Artykuły

Uskrzydleni Szekspirem

"Postanowiłem zostać nikczemnikiem i w pustkę dni sączyć nienawiść" - to nieomal pierwsze słowa Ryszarda III na scenie Teatru "Wybrzeże". Od początku więc przebiegły, okrutny, zły, podstępny będzie realizował swój plan - będzie nikczemnikiem do potęgi... własnej. Spektakl w reżyserii i inscenizacji Krzysztofa Nazara jest scenicznym objawieniem, nowym Szekspirem w Gdańsku odczytanym precyzyjnie i konsekwentnie, z fascynującym Mirosławem Baką w roli głównej.

Oczekiwanie na gdańskie przedstawienie szekspirowskiego Ryszarda III opłaciło się ze wszech miar i szczęśliwie się stało, że darczyńcy uznali pod koniec ubiegłego roku, że na ten spektakl warto dołożyć grosza. Taka inscenizacja teatralna wymaga konsekwentnego twórcy, który potrafi tekst preparować z zegarmistrzowską precyzją, dobrej kondycji zespołu i dyscypliny wykonawczej wszystkich, którzy przez trzy godziny współtworzą tę niezwykłą wizję.

Na prawie pustej, rozświetlonej bielą i gołębimi odcieniami szarości scenie, pod horyzontem w lewym górnym rogu - stylizowane okno, a w nim niemy obserwator okrucieństw, dziecko - zastygłe w bezruchu. W scenie mordu dwóch lordów zakrywa oczy i kurczy się z przerażenia. To ono pod koniec spektaklu porazi wokalizą - dźwiękiem, który niczym krzyk bezdennej rozpaczy świdrować będzie mózg. Spadająca z okna czerwona pelargonia zamknie koszmar świata, w którym rządził ten, co chciał oddać "królestwo za konia".

Ale na początku gdańskiej opowieści ze scenicznych desek wystaje zaledwie głowa Ryszarda. Jeszcze - teoretycznie - nie wiemy, że to żądny władzy potwór. Ale sączy jad. Królowa Małgorzata (sugestywna i wyrazista Halina Winiarska) obrzuci go już za chwilę stekiem wyzwisk. Wykrzyczy, że Ryszard to "wyrodek, ryjący wieprz, tknięty palcem złego ducha, cuchnąca szmata honoru". Królowa Małgorzata, tak samo jak Księżna Yorku, matka Ryszarda (Wanda Neumann, zbyt ekspresyjna) i Królowa Elżbieta (Dorota Kolak, władcza i nienawidząca) wiedzą, że Ryszard to bestia w ludzkiej skórze. Walka między tymi trzema kobietami jest porażająca. Niczym wiedźmy rozdrapują one rany i niszczą się nawzajem. W

spektaklu Krzysztofa Nazara Ryszard III nie jest garbatym kaleką, ludzkim ułomkiem, a przystojnym w sile wieku mężczyzną, który trochę powłóczy prawą nogą i chodzi o lasce, ale potrafi z lekkością przeskoczyć przez stół, czy wbiec na arenę zdarzeń. Mirosław Baka buduje postać Ryszarda III nad wyraz konsekwentnie. On wie, że w galerii szekspirowskich morderców i zwyrodnialców Ryszard zajmuje poczesne miejsce. Jest świadom zła, które z niego emanuje, ale także niesie w sobie okrucieństwo, którym doświadczył nas - współczesnych - wiek XX. To Ryszard pławiący się w przemocy, gwałcący wszelkie prawa: ludzkie i boskie, drwiący z porządku świata. Bać się będzie tylko raz, w koszmarnym śnie tuż przed śmiercią, bo zwidy, duchy nie dadzą mu spokoju. Ryszard Mirosława Baki - niczym dyszący zwierz - mord po mordzie, gwałt po gwałcie realizuje swą idee fixe. Niszczyć będzie, bo nie zna litości, nie zna miłości, ani trwogi. Ściga, by w finale być ściganym.

W dramatach Szekspira mord staje się "dziejową koniecznością" i żadna ludzka siła, żadna rozpacz nie są w stanie powstrzymać przemocy. Baka doskonali swe zło, narasta w nim zimny cynizm i bezwzględna ironia psychopaty. Zmienia twarz i głos, sposób chodzenia, a nawet oddychania, a wszystko po to, by czuć się coraz lepiej w tym "światku", w którym każda z postaci dramatu tknięta jest złem. Nawet dzieci w genach noszą zło i władcze dążenia. Nazar to dokumentuje w świetnej scenie z młodym księciem, który na krześle przymierza się do objęcia władzy, ćwiczy miny i gesty.

Partnerem Ryszarda, zausznikiem i pochlebcą, który też zginie marnie, jest Książę Buckingham - dobra rola Andrzeja Łachańskiego. Jego pochlebstwa, usłużność, wierność potrzebne są Ryszardowi, gdy pnie się do tronu. Ale natychmiast przestają go obchodzić, gdy osiągnie cel. Łachański - książę zbyt może zgina kark, ale też potrafi stłumić śmiech i ściągnąć twarz, by Ryszard nie odczytał na niej ni jednej myśli. Ten duet ma znakomite momenty, tak samo jak świetna jest scena między Ryszardem III a Królową Elżbietą. Dorota Kolak w roli królowej, gejzer namiętności - jednakowo kocha, co nienawidzi, cierpi i wylewa złość, jest piękna i odrażająca. Kiedy okazuje się, że handluje z Ryszardem III swoją córką, staje się już tylko "nędzną kobietą".

Krzysztof Nazar jest w tym spektaklu nie tylko reżyserem, adaptatorem tekstu, ale także scenografem. Pustą scenę zapełnia konsekwentnie kilkunastoma krzesłami, które "ożywia", podciąga na linach w górę, wykorzystuje nawet dźwięk, który wydają ciągane po scenie. Z krzesłami "walczą" bohaterowie dramatu, krzesła są kratami i znakami nieuchronnej zagłady (świetna scena z zapalaniem zniczy na oparciach).

Wszyscy aktorzy w tym spektaklu są odziani w czarne kostiumy - klasycznie czyste dzieło Krzysztofa Tyszkiewicza. Obu realizatorów wspomaga świetnie ustawione światło przez Tomasza Werta i dobra, zwarta brzmieniowo muzyka Joanny Wnuk-Nazarowej, towarzysząca każdemu wyciemnieniu sceny. Czerń kostiumów w zderzniu z bielą przestrzeni teatralnej, cieniami szarości i plamami czerwieni (truskawki są czerwone jak krew) pogłębiają symbolikę. Krzysztof Nazar precyzyjny, zimny obserwator - niza paciorki w tej grze. On wie, że z takiego splugawienia nikt nie wyjdzie czysty, ani Lord Biskup - ciekawa interpretacja Zbigniewa Olszewskiego, ani Sir Catesby - Włodzimierz Ciborski (nowa, dobra osobowość sceniczna), ani tchórzliwy i śmiesznie uległy hrabia Derby - Igor Michalski, ani nawet lord szambelan - Florian Staniewski, dostatecznie miękki i słaby, by go używać niczym narzędzia walki. Ciekawe epizody stworzyli też Jarosław Tyrański, Grzegorz Gzyl i Maciej Szemiel.

"Ryszard III" to ważne przedstawienie w Teatrze "Wybrzeże", choć drażniła mnie w niektórych scenach nadeksprsja aktorska, czasami granicząca z sceniczną histerią. Zdecydowanie też mniej zwarta jest druga cześć widowiska, w której nie wszystkie sceny zbiorowe utrzymują rytm, a aktorzy zacierają szekspirowską frazę, ale generalnie jest to bardzo udane zdarzenie artystyczne, które uświadamia, że kondycja naszego teatru jest niezła. Wielkie dzieło dodało skrzydeł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji