Artykuły

Dyrektor Wolański odpowiada na zarzuty

Do tej pory mieliście Państwo okazję zapoznać się jedynie z argumentami niezadowolonych aktorów, namawiam zatem do poznania stanu faktycznego, bo tylko wtedy będziecie w stanie mieć własny, niezafałszowany pogląd na całą sprawę. Wszystkim, którzy chcieliby uzyskać jakiekolwiek informacje na temat warunków pracy aktorów w Teatrze Arlekin, służę materiałami źródłowymi i myślę, że będą one druzgocące dla strony oskarżającej - dyrektor Waldemar Wolański zabiera głos w konflikcie w łódzkim Teatrze Arlekin.

Szanowna Redakcjo, a właściwie Wy Szanowni Czytelnicy

Od ponad miesiąca jesteście świadkami karczemnej awantury, którą na całą Polskę rozpętała część artystów pracujących w teatrze Arlekin. Starałem się nie brać udziału w tej awanturze i nie dać sprowokować się bezzasadnym zarzutom formułowanym gdzie się da i jak się da. Natomiast sprostowanie jakie aktorzy zamieścili w związku z relacją pani Renaty Sas (notabene do chwili obecnej nie wpłynęło ono do gazety) przelało wszelkie możliwe miarki. Wygląda na to, że jedynymi słusznymi reakcjami są reakcje popierające tę przedziwną rewoltę. Głosy próbujące obiektywizować stawiane zarzuty są z góry skreślane jako nieprawidłowe. Do tej pory mieliście Państwo okazję zapoznać się jedynie z argumentami niezadowolonych aktorów, namawiam zatem do poznania stanu faktycznego, bo tylko wtedy będziecie w stanie mieć własny, niezafałszowany pogląd na całą sprawę. Wszystkim, którzy chcieliby uzyskać jakiekolwiek informacje na temat warunków pracy aktorów w teatrze Arlekin służę materiałami źródłowymi i myślę, że będą one druzgocące dla strony oskarżającej. Wszystkich chętnych zapraszam do teatralnego telefonu 42/6330894 lub maila: teatr@arlekin.lodz.pl.

Co do samego sprostowania: oczywiście, że sukcesy teatru nie są jedynie zasługą dyrektora, tak jak nie jest zasługą kapitana, że wprowadza okręt do portu, bo przecież ktoś trzyma koło sterowe, ktoś ciągnie za liny, ktoś prowadzi nawigację itd. Wyrzućcie kapitana i wtedy okaże się czy okręt stanie przy kei, czy utknie na mieliźnie znacznie wcześniej. Co ciekawe, jakoś aktorzy już nie narzekają na "mierny poziom artystyczny teatru", choć jeszcze w liście z 7 stycznia był to jeden z koronnych argumentów. Najwyraźniej ktoś pomógł im policzyć nagrody, dyplomy, odznaczenia i festiwalowe wyjazdy Arlekina.

Druga informacja dotycząca zarobków jest jak najbardziej rzetelna, bo nie prezentuje wersji dyrektora tylko wersję oficjalną, będącą wyciągiem z bilansu księgowego teatru za rok 2009. Nie ma innej wersji. Trochę dziwi mnie, że kwestia finansowa nie jest już główną przyczyną niezadowolenia artystów, bo w liście z 7 stycznia zajmowała naczelne miejsce. Ale rozumiem, że jak się zarabia ponad 3.000,-zł miesięcznie przez 12 miesięcy w roku pracując przeciętnie 680 godzin (norma dla etatu to w Polsce 2024), to trzeba ten argument zamieść jak najszybciej pod dywan. I powiem szczerze, nie zauważyłem wielogodzinnej pracy nad rolą w tzw. czasie wolnym, bo nagminnie się zdarza, że aktorzy nie znają tekstu jeszcze w tygodniu przedpremierowym, że nie wspomnę o innych, bardziej artystycznych aspektach tego zawodu. A ustawiony co do minuty roczny plan prób i spektakli nie wymaga ustawicznej dyspozycji czasowej tylko trochę pomysłu, co zrobić z czasem, kiedy się nie jest zajętym w teatrze.

I po trzecie: proszę się zastanowić, dlaczego nikt z pozostałych 60 osób pracujących w teatrze nie twierdzi , że jestem arogancki, a wręcz przeciwnie, przylgnęła do mnie opinia człowieka, który każdego wysłucha i każdemu pomoże? Ano dlatego, że jest to nieprawda. Poważnie zastanawiam się nad wytoczeniem spraw cywilno-prawnych, gdyż rzekome "cytaty" najzwyczajniej w świecie mnie obrażają i jak to się ładnie mówi językiem prawniczym: naruszają moje dobra osobiste. Długo można by obalać wszystkie bzdury, które usilnie wymyślają aktorzy, aby usprawiedliwić swoją żądze mordu, ale szkoda czasu. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do kontaktu z teatrem, a tutaj zatrzymam się tylko nad punktem 1 owego "po trzecie". Z całej 15-osobowej grupy protestujących przez 13 lat istnienia kontraktów podpisywało je zaledwie 4 osoby. W tym dwie są na emeryturze, a jedna prowadzi bardzo dobrze prosperująca działalność gospodarczą. Nie bardzo więc wiem dlaczego przeszkadza im to, że teatr zamiast odprowadzać część ich honorariów do ZUSu wypłaca im te pieniądze do ręki. Tak jak zupełnie nie rozumiem, co mają w tej sprawie do powiedzenia zeszłoroczni absolwenci szkół teatralnych, którzy na własną prośbę zostali zaangażowani do teatru szczegółowo informowani przed podpisaniem swojego angażu o jego prawnych aspektach (umowa o dzieło). No cóż: homo homini lupus est. I tylko szkoda, że dotyczy to także teatru.

Z poważaniem

Waldemar Wolański

Dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Lalek Arlekin w Łodzi

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji