Artykuły

Recepty nie ma

- Temat sztuki Grochowiaka okazuje się absolutnie współczesny i dotyczący nas w większości: co się dzieje z psychiką człowieka i jego życiem, kiedy się uzależni (w tym wypadku od alkoholu) - mówi reżyser BOGDAN MICHALIK przed premierą "Lęków porannych".

Były dyrektor Teatru im. Mickiewicza jest reżyserem spektaklu "Lęki poranne" według Stanisława Grochowiaka, który jest właśnie wystawiany na częstochowskiej scenie.

Tadeusz Piersiak: "Lęki poranne" są tekstem z innej epoki. Czy się sprawdzą na początku XXI wieku?

Bogdan Michalik, reżyser "Lęków porannych": Rzeczywiście, ale z innej epoki są też dramaty Szekspira, "Antygona" Sofoklesa, cały nasz romantyzm... Zaś temat sztuki Grochowiaka okazuje się absolutnie współczesny i dotyczący nas w większości: co się dzieje z psychiką człowieka i jego życiem, kiedy się uzależni (w tym wypadku od alkoholu). Ten tekst powstawał w końcu lat 60. XX wieku, więc co nieco w języku i realiach sztuki trzeba było "oczyścić". Ale to samo dzieje się z Szekspirem, który bardzo współczesne rzeczy pisał ho, ho kiedy.

Stanisław Grochowiak jest już klasykiem. To problem dla kogoś, kto pracuje z jego tekstem?

- Przeciwnie - to czysta przyjemność praca z tekstem tak wysokiej, właściwie najwyższej próby literackiej. Grochowiaka się troszkę zapomniało, nie jest już na fali. Ale moim zdaniem to jeden z najlepszych współczesnych polskich poetów.

Poznał Pan autora osobiście?

- Żałuję, ale nie miałem okazji. Tak szybko zmarł.

Był Pan dyrektorem częstochowskiego teatru, stworzył Pan w historii tej sceny okres bardzo dobrze wspominany. Wróćmy do tamtego czasu...

- Propozycję pracy z Częstochowy dostałem w czasie, gdy byłem etatowym reżyserem Teatru Jaracza w Łodzi oraz prodziekanem i wykładowcą na Wydziale Aktorskim łódzkiej Szkoły Filmowej. Przyjąłem ją po dość długich negocjacjach. Chodziło o to, że nie chciałem być dyrektorem naczelnym. W efekcie Jan Kępa, wcześniej dyrektor administracyjny, objął fotel naczelnego, a ja artystycznego. Z takim jednak zastrzeżeniem, że to ja jestem numerem 1, ja wyznaczam kierunki rozwoju teatru i jego priorytety. Pół roku trwało nasze docieranie się, a następne trzy, cztery lata przebiegały w dobrej, twórczej atmosferze. Chyba dzięki temu teatr był dobrze postrzegany w mieście i w Polsce. Byliśmy zapraszani na festiwale, i to z dużymi pozycjami: "Operą za trzy grosze" Brechta, "Zmierzchem" Babla, "Balem manekinów" Jasieńskiego... Gdy się rozeszło, że w Częstochowie dobrze się dzieje, zaczęli się tu garnąć coraz lepsi aktorzy, i tak się wszystko powoli budowało.

Jakie okoliczności wewnętrzne, Pana zdaniem, muszą zaistnieć w teatrze, żeby był dobry?

- Recepty nie ma. Kiedy tu przyszedłem, miałem pewne swoje myślenie o teatrze - choć nie pomysł, bo ten jest rzeczą ulotną. Zobligowałem resztę zespołu, by wzięła udział w tworzeniu teatru. Żeby słuchała, co mówię i czego chcę, ale żeby zrozumiawszy kierunek, wnosiła swój wkład i swoje pomysły. To zaczęło procentować, a efekt okazał się sympatyczny. Człowiek, który kieruje teatrem, powinienem być liderem akceptowanym oddolnie. Bo sam fotel szefa nie czyni tym liderem, czyni poganiaczem. Zaufanie trzeba zdobyć, na autorytet zapracować. Wtedy można kierować i inspirować ludzi, żeby też byli twórczy. Żeby nie przychodzili do pracy jak do biura.

A okoliczności zewnętrzne?

- Domyślam się, że to pytanie o pieniądze. Nie wiem, jak z nimi jest w tej chwili, ale wydaje mi się, że Teatr Mickiewicza ma teraz zapewnione wszelkie warunki zewnętrzne.

Tworzył Pan teatr również poza granicami Polski. Z jakimi doświadczeniami?

- No właśnie mniej więcej takimi. Kiedy teatr może się kontaktować ze swoją widownią? Kiedy ma z nią do porozmawiania. Jeśli będę interesującym rozmówcą, pan będzie tego słuchał. Jeśli nie będę miał nic do powiedzenia, zrobi się monolog bez odbiorcy. Czyli ważne są tematy, z którymi chce się wyjść do publiczności i w których ma się coś do powiedzenia. A wtedy ograniczenia - kulturowe, ekonomiczne, wszelkie inne - poddają się. O tyle, że jeśli teatr zaczyna w mieście odgrywać dobrą rolę, to łatwiej jest z radnymi rozmawiać o pieniądzach. Natomiast gdy ma tylko postawę roszczeniową ("My jesteśmy artyści i nam się należy"), to w dzisiejszych trudnych czasach nic z niej nie wyniknie. Nikt nam nie powiedział, że nie powinniśmy pracować równie ciężko, jak górnik na przodku. My tak właśnie powinniśmy pracować i tym sobie zdobyć uznanie innych ludzi.

Jest Pan w tej chwili na stałe już mieszkańcem naszego miasta?

- Tak, od jakichś czterech lat. Ale pracuję na ogół poza Częstochową. Bo kiedy tu nie mieszkałem, byłem jakoś częściej zapraszany do współpracy, a kiedy się sprowadziłem, zainteresowanie moją osobą dziwnie zmalało.

Jest Pan członkiem Rady Kultury przy prezydencie miasta - instytucji, która ocenia także teatr. Jakie są te oceny na dziś?

- Dotychczas ich właściwie nie było. Myślę, że dokonają ich publiczność i krytyka. Mnie natomiast oceny mniej interesują. Bo teatr może nie podobać się "oficjalnie", a ludzie i tak będą do niego przychodzić. Ja w tej chwili reżyseruję gościnnie i wolę się skupić na swoim zadaniu.

Bogdan Michalik

Reżyser "Lęków porannych" jest absolwentem Wydziału Reżyserii krakowskiej PWST. W latach 1984-1988 był dyrektorem artystyczny częstochowskiego teatru (wyreżyserował tu m.in. "Zemstę" Fredry, "Operę za trzy grosze" Brechta, "Zmierzch" Babla, "Bal manekinów" Jasieńskiego, "Emigrantów" Mrożka). Współpracował z Teatrami: Juliusza Słowackiego w Krakowie; Narodowym, Powszechnym, Nowym w Warszawie; Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, Stefana Jaracza oraz Studyjnym w Łodzi; Ludwika Solskiego w Tarnowie. W końcu lat 80. wyjechał za granicę, a do kraju wrócił w 1999 roku. Jego najnowsze realizacje to "Wyspa" Fugarda w kaliskim Teatrze im. Bogusławskiego oraz "Świętoszek" Moliera" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Laureat m.in. Złotej Maski za "Zmierzch" Babla w 1986 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji