Artykuły

"Operetka" w Łodzi

Przypomniały się dawne czasy, kiedy z Warszawy jeździło się do Łodzi na każdą premierę Teatru Nowego, lepszą lub gorszą ale zawsze budzącą zainteresowanie. Kazimierz Dejmek wrócił do swego pierwszego teatru i od razu zabłysnął przedstawieniem wielkiej piękności i nie byle jakiego znaczenia. Polska prapremiera "Operetki'' Witolda Gombrowicza. W tym ostatnim dziele fabularnym - potem napisał już tylko eseje o Dantem - odszyfrować można wszystkie wątki, obsesje, kompleksy, problemy twórczości Gombrowicza i jego skomplikowanej organizacji psychicznej.

Cała twórczość autora "Ferdydurki" obracała się wokół "dramatu formy ludzkiej" - tak to nazwał on sam w "Rozmowach" z Dominique de Roux. "Bolesne zmagania się człowieka z własną jego formą (co znaczy: z jego sposobem bycia, czucia, myślenia, mówienia, działania, z jego kulturą, ideami, ideologią, hasłami, wiarą ...ze wszystkim, w czym on się na zewnątrz objawia)". Ta forma jest czymś sztucznym, nierzeczywistym. "Mam siebie za krańcowego realistę - powiedział kiedy indziej w tych rozmowach Gombrowicz. - Jednym z naczelnych zadań mojego pisania to przedrzeć się poprzez Nierzeczywistość do Rzeczywistości". Przedrzeć się poprzez "formę", przez stereotyp, sztampę, maskę, konwencję, które kształtują człowieka.

W utworach swych Gombrowicz parodiował różne klasyczne formy literackie. Tu dla pokazania sztuczności skonwencjonalizowanego świata wybrał formę, która sztuczność i sztampę zawarła na j idealniej - operetkę. Operetka i "patetyczny dramat ludzkości", połączenie, zda się, absurdalne. "Rafą, o którą rozbijały się moje wysiłki - zacytujmy raz jeszcze Gombrowicza - było, że styl operetkowy, bosko idiotyczny i doskonale sklerotyczny, jak wszystkie monumentalne i skrystalizowane style, nie toleruje niczego co by się w nim nie mieściło bez reszty. W operetce postacie muszą być operetkowe, akcja operetkowa, świat operetkowy, mity operetkowe, a ja usiłowałem władować w nią za dużo. Dopiero więc gdym te treści zawarł w metaforach ściśle operetkowych, jak strój, rewia mód, wszystko bardziej składnie mi się zamknęło".

A więc operetka - od początku do końca. Jeżeli zaś operetka to i muzyka. Tomasz Kieseweter skomponował istne cudo. Nie parodia, ale pastiche muzyki operetkowej z belle epoque, walczyki, kankany, kuplety kapitalnie podchwytujące tamten styl, a przy tym uroczo melodyjne. I ile w tej muzyce dowcipu w przywoływaniu kilkutaktowych cytatów, w kontrastowych układach nastrojowych, w przezabawnych ingrediencjach, jak choćby owym raz po raz powracającym motywie bezsensownego hasła: "Krzesełka lorda Blotton", będącego znakiem wywoławczym arystokratyczności towarzystwa "na wysokościach" w zamku Himalaj. Jeżeli operetka to i wystawa. Andrzej Majewski przepysznie wyposażył pałacowe wnętrze w secesyjne wspaniałości, z girlandami świateł, z bogactwem kolorystycznych strojów.

Jeżeli operetka, to jeden, swoisty styl. Dejmek raz jeszcze okazał się mistrzem w sceniczny im kreowaniu stylu epoki i gatunku teatralnego. Zawsze ta sama doskonałość - w średniowiecznych dramatach liturgicznych, a renesansowym moralitecie, w barokowych widowiskach, w oświeceniowej śpiewogrze Bogusławskiego, w fin de sieclowej prowincjonalnej bałucczyźnie - a teraz w wiedeńskiej i międzynarodowej (a raczej kosmopolitycznej) operetkowości. Nie jest to rekonstrukcja staroci czy jej wyszydzenie. Ani cienia karykatury, żadnego przerysowania. Dejmek wydobywa w słowie i ruchu jakby kwintesencję "monumentalnego idiotyzmu operetkowego", przepuszcza to przez dzisiejsze środki teatralne z niezawodnymi smakiem, który pozwala na uciechę z przezabawnych uroków sztuki i przedstawienia. I jaka to precyzyjna, czysta robota reżyserska w podaniu każdego szczegółu, w zharmonizowaniu całości, w rozgrywaniu scen zbiorowych, w naturalnym przechodzeniu od mówienia do śpiewu, w znakomitym umuzycznieniu przedstawienia (kierownictwo muzyczne: Anna Płoszaj, dyrygent: Stanisław Gerstenkorn), w ustawieniu i prowadzeniu aktorów.

Duży zespół działa tu z niezwykłą sprawnością - jak w zegarku. Nasi znajomi warszawscy stwarzają małe arcydzieła aktorskie: Mieczysław Voit dawno nie miał tak świetnej roli jako prześmieszny w zidiociałam arystokratyzmie Książe Himalaj; Andrzej Żarnecki cudownie roztacza szarmy Hrabiego Szarma, zespolony w jedno ze swa laseczką i szapoklakiem, giętki w syntetycznych, zmechanizowanych ruchach wytwornego lamparta - i jak stylowo śpiewa! Wszyscy zasługują na wysokie uznanie, wymieńmy bodaj kilku: Izabella Pieńkowska, wspaniała księżna Himalaj, Ryszard Dembiński - Baron Firulet, Władysław Dewoyno - Proboszcz, Sławomir Misiurewicz - Profesor, Bogusław Sochnacki - rewolucjonista Hufnagiel. Warto też zwrócić uwagę na młodego Marka Barbasiewicza, który z talentem gra Mistrza Fiora,

To ważna postać ten światowy mistrz i dyktator mody męsko-damskiej. Aranżuje na balu rewię mód, lansuje nowe kreacje. Strój jest tu metaforą Gombrowiczowskiej "formy" przykrywającej "nagość". "Przeciwstawienie strój-nagość, to zasadniczy wątek "Operetki". Sen o nagości człowieka, uwięzionego w strojach najdziwaczniejszych i najokropniejszych". Sam Gombrowicz wszystko objaśnił, a jak to wyraził w sztuce?

Operetka w pewnym miejscu staje się szalona, kiedy wdziera się w nią wir i tragizm historii. W metaforycznych przemianach stroju Gombrowicz przeskakuje przez rewolucję społeczną i dwie wojny światowe, łącznie z hitleryzmem i osądem nad nim. Ale wicher historii, który miał tu powiać grozą, okazuje się łagodnym zefirkiem. W tej części "Operetka" brzmi pusto, Gombrowicz nie umiał poradzić sobie z historią, czy też konwencja utworu nie wytrzymała tego ciężaru. A także teatr nie bardzo tu pomógł autorowi. Jednak końcowa scena ogólnej przegranej jest sugestywna i dramatyczna: wszyscy składają do trumny swoje idee i uczucia, swoje klęski i cierpienia, swoje "stroje" i swoją "nagość", Ogólna zagłada. Ale z trumny wychodzi zagubiona w dziejowych awanturach Albertynka - cud dziewczynka (Janina Borońska) - młodość i nagość jeszcze jeden symbol i metafora. Nadzieja odrodzenia ludzkości? Kpina i zwątpienie, bo tę nagość od razu przysłonią stroje i wszystko zacznie się od początku? I w sztuce i w teatrze podane jest to niejasno, dwuznacznie. Niech widz sam wyciąga wnioski, jakie chce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji