Artykuły

Krzesełka lorda Blottom

Warszawskie Spotkania Teatralne

PIOSENKĘ o nie istniejących krzesłach, nie istniejącego lorda nuci się na dworze księstwa Himalaj, kiedy nie chce się przyjąć do wiadomości świata, jakim on jest. Nie zmieni to faktu, że w księstwie wybuchnie rewolucja. Przeprowadza ją lokaje, gdyż w Himalaju tylko oni egzystują, oczywiście obok arystokracji. Tak to przynajmniej widzi kreator Himalaju, autor "Operetki", Witold Gombrowicz.

Jurorzy tegorocznego festiwalu we Wrocławiu obsypali ten spektakl nagrodami niczym choinkę. Wiec też dobrze się stało, że publiczność warszawska mogła obejrzeć "Operetkę" w kształcie, jaki jej w łódzkim Teatrze Nowym nadał Kazimierz Dejmek. Wydaje się, że reżyser odniósł pełny triumf tam, gdzie zechciał swą wizją działań scenicznych zdominować meandry literatury: tak było w akcie pierwszym widowiska, który przeczarował Dejmek w surrealistyczna karykaturę operetkowej feerii; mniej trafił mi do przekonania akt ostatni, gdzie z kolei tragiczna kazuistyka tekstu wzięła górę, a obraz lokajskiej rewolty zyskałby na sile wyrazu, gdyby inscenizator poskromił w sobie nadmierną słabość do efektu. Cóż przecie robić? "Krzesełka lorda Blottom"...

Podporządkował sobie Dejmek w tym przedstawieniu wszystkich współpartnerów, taka żarliwość ansamblu zasługuje na odnotowanie, nadawała ona widowisku i rytm i zwłaszcza klimat. Zachwycająca scenografia Andrzeja Majewskiego, świadomie nurzająca się w otchłaniach kiczu, by jego sarkastyczne przetworzenie awansować do wymiarów mistrzowskiego pastiszu. Muzyka Tomasza Kiessewettera wzbogacała akcje o bogactwo złośliwych przedrzeźniań Lehara. Beethovena i Olearczyka Aktorzy wsparci tym akompaniamentem bawili się tekstem i grą. W planie pierwszym brylował rozluźniony i swobodny Andrzej Żarnecki (Hrabia Szarm), obok niego Mieczysław Voit (Książę Himalaj), Ryszard Dembiński (Baron Firulet). Janina Borońska (Albertynka); w planie drugim pragnąłbym wyróżnić farsowo zarysowane postacie rodziców Albertynki - Barbarę Wałkównę i Stanisława Szymczaka. Marek Barbasiewicz brawurowo prowadził rolę Mistrza Fiora, by zatracić się przecież w finałowej afektacji; Bogusław Sochnacki (Hufnagiel) nie zdołał się wywikłać z zasadzek, jakie kryje ta wieloznaczna rola.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji