Artykuły

Warszawa. Wielka improwizacja wokół Instytutu Adama Mickiewicza

Niewiele decyzji ministra kultury wywołało tak wielkie kontrowersje, jak zapowiedź połączenia Instytutu Adama Mickiewicza z Narodowym Centrum Kultury. Czy chodzi o usprawnienie promocji kultury w kraju i za granicą, jak przekonuje ministerstwo, czy o posady dla odchodzących polityków lewicy, jak sugerują przeciwnicy projektu?

Z apelem o wstrzymanie decyzji do wyborów wystąpili do ministra Waldemara Dąbrowskiego byli ministrowie spraw zagranicznych i kultury - Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek i Kazimierz Ujazdowski - którzy pięć lat temu powoływali Instytut Adama Mickiewicza. Pracownicy obu instytucji o planach ministra dowiedzieli się z ogłoszenia w "Gazecie Stołecznej". Mówią wprost o posadach szykowanych dla odchodzących polityków i o negatywnych skutkach zmian, takich jak chaos informacyjny i utrata wiarygodności.

Atmosfera niepewności

Atmosferę niepewności pogłębia fakt, że koncepcja nie była konsultowana z radami programowymi ani z kierownictwem obu instytucji, choć w wyniku połączenia nazwa Narodowe Centrum Kultury zniknie, a Instytut Mickiewicza zmieni strukturę i program. - Dostałam koncepcję z ministerstwa bez komentarza - mówi dyrektor NCK Alina Magnuska i odsyła do ministerstwa. Komentarzy unikają również pracownicy IAM.

Ministerstwo skąpi wyjaśnień. Wiceminister Maciej Klimczak zajmujący się połączeniem IAM i NCK jest na zwolnieniu. Rzecznik Anna Godzisz twierdzi, że chodzi tylko o usprawnienie pracy obu instytucji. Jednym z powodów połączenia ma być niezadowolenie ministerstwa z działalności IAM. "Organizowane do tej pory sezony i prezentacje promujące polską kulturę poza granicami kraju nie odpowiadają na nowe wyzwania wynikające z naszej europejskiej przynależności" - głosi oficjalny komentarz biura prasowego. - Jest to zbyt wąska działalność. Zależy nam, aby prezentacja polskich dokonań w sferze kultury miała charakter stały - tłumaczy Anna Godzisz.

Tylko dlaczego IAM musi w tym celu łączyć się z Narodowym Centrum Kultury wyspecjalizowanym w promocji kultury w kraju?

Będzie superministerstwo

Częściową odpowiedź przynosi dokument "Koncepcja połączenia Centrum Międzynarodowej Współpracy Kulturalnej Instytut Adama Mickiewicza i Narodowego Centrum Kultury", który udało nam się nieoficjalnie zdobyć. Zawarty w nim program przyszłej placówki o nazwie Instytut im. Adama Mickiewicza brzmi jak program superministerstwa. Nowy IAM ma wzmocnić pozycję polskiej twórczości na świecie, umacniać polską tożsamość kulturalną, podnosić jakość edukacji i animacji kulturalnej oraz uczestnictwa Polaków w kulturze, a także wspierać awans cywilizacyjny gmin, miast i regionów poprzez udział w kulturze.

Przekładając urzędniczy żargon na konkrety, Instytut miałby się zajmować nie tylko promocją naszej kultury za granicą, ale także zadaniami dotychczasowego NCK: od dzielenia tzw. małych grantów (do 25 tys. zł) i stypendiów (np. na zakup instrumentów), przez szkolenia, aż po wielkie programy ministerialne, jak "Znaki czasu". Oprócz tego realizowałby dawne zadania IAM, np. przygotowywanie materiałów dla instytutów polskich czy prowadzenie internetowej strony culture.pl. Wystarczy?

Ten moloch ma mieć 85 etatów, czyli tyle, ile dwa duże domy kultury, a budżet (razem z pieniędzmi na granty i stypendia) to około 20 mln złotych, czyli tyle, ile budżet Teatru Narodowego. Czy w obliczu takiej dysproporcji zadań i środków większość z planowanych inicjatyw nie zostanie na papierze?

Promowanie leśnego jadła

Ale najciekawsza jest część dokumentu pt. "Uzasadnienie łączenia NCK i IAM". Autorzy wyjaśniają, że "promocja kultury polskiej za granicą (...) wymaga specjalistycznej wiedzy (...) o wartościowych przedsięwzięciach kulturalnych oraz umiejętności pomiaru rezultatów przeprowadzonych prezentacji". Minister kultury "wyposażając IAM w wiedzę i instrumenty jej rozwijania, będzie mógł wymagać, aby instytucja była realnym kreatorem i realizatorem polskiej obecności w europejskiej kulturze, a nie - jak jest dzisiaj - zaledwie pośrednikiem i koordynatorem".

Tłumacząc na polski, chodzi o to, żeby IAM przestał być wielką agencją impresaryjną, a zaczął sam kreować wydarzenia kulturalne na eksport. Bazą do promocji miałby stać się m.in. program regionalnych grantów, który minister chce zlecić nowej instytucji w 2005 roku. Warto zajrzeć do zeszłorocznego raportu NCK, które takie granty już rozdziela. W ub. roku otrzymały je m.in. konkurs "Leśne Jadło" (impreza inaugurująca sezon turystyczno-pielgrzymkowy w Rytwianach, woj. świętokrzyskie), XXV Przegląd Teatrów Dziecięcych "Dziatwa" w Łodzi i III Jurajski Salon Fotografii, przy czym zapewniam, że z listy beneficjentów wybrałem na chybił trafił trzech, pozostałe imprezy są podobne.

Rządowi krytycy

Jednym z trzech departamentów nowego IAM ma być Obserwatorium Kultury monitorujące życie kulturalne Polski. Obserwatorium miałoby m.in. zespół wewnętrznych recenzentów. Mieliby oni pisać "pogłębione recenzje wydarzeń artystycznych", "analizować trendy i nowe kierunki w sztuce", a ich opracowania miałyby stanowić "rzetelne źródło informacji dla mediów".

Autorzy uzasadniają to komercjalizacją mediów i koniecznością powstania "alternatywnej obok tabloidalnej i powierzchownej informacji o sztuce". Trudno mi, jako przedstawicielowi "skomercjalizowanych mediów", bezstronnie oceniać tę propozycję, ale spektakle czy wystawy, które do Polski przywożą pokrewne placówki (jak Instytut Goethego) opatrzone są komentarzami tamtejszej prasy, a nie wewnętrznymi recenzjami krytyków na rządowych etatach. Trudno oczekiwać, aby opłacany z ministerialnych pieniędzy recenzent odważył się zjechać działalność narodowej galerii czy teatru. Jeśli nawet polska prasa nie przynosi "pogłębionych recenzji i analiz", to w końcu istnieją pisma specjalistyczne, z których wiele jest wspieranych przez ministerstwo. Czy tam też informacja o sztuce ma charakter tabloidalny?

Krok wstecz

Swoimi poprzednimi decyzjami minister Waldemar Dąbrowski dowiódł, że ma nowoczesny pomysł na reformę zarządzania kulturą i umie go konsekwentnie realizować. Polega on na wyprowadzeniu z ministerstwa dzielenia grantów i stypendiów, przetwarzania informacji, wspierania poszczególnych dziedzin sztuki. Dzisiaj zajmują się tym ministerialne agendy: Instytut Książki, Instytut Chopina czy Instytut Teatralny. Urzędnicy ministerialni, uwolnieni od tysięcy interesantów, będą mieli więcej czasu na przemyślenie strategii państwa i tworzenie prawa.

Ale koncepcja nowego IAM wydaje się krokiem wstecz w tej polityce. Zamiast dwóch wyspecjalizowanych agend ma powstać jedna, o zbyt szerokim programie, w którym będzie się musiało zmieścić dotowanie "Leśnego Jadła" i spektakli Krystiana Lupy w Paryżu. Dotychczasowy klarowny podział kompetencji na promocję polskiej kultury za granicą (IAM) i w Polsce (NCK) zostanie zakłócony, a przyszła współpraca - wątpliwa.

Nie znaczy to, że reformy nie są potrzebne. Obie instytucje dublują się w niektórych obszarach. Potrzebna jest agenda, która przejmie od ministerstwa dzielenie grantów na stypendia i małe projekty, ale nie w połączeniu z promocją zagraniczną, opartą na wielkich produkcjach. Stała prezentacja naszej kultury za granicą też nie jest zła, pod warunkiem że ministerstwo ustali, w jakich krajach chce ją robić. Inaczej może zabraknąć i pieniędzy, i artystów.

Niemcy już gotowi

30 kwietnia, w przeddzień zapowiadanej reorganizacji, rozpocznie się Rok Polski w Niemczech. Chociaż zostały tylko trzy miesiące, nadal nie jest znany oficjalny program, propozycje IAM wciąż czekają na zatwierdzenie w ministerstwie.

Strona niemiecka jest od dawna gotowa, np. planowany na przełom kwietnia i maja przegląd polskiej dramaturgii i teatru w Bremie ma już zatwierdzony program. To dlatego, że budżet niemieckich partnerów, takich jak Bundeskulturstiftung, został przyznany prawie dwa lata temu. Jeśli ministerstwo chce, aby IAM kreował wydarzenia, to wystarczy, że przekaże mu pieniądze z wyprzedzeniem. Może się to okazać skuteczniejsze niż tworzenie nowej instytucji.

IAM

Został powołany w 2000 r., jego główne zadanie to promocja polskiej kultury za granicą. Prezentacje IAM obejrzało dotąd prawie 8 mln widzów w Hiszpanii, Austrii, Belgii, Francji, Szwecji, Niemczech i na Ukrainie. Internetowa strona IAM - Culture.pl (po polsku i angielsku) - notuje 10 tys. wejść dziennie.

NCK

Powstało w 2002 r. z połączenia Instytutu Dziedzictwa Narodowego, Centrum Animacji Kultury i Ośrodka Dokumentacji Regionalnych Towarzystw Kulturalnych w Ciechanowie. Obok projektów badawczych i edukacyjnych prowadzi cztery programy rządowe: "Znaki czasu" (regionalne kolekcje sztuki współczesnej), "Gaude Polonia" (stypendia dla twórców z Europy Środkowo-Wschodniej), "Młoda Polska" (stypendia dla polskich artystów) oraz program szkoleń z dziedziny funduszy europejskich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji