najprzód przerażenie orgią w obozie Achajów, a potem wyciągnięcie się w miłość orgiastyczną. Jak Wiktor Zborowski wciela się w Ajaksa - najtępszego z greckich osiłków, a Gustaw Kron w Ulissesa - najprzemyślniejszego wśród nich. Jak Jan Zass podaje groźny prymityw Agamemnona, a jak Tadeusz Czechowski zabiegi zaiste lewantyńskiego rajfura Pandarusa.

W tym przedstawieniu nikt nie lekceważy ról, czy są pierwszoplanowe czy drugoplanowe. Uroki widowiskowe wspomaga służebna scenom muzyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji