Artykuły

Klata w częściach

"... córka Fizdejki" w reż. Jana Klaty w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Łukasz Drewniak w Foyer.

Dziewięć nieprawdopodobnie trafnych uwag na temat teatru Jana Klaty aktualnych tuż po premierze "córki Fizdejki", a może nawet parę miesięcy dłużej:

1. Spektakle Klaty są zawsze pasożytami na tekstach. Reżyser Witkacego nie interpretuje, nie odkrywa, nie rekonstruuje jego światopoglądu, tylko wyciąga z marniutkiej sztuki tyle świeżości i sensu, ile da się wyciągnąć dziś.

2. Jan Klata nie ma wątpliwości, nie szuka w teatrze odpowiedzi, ale prezentuje swój stosunek do tego, co najważniejsze: polityki, historii, odpowiedzialności i wiary. Nowy spektakl zaczyna się w punkcie zakończenia poprzedniego. Stąd wałbrzyską "córkę Fizdejki" można traktować jako sequel do "Rewizora". Gogol został rozegrany w realiach polski gierkowskiej, Witkacy - w dzisiejszej Polsce.

3. Teatr zawsze idzie u Klaty równolegle z publicystyką. Kusi go forma kabaretu politycznego. Tym razem pisze wściekły pamflet na Polskę w Unii Europejskiej. Ale każdy znajdzie tu jakąś tezę pasującą do swego światopoglądu.

4 Spektakle Klaty najlepiej oglądać w miejscach, w których powstały. A przynajmniej pamiętać o lokalnym kontekście, specyfice publiczności, do której są skierowane. Reżyser zawsze rozmawia najpierw z nimi. Dlatego nie zrozumiesz dowcipu ze zbudowanym na scenie w finale przedstawienia meganowoczesnym "Wałbrzych Airport", jeśli nie przeszedłeś się ulicami tego podupadłego miasta.

5. Reżyser lubi potęgować znaki współczesności do absurdu. Nie kopiuje na scenie polskiej rzeczywistości, ale złośliwie ją preparuje, szukając stereotypowych gadżetów naszej nowoczesnej głupoty i narodowego nabzdyczenia: w spektaklu wykorzystuje m.in. nagranie polskiego hymnu w gospelowej wersji Edyty Górniak.

6. Klata nie chce, żeby widz się z nim zgadzał i potakiwał mu. W "córce Fizdejki" szokuje w tempie serii z karabinu maszynowego. Potwory z orszaku Wielkiego Mistrza neokrzyżaków to więźniowie z obozu koncentracyjnego przebrani w pasiaki z czerwonymi trójkącikami...

7. Dekoracje u Klaty wydają się być esencjonalnym komentarzem do inscenizowanego dramatu. W "córce Fizdejki" wisi na scenie Matejkowski Grunwald.

8. Przedstawienia Klaty nie są perfekcyjnie podomykane. Tu i tam sterczy jeszcze jakiś zadzior. Czasem w "córce Fizdejki" na krótką chwilę spada tempo, dialogi brzmią głucho, efekty i gagi przysłaniaj ą jedną czy drugą mądrą frazę. Niedoróbki w żaden sposób nie unieważniają przesłania ani brawury wałbrzyskiej realizacji Witkacego. Po prostu reżyser - młodziak ciągle się uczy.

Była jeszcze jedna niewiarygodnie trafna uwaga na temat Jana Klaty, ale niestety zapomniałem jaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji